LinkExchange
LinkExchange Member


    EMF, Audioweb
    Subterania, Londyn,
    13-07-95

Artykul ukazal sie w "Tylko Rock"
Subterania znajduje sie miedzy przeslami, ktore utrzymuja w powietrzu jezdnie autostrady A40(M) prowadzacej przez zachodni Londyn, w bezposrednim sasiedztwie popularnego i czesto odwiedzanego przez turystow Portobello Road Market.
Jest to jeden z mniejszych klubow. Sala moze pomiescic okolo trzysta osob.Klub ma ksztalt kola. Na jednej z jego cieciw, naprzeciw wejscia, znajduje sie nieduza scena a po jej lewej stronie bogato zaopatrzony barek. Jest jeszcze pietro, z ktorego widac jak bawia sie fani a ''ciekawscy'' moga stanac tak, ze znajda sie z boku sceny i beda mieli mozliwosc ogladania koncertu od kulis.

Pierwszym zespolem, ktory wystepowal w ten goracy, czwartkowy wieczor byl Audioweb. Grupa niezbyt jeszcze znana w Anglii. Ich debiutancki singiel mial sie ukazac we wrzesniu. Audioweb maja dosyc tradycyjny sklad- wokal, gitara, bas, perkusja. Od czasu do czasu pojawiaja sie klawisze z komputera. Tradycyjne jest takze to co graja. Typowa muzyka brytyjska, wykonywana przez wiele zespolow zwiazanych z wytworniami niezalaznymi. Duzo przesterowanej gitary, melodyjna linia wokalna, troche rytmow raegge.

Zaskakujace jest brzmienie glosu wokalisty. Dlaczego ? Frontman jest najprawdziwszym murzynem, ale jego sposob spiewania bardzo przypomina Liama Gallaghera z Oasis. Natomiast okragly brzuszek i reszta jego fizjonomii bardziej pasowalaby do zespolu akompaniujacego Johnowi Lee Hookerowi niz do grupy grajacej rocka.

Na dobra sprawe nie mozna powiedziec nic zlego o wystepie Audioweb. Grali rowno, byli dobrze naglosnieni, w ciagu czterdziestu minut zagrali nawet kilka potencjalnych przebojow. Ale to chyba za malo, zeby sie wyroznic sposrod setek podobnie grajacych zespolow. Przecietnosc. Potwierdzeniem byla reakcja publicznosci. Otoz najwiekszy entuzjazm wzbudzil utwor znany z repertuaru The Clash Audioweb wzbogacony raggowymi (!) recytacjami wokalisty.

Po dwudziestominutowej przerwie zaczal sie koncert EMF. Najpierw na wyszedl perkusista Mark Decloedt. Po kilku taktach jednostajnego moocnego, walenia w bebny na scene wpadla reszta zespolu. Nie mozna tego nazwac inaczej. Po statycznym wystepie Audioweb wydawalo sie, ze muzycy EMF od razu na wstepie polamia gitary, wysadza w powietrze wzmacniacze lub rozbija w drzazgi perkusje.

Jednak po kilku sekundach chaosu wszyscy rozpoznali pierwszy utwor. To byl jeden z ich najwiekszych przebojow- I Believe. Zaczela sie zabawa. Energia tryskajaca z EMF udzielila sie publicznosci. Wszyscy zaczeli tanczyc, spiewac a niektorzy skakac ze sceny.

Do gory
Dalej uslyszelismy nastepne dobrze znane piosenki z LP Stigma - They're Here, Getting Through i pierwszego Schubert Dip - Lies. Chwila odpoczynku przy Bring Me Down (wokalista James Atkin zagral tu kilka akordow na gitarze) i znowu szalenstwo. Najwiekszy dotychczas przeboj Unbelivieble. W Anglii doszedl do 3 miejsca Top 10, w USA w lutym 1991 byl numerem jeden.
Najwieksze brawa za wykonanie tej piosenki zebral ... dzieciak (plec trudna do ustalenia) w wieku okolo trzech-czterech lat. Spiewal slowa refrenu I'm unbelivieble.

W trakcie koncertu drobne klopoty mial Derry Browson grajacy na instrumentach klawiszowych. W zasadzie bardziej adekwatne byloby stwierdzenie grajacy na instrumentach fruwajacych. Bowiem jego klawiszowy sampler co chwile ladowal na scenie podczas wykonywanych przez muzyka skokow i cholubcow. Nie wytrzymal jednak obciazenia podczas tzw.przewrotu w przod jaki wykonal opierajac sie na nim Browson. Na szczescie obsluga techniczna byla przygotowana na taka mozliwosc i szybko podlaczyla nastepny instrument. Wyglad mial bardziej sponiewierany niz poprzedni (doliczylem sie dwoch wylamanych klawiszy), ale dzialal.

Final koncertu to Search & Destroy (utwor z kompaktowej EP Unexplaind), La Plage i doskonaly funk-rap Perfect Day z partia solowa na flecie wykonana przez Atkina. Na bis uslyszelismy I'm A Believer z repertuaru The Monkeys. Basista Zac Foley zagral na drugiej gitarze, natomiast Browson na basie ( w trakcie koncertu teakie zamiany mialy miejsce dwukrotnie ). I'm A Believer byl lipcu sporym przebojem w Wielkiej Brytanii.
Na pewno przyczynila sie do tego znana para komikow Vic Reeves i Bob Mortimer, ktorzy nagrali te piosenke wspolnie z zespolem. Pomimo goracej atmosfery wiecej bisow nie bylo.

Wszyscy spieszyli sie, aby zdazyc na ostatnie metro. W ostatnich wywiadach czlonkowie zespolu przyznaja sie do zainteresowania rockowa muzyka lat siedemdziesiatych. Slychac to nawet w niektorych utworach z ich ostatniej plyty Cha Cha Cha. Jednak na zywo ich muzyka brzmi bardziej punkowo niz rockowo. Ian Delch nie zagra tak jak Jimmy Page a James Atkin nie zagra tak jak Ian Anderson. Moze by jednak powrocic do tego co robia najlepiej - dobrej muzyki tanecznej


emf01.jpg

Green Day
The Riverdales

Academy Brixton, Londyn
21 wrzesien 1995
W sierpniu brytyjska telewizja wyemitowala film Alexa Coxa Sid & Nancy oraz kilka programow poswieconych punk rockowi i The Sex Pistols. Wszystko dlatego, ze dwadziescia lat minelo od czasu, gdy Pistolsi zaczeli punkowa rebelie. Dosyc wydumanych nut, dosyc solowych popisow, dosyc slodkich glam rockowych przebojow. To miedzy innyni Rotten z kolegami przyczynili sie do powstania takich zespolow jak The Clash, The Jam i wielu innych.

Okazuje sie, ze punk rock od kilku lat jest inspiracja dla nowych zespolow. Jednym z nich jest amerykanski Green Day.
Zespol zyskal popularnosc dzieki czesto nadawenemu w MTV teledyskowi Basket Case oraz wystepom na Woodstock 94 i Reading 95.

W Londynie w Academy zaplanowany byl poczatkowo jeden koncert - 20-09-1995. Ze wzgledu na duze zainteresowanie zostal zorganizowany dodatkowy dzien pozniej. Zaczelo sie punktualnie o 20.00. W tym momencie byl na schodach prowadzacych do glownej sali. Uslyszalem znajome mi dzwieki i juz myslalem, ze "special guests" z plakatow reklamujacych koncert to wielka niespodzianka w postaci The Ramones, gdy po wejsciu zobaczylem na scenie trzech muzykow.

To bylo The Riverdales. Zespol pochodzi z Chicago i nagral juz pierwsza zatytulowana Riverdales plyte dla Look Out Rec. Ciekawostka jest to, ze nagrania miksowal Billy Joe Armstrong, ktory dla tej samej firmy nagrywal swe pierwsze plyty z Green Day. Wczesniej jako Screeching Weasel perkusista Panic, basista Vapid oraz gitarzysta Weasel nagrali az piec plyt. Kazda rozeszla sie w nakladzie oklo 35 tys sztuk. Bardziej adekwatna nazwa dla trzech mlodziencow bylaby np. The New Ramones lub Tribute To The Ramones.
Jak mozna grac piosenki, z ktorych kazda kojarzy sie z muzyka punkowych weteranow. Do tego skradzione slawne one, two, three, four na rozpoczynajace kazdy utwor. Rola wokalisty podzielili sie Vapid i Weasel. Panic spiewal harmonie wokalne oraz wykonywal wspomniane juz 1,2,3,4. Zeby nie bylo zadnych watpliwosci basista wystepowal w koszulce z logo The Ramones a gitarzysta nasladowal idealnie glos i maniere wokalna Joeya Ramone'a.

Skonczyli po dwudziestu minutach. Dostali brawa i na szcescie nie bisowali. Najlepsza kopia nie zastapi oryginalu.

W trakcie dwudziestopiecio-minutowej przerwy, przy troche lepszym oswietleniu okazalo sie, ze na koncercie punkowym wsrod publicznosci bylo bardzo malo osob w tradycyjnych punkrockowych strojach lub fryzurach. Wiekszosc stanowila mlodziez ubrana w dzinsy i tiszerty., Turysci a takze spora grupa 30-40 latkow.

O 21.45 zaczal sie koncert Green Day. Najpierw zostal rozwiniety wielki plakat z namalowanymi nieudacznie postaciami osob.

Do gory

Nastepnie na scenie pojawili sie czerwony, niebieski i niefarbowany czyli Tre Cool -perkusista, Billy Joe Armstrong -wokalista, gitarzysta oraz Mike Dirnt basista,wokalista. Jedno uderzenie w werbel i zaczeli od Welcome To Paradise. Publicznosc rozpoczela szalencza zabawe, ale bez pogo. Przy takim scisku jaki panowal w academy nie byloby nawet miejsca na przepychanki. Podczas ,gdy zespol gral kolejne przeboje z Dookie mozna bylo zauwazyc jak stopniowo coraz wiecej osob zaczyna skakac, wymachiwac rekoma, tupac. Wkrotce przestrzen miedz scena a znajdujacym sie w srodku sali mikserem wypelniona byla falujacym tlumem. Kto chcial spokojnie posluchac lub wypic piwo musial cofnac sie do tylu. Do wspolnego spiewania zachecil wszystkich Armstrong podczas gdy grali Chump. Odbylo sie to w tradycjny rockowy sposob.

Wokalista spiewal hej a publicznosc powtarzala za nim. Jednoczesnie byla oswietlana przez kilowaty jasnego, bialego swiatla, co powodowalo, ze krzyk stawal sie natychmiast glosniejszy. Rozczarowanie spotkalo amatorow skokow ze sceny. Jezeli komus udalo sie nawet na nia wedrzec, natychmiast wpadal w rece bramkarzy i byl wyprowadzany. Spiewanie z publicznoscia, dwie dlugie antysolowki gitarowe zagrane w long view i welcome to paradise oraz cos w rodzaju krotkiej mszy satanistycznej [Billie Joe wykrzykiwal Satan, Satan !] To jedyne chwile wytchnienia zarowno dla publicznosci, jak i muzykow. Te krotkie odpoczynki byly wazne szczegolnie dla armstronga lekko przeziebionego tego dnia. Na szczescie to nie bylo gardlo tylko lekki katar. Mozna to bylo latwo zaobserwowac, poniewaz co chwile zatykal jedna dziurke nosa kciukiem a dmuchal przez druga.

Green Day gral dokladnie czterdziesci piec minut. Po kilku minutowej owacji na scene wyszedl perkusista ... z gitara. Zagral i zaspiewal All By Myself. Jest to ostatni, dodatkowy, ukryty utwor z Dookie. Po czternastu kompozycjach jest poltoraminutowa przerwa i wytrwali moga posluchac jednego utworu ekstra. W czasie gdy Cool spiewal bezrobotny gitarzysta zagral na perkusji. Zespol odegral jeszcze trzy czady i rozpoczal sie wielki final. Gdy sekcja rytmicza konczyla ostatni utwor Armstrong zaczal demolke. Jego mikrofon wytrzymal osiemnascie uderzen o podloge a basisty dwadziescia cztery. Nastepna w kolejnosci - gitara. Cztery uderzenia.jak sie okazalo byl to instrument przeznaczony do rozbicia. Uzywal go tylko Cool i w ostatniej piosenace wokalista. Pozniej muzycy zaczeli rzucac bebnami i w tym momencie bylo wiadomo, ze to juz koniec koncertu i bisow nie bedzie. Green Day Live

Jezeli ktos wybral sie na koncert punkowy a pamieta jeszcze czasy pierwszego czadowego uderzenia mogl byc rozczarowany. Byl to po prostu dobry koncert rockowy z wieloma przebojami a ze brzmienie gitary przypominalo odglos pily elektrycznej tnacej blache ... No coz taka jest dzis muzyka rozrywkowa. Sadzac po zgromadzonej w Academy publicznosci wlasnie po to ludzie tu przyszli. Dobre podsumowanie tego co zobaczylem w Brixton spostrzeglem na plakacie reklamujacym najnowszy singiel Green Day. Tak napisano otym co graja: American Blitzkrieg Punk Pop.

by Grzegorz K Kluska
wrzesien 1996

stat4u

TOP of thE pAge

PRZESZUKAJ STRONY AMP

   Search this site                 powered by FreeFind
 

Enter your e-mail address to receive e-mail when this page is updated.
Your Internet e-mail address:

LAST UPDATE: