Opowiadania |
O POWODZI | |
Była kiedyś powódź i był człowiek
którego dom został zalany. Był to człowiek ogromnej wiary i ufności
w Boga. Gdy woda podchodziła coraz wyżej i sytuacja stawała się
niebezpieczna, człowiek ten uciekł na dach swojego domu. Siedząc na
dachu począł się gorąco modlić do Boga o pomoc i ratunek. Po pewnym
czasie podpłynęli do niego łodzią jacyś nieznajomi ludzie i
zaproponowali mu zabranie się z nimi, lecz on stanowczo odmówił.
Powiedział im "Wierze że mój Bóg mnie uratuje" i począł
się znowu modlić a ludzie ci odpłynęli. Po niedługim czasie przepływał
koło niego wojskowy patrol którego celem było pozbieranie tych
powodzian którzy nie zdążyli się ewakuować. Ale i tym razem nasz
bohater odmówił powtarzając te same słowa co poprzednio "wierze
ze mój Bóg mnie uratuje". Nie mając innego wyjścia żołnierze
ci odpłynęli. Parę godzin później gdy okazało się ze nadchodzi
naprawdę ogromna fala powodziowa, został wysłany do naszego bohatera
helikopter ale on i tym razem odmówił zabrania motywując to tak jak
poprzednio. Zapowiadana fala nadeszła i nasz bohater utoną. Po śmierci
spotkał się z Bogiem i zaczął Bogu wyrzucać "Dlaczego mnie nie
uratowałeś Boże skoro tak gorąco się o to modliłem do Ciebie. A Bóg
odrzekł mu na to "Trzykrotnie wysyłałem Ci pomoc w odpowiedzi na
Twoje modlitwy ale ty byłeś ślepy i za każdym razem odmawiałeś mej
pomocy
A ty zanim zaczniesz narzekać na brak Bożej reakcji lub pomocy z strony Boga pomyśl ile możliwości sam zmarnowałeś lub ile razy odpowiedziałeś nie na wyciągniętą rękę
|
|
O ŚWIADOMOŚCI | |
Jeden z naszych polskich
ezoteryków opisał kiedyś na swoim przykładzie, co to znaczy być świadomym
swojego postępowania. Zawsze gotując wodę w czajniku ustawiał on
czajnik dzióbkiem do ściany i było to dla niego zupełnie naturalne,
nigdy się nad tym nie zastanawiał. Pewnego dnia przez przypadek
czajnik został postawiony dzióbkiem do wewnątrz pomieszczenia. Gdy
wzrok jego napotkał otwór dzióbka czajnika przewinęła się mu w
pamięci historia z dzieciństwa, kiedy to w czasie wojny zbierali z
kolegą węgiel z nasypu. Zostali oni przyłapani na tym przez
niemieckich żołnierzy. Jeden z tych żołnierzy wymierzył w niego lufę
karabinu. Opisuje on również swoja desperacka ucieczkę przed tymi żołnierzami
i strach związany z utrata życia w momencie kiedy ci zaczęli żołnierze
strzelać. Podsumowując pisze „Dalej gotując wodę stawiam
czajnik dzióbkiem do ściany, ale od tego dnia, kiedy zrozumiałem ze
otwór dzióbka czajnika kojarzy mi się z moja przeszłością, stawiam
ten czajnik świadomie. -
Jeśli ktoś pamięta autora niech napisze.
Codziennie wykonujemy masę czynności, ale, rzadko kiedy zdajemy sobie sprawę, co tak na prawdę motywuje nas na co dzień. |
|
ŚLADY NA PIASKU | |
Pewien
człowiek po śmierci spotkał się z Panem Bogiem w niebie. Zaczęli
oni przyglądać się jego życiu i temu jakie ono było. Człowiek ten
przyglądając się pewnym ciężkim fragmentom swojego życia,
stwierdził ze chyba nie było wtedy przy nim Boga i jego pomocy, ze
musiał radzić sobie ze wszystkim sam. Bóg dla łatwiejszego
zobrazowania mu prawdy przedstawił temu człowiekowi jego drogę życiowa
w postaci drogi na piasku. Człowiek ten zauważył ze jego życie to
jego ślady i ślady Boga obok. Zauważył ze w momentach, gdy w życiu
było mu źle, smutno i ciężko widzi tylko jedne ślady na piasku.
Powiedział do Boga – mówiłeś ze jeśli ludzie idą przez życie
z Tobą, będziesz zawsze przy nich i będziesz im pomagał a tutaj
popatrz. Miałem racje, tam gdzie było mi naprawdę ciężko widać
tylko moje ślady. Gdzie wtedy byłeś Boże?.
Moje drogie dziecko, powiedział Bóg, – kiedy nie widziałeś
śladu drugich stop w tych trudnych chwilach – to wtedy ja Cię
niosłem na swoich ramionach.
Nigdy
nie jesteśmy sam |
O WIOSŁOWANIU | |
Stoimy nad brzegiem morza. Gdzieś niedaleko nas jest wyspa o nazwie „Spokój Ducha”. Na niej możemy znaleźć radość, szczęście i spełnienie. Dzieli nas jednak od niej wzburzone morze. Jak tam się dostać? Nieszczęśliwi, chodzimy bezradnie po brzegu, ponieważ, ponieważ naszym największym pragnieniem jest tam się dostać, ale nie mamy pomysłu jak to zrobić. Nagle widzimy grupę ludzi, siedzących na plaży i machających rękami, jakby wiosłowali, ale nie możemy dostrzec ani lodzi ani wioseł. Zapraszają nas, żebyśmy wiosłowali z nimi, ale tylko wzruszamy ramionami, bo wydaje się nam to bezsensowne. Znów chodzimy po plaży i ciągle szukamy możliwości dopłynięcia na nasza wymarzona wyspę. Kiedy już jesteśmy bardzo zmęczeni i zrozpaczeni, a ludzie na plaży ciągle wiosłują i, co nas dziwi, wyglądają na szczęśliwych, decydujemy się usiąść i wiosłować razem z nimi. „Nie widzimy żadnych wioseł” skarżymy się. „Nic nie szkodzi – odpowiadają – „zobaczycie”. I tak się dzieje. Kiedy zaczynamy wiosłować, nagle dostrzegamy i wiosła i łódź, i dopiero wtedy wiosłujemy z zapałem, czując wspólnotę z tymi ludźmi, którzy wiosłują z nami. Czujemy spokój, radość i szczęście. To czy dostaniemy się kiedykolwiek na wyspę, przestało mieć znaczenie. Czasami osiągamy to czego pragniemy w zupełnie inny sposób niż planowaliśmy. Kto inny może dalej chodzi po brzegu szukając spokoju, radości i szczęścia
|
|
O RANACH | |
Był
sobie pewnego razu chłopiec o złym charakterze. Jego ojciec dal mu
woreczek gwoździ i kazał wbijać po jednym w plot okalający ogród za
każdym razem, kiedy straci cierpliwość i pokłóci się z kimś. Pierwszego dnia chłopiec wbił w plot 37 gwoździ. W następnych tygodniach nauczył się panować nad sobą i liczba wbijanych gwoździ malała z dnia na dzień: odkrył, ze łatwiej jest panować nad sobą niż wbijać gwoździe. Wreszcie nadszedł dzień, w którym chłopiec nie wbił w plot żadnego gwoździa. Poszedł wiec do ojca I powiedział mu, ze tego dnia nie wbił żadnego gwoździa. Wtedy ojciec kazał mu wyciągać z płotu jeden gwóźdź każdego dnia, kiedy nie straci cierpliwości i nie pokłóci się z nikim. Mijały dni i w końcu chłopiec mógł powiedzieć ojcu, ze wyciągnął z płotu wszystkie gwoździe. Ojciec zaprowadził chłopca do płotu i powiedział: " Synu, zachowałeś się dobrze, ale spójrz, ile w plocie jest dziur. Plot nigdy już nie będzie taki jak dawniej. Kiedy się z kimś kłócisz i mówisz mu cos brzydkiego zostawiasz w nim ranę taka, jak te. Możesz wbić człowiekowi nóź, a potem go wyciągnąć, ale rana pozostaje. Nieważne ile razy będziesz przepraszać, rana pozostaje. " Rana" słowna boli tak samo jak fizyczna.
|
|
miejsce wolne na twoje opowiadanie | |