CZERSTWE GREPSY
CZYLI   PANOWIE   RACZA  ZARTOWAC
 
Janusz Januszewski,  kiedys Abdul Maaharadza, afrykano-bialorusin :) 

Czyzby znowu w trakcie nocnych zwidow widzial mnie Pan na suficie? A czy w rurach kanalizacyjnych bylo slychac moje glosy?  No to sie klaniam, i sie rozchodze,:)  (Janusz J.) 

> Pragne podziekowac Pani za obecnosc i chec otwarcia sie badz co badz na nie znane osoby. 

Proponuje aby Pani/Pan Arleta publicznie sie Panu nie otwierala a to z uwagi, ze lista dyskusyjna to nie Agencja Towarzyska czy tez kino "trzema X-ami" :) icerman 


To jest klasyka, prosze zwrocic uwage na narodowo-katolicka tematyke tych zartow. 
Zachmurzylo sie w tym gronie,ze ho,ho. 

* Nazajutrz po wizycie w domu pana gienierala, sierzant Walieszko wspomina: 
                   - Nu, panie gienierale, ale pani gienieralowa to ma dopiero poczucie humoru! 
                   - Znaczysie, co ma pan na mysli? 
                   - Jak opowiedzialem wczoraj wieczorem anegdotke, to mi calo renke posikala! 

* Pan gienieral powrocil z kurortu. Walieszko dostrzega, ze pan gienieral jakis nie swoj. W stosownej chwili pyta: 
- A co pan gienieral taki markotny? 
- Znaczysie... - zzyma sie pan gienieral. - Ja chyba nabawil sie brzydkiej choroby. Przejdzie to panie sierzancie? 
- Przejdzie, panie gienierale. Najsampierw na panio genieralowo. 

* Sierzant Walieszko stoi w kolejce po lekarstwa. Za nim stoi  pan gienieral. 
- Prosze ksionzke zazalen - zwraca sie do pani magister. 
- A co sie porobilo, kochanienki? - dziwi sie aptekarka. 
- Kupil ja tutaj, wczora, prezerwatywy i wszystkie byli dziurawe - ze zloscio tlumaczy Walieszko. 
- O to, to - dodaje gienieral - I niech pan, panie sierzancie jeszcze doda, ze wszystkie spadajo. 

* Panie sierzancie - zwraca sie do Walieszki pani Mancia. 
- Pan kiedys mi mowil, ze umie po francusku? 
- Umie i dzis, ale sie brzydze. 

* - Ot, mala zgadywanka dla pani, pani Manciu - usmiecha sie Walieszko. 
- Prosim, prosim - dobrucha sie pani Mancia. 
- Kiedy jest najwiekszy bol? 
- Chiba przy rodzeniu, panie sierzancie... 
- Nie mowi sie przyrodzeniu, tylko jak ktos kopnie w przyrodzenie. 

- Ot, pani Manciu moze tego to i pani nie wiedziec... 
- A to niby czego, panie sierzancie? 
- Czym sie rozni nauczyciel od nauczycielki? - pyta Walieszko. 
- Nu, tym ... - rumieni sie pani Mancia. 
- Niby tak, ale niezupelnie. Nauczyciel, pani Manciu, drapi sie po dzwonku, a nauczycielka po przerwie. 

                 To byloby na tyle (Jurand) 


> Wezmy takiego pana Knieca przeciez to darmozjad i lekkoduch nawet nie umie oddac czesci i poklonu (bijac glowa w posacke) takiemu panu  Jurandowi (KZ) 

Byl czas ze tego pana zaiste czcilem. Teraz zrobilem sobie szmaciana lalke voodoo i wbijam szpilki. Na ogol w glowe. Pare razy tez kowadlo na to miejsce zrzucilem. Po przepis jak zrobic taka lalke oraz jakie uroki odczynic (zgodnie z Kabala!) prosze prywatnie. (P. Kniec) 


> Cos mi sie wydaje ze pan byl kiedys czlonkiem PZPR-u i teraz nie lubi pan jak chwala nie pana. 

To bylo w Polsce bo na kontynencie amerykanskim jestem I sekretarzem Komunistycznej Partii Canady, Oddzial Toronto czyli tam gdzie Arlekinada ma server. A wogole to nie jest ladnie aby publicznie czepiac sie czlonka. Icerman 


Witam Panstwa dzentelmenow i pozostalych rozmowcow 

Z powodu trudnej sytuacji w jakiej sie znalazlem prosze wszystkich rozmowcow o wyrozumialosc i cierpliwosc. Niestety przez kilka dni nie bede mogl odpowiedziec nikomu na postawione pytania z powodu, ktory mysle powinien byc znany juz wszystkim. Aby jednak wyjasnic nowo przybylym ow problem opisze w paru slowach co sie wydarzylo na liscie: otoz w wyniku porachunkow wielu dzentelmenow, zostalem ukamienowany wyrazeniami (od przodu), oraz pogrzebany zywcem (na wznak). Poniewaz zwykla ziemia byla niedostepna, przysypano mnie roznymi rodzajami nieczystosci, trupami ofiar holokaustow ze wszystkich wojen poczawszy od starozytnosci, zeszlorocznym sniegiem, skorkami od bananow z afrykanskich pomaranczy, petami z cygar Castro, legitymacjami PZPR wydanych poczawszy od czasow Gomulki, sierscia z brody samego Stalina, poczym polano tak przyrzadzony usyp, woda pozostala po umyciu rak Poncjusza Pilata. Nastepnie przejechano po mnie walcem histori i odtanczono na ubitej juz powierzchni walczyka. Poniewaz nie wypadalo postawic w takim miejscu krzyza (Zydzi sie nie zgodzili), wiec postawiono mi usmiechnietego manekina samego Haidera! Oczywiscie z rozlozonymi rekoma, w ktorego uzebieniu przymocowano kartke z pieknymi poezjami pozegnalnymi. Jestem Panstwu za to bardzo wdzieczny, ze tak licznie Panstwo przybyli na moj pogrzeb. Jedyne co mam Panstwo do zarzucenia to brak ksiedza na uroczystosci oraz pozegnalnej mowy pana Juranda. Niestety musi uplynac pare dobrych dni zanim sie wygrzebie z miejsca spoczynku. Poniewaz jak slusznie Panstwo zuwazyli, nie nalezy do prawdziwych katolikow lecz oczywiscie do sekty buddyjskiej, ktora wierzy w reinkarnacje. Moim nastepnym wcieleniem bedzie cialo supermena, choc za kilka dni (taka tam niebianska biurokracja). Po czym bede mogl Panstwa odwiedzac takze wchodzac przez okno czy komin. Wtedy sobie porozmawiamy...  (KZ)