"Marcowa Kobieta" - przykładem na cały rok.
Proszę mi wierzyć, że dużo osobistej odwagi i czasu trzeba było pielęgniarce, aby zdecydować
się na współudział w prowadzeniu przedsiębiorstwa produkcyjnego. Tak, z zawodu jestem po
prostu pielęgniarką. Kolebką mojej wiedzy z zakresu produkcji spożywczej była dawna Prze-
twórnia Olsztynecka "Jagódka". Kilkuletnia praca w Dziale Kontroli Jakości i Technologii we
wspaniałym zespole ludzi chętnie dzielących się swoją wiedzą, zrobiła ze mnie "technolo-
ga-praktyka".
I to właśnie przez ostatni rok ogromnie mi się przydaje. Ponad rok temu razem z moim obec-
nym wspólnikiem - Technologiem Żywności z prawdziwego zdarzenia mgr inż. Józefem Sar-
tanowiczem przypomnieliśmy sobie stare czasy. 10 lat temu w "Jagódce" opracowywaliśmy
razem receptury sałatek warzywnych, tym razem były to receptury soków. Nie trzeba mnie by-
ło do tego namawiać, zawsze najbardziej lubiłam taka pracę "od kuchni". Ogromny krą znaj-
omych był wykorzystywany do degustacji i oceny próbnych partii. Im także zawdzięczamy to,
że soki nasze cieszą się opinią bardzo dobrych i zdrowych.
Tak na marginesie zaświadczyć o tym mogą wychowankowie Olsztyneckiego Domu Dziecka.
W miarę skromnych możliwości staramy się urozmaicać jadłospis dzieci przekazując soki,
w myśl zasady - wszystkie dzieci są nasze.
Dokładnie 22 lutego 1996 roku wyprodukowaliśmy pierwsza butelke soku.
Byłam w tej dobrej sytuacji, że od kilu lat posiadałam swoją małą firmę komputerową "B&B",
która zapewniała mi skromne dochody na miarę kobiety, a nie zabierał zbyt wiele czasu.
Nie musiałam decyzji podejmować z miejsca - postanowiłam się poprzyglądać pracy zakładu.
Ciągle nie byłam pewna, czy podołam tylu nowym obowiązkom, czy potrafię pogodzić dom
i pracę, czy to właściwe miejsce dla mnie. Zawarliśmy z p. Józefem koleżeński układ - pomo-
gę w czym potrafię, przemyślę, za kilka miesięcy będę w stanie się określić. Kolega nie ukry-
wał, że już jest pewien mojej decyzji na "tak", ale nie oponował. Czyżby już wówczas docenił
moje umiejętności?
No i wtedy się zaczęło...
Moja rodzina te miesiące wspomina bardzo niechętnie. Raptem zakład pozbawił ich mamy
i żony. To wciągało. Byłam gościem w domu.
Gdyby nie to, że mam naprawdę wspaniałe, zaradne i zdyscyplinowane dziewczynki (13 i 7
lat) oraz bardzo wyrozumiałego męża, nie mogłabym sobie na to pozwolić.
Wakacje? - kilkudniowy wyjazd do znajomych w Hamburgu i dzieci porozsyłane po rodzinie.
Problemy? Właściwie to było same problemy. Zdecydowana większość pracowników to byli
bezrobotni bez doświadczenia w produkcji tego typu. A więc nauka, nauka i jeszcze raz nau-
ka.
Pamiętam takie zabawne zdarzenie: awaria maszyny rozlewającej sok. Trzy godziny rozbiera-
nia na czynniki pierwsze i brak przyczyny. Totalna klęska. Okazało się, że rurki ssące nie były
zanurzone w pojemniku - ktoś o tym zapomniał. To jedna z wielu anegdotek tego typu.
Dokumentacja firmy? Czarna magia, ale dzisiaj migę już niejednej księgowej podpowiedzieć
jak poradzić sobie z problemem.
Marketing? Dzisiaj wiemy, że wyprodukować to nie sztuka. Sztuką jest sprzedać.
Przepływ pieniądza? Na to chyba nie ma mocnych.
Mam wrażenie, że po tym roku stałam się innym człowiekiem, o przepraszam KOBIETĄ.
No i stało się! Od grudnia przestałam się przyglądać i powstał ZPOW "BIS" s.c. B.Budziak -
J.Sartanowicz. Dzisiaj już wiem, że to właściwa decyzja
Ogromną radość przeżyłam 16 stycznia tego roku w Wilnie.
Był to dzień ogłoszenia wyników konkursu na targach POLEXPORT 97.
Na 101 firm 8 zostało nagrodzonych - nasze soki wywalczyły nam medal "WSTĘGA NIE-
MNA".
Było to dla mnie duże zaskoczenie i muszę przyznać dowartościowanie.
Świadomość, że to co robię - robię dobrze jest w stanie wynagrodzić ten ciężki rok pracy
i rozterek.
A tak między nami kobietami mówiąc - dom i dzieci to coś wspaniałego, ale żeby się w życiu
zrealizować potrzebne są też inne wartości.
My wcale nie jesteśmy gorsze od mężczyzn, w wielu dziedzinach radzimy sobie dużo lepiej.
My też mamy prawo do kapci, herbaty i gazety po ciężkim dniu pracy.
My kobiety możemy bardzo wiele, drzemią w nas ogromne pokłady sił, stanowczości, właś-
ciwej oceny sytuacji, pracowitości i odpowiedzialności.
Musimy tylko się odważyć i chcieć. A JA MÓWIĘ WARTO!
Barbara Budziak - współwłaściciel ZPOW "BIS" s.c.