wiersz

jest mozgiem plynacym po scianie

(intelekt dazy, kedy chce)

ide w cholere klnac w zywy kamien

i nie pytajcie czemu klne

 

slonce

kica po dachu ku rynnie

kita wachlujac niczym skunks

dzieci sie gapia malo dziecinnie

dach srodek krawedz wielkie bums

 

chmury

z soba na niebie dra koty

jeszcze ich nie zalewa krew

ani do zarcia ani roboty

blekitny figlujacy chlew

 

miasto

z niebem zagrywa w pingponga

i dziwnie go nie trafia szlag

glista w kanale sie przeciaga

uroczy betonawy wrak

 

wiersz jest

masz lepszy to ze mna sie zamien

doloze pyte albo dwie

ide w cholere klnac w zywy kamien

nikt sie nie pyta czemu klne

 

 

Spisss treeeeeesci

Wersja w jednym pliku

Ady k sobie!

To niestety juz koniec...