więcej »
Powrót do strony głównej
Moje wspomnienia (4/6)
Wydobycie węgla odbywało się z głębokości kilkudziesięciu metrów.
Były tam szerokie otwory, po obydwu stronach upadowej, które prowadziły
do tzw. filarów, niskich komór w pokładzie węgla, zabudowanych drewnianymi
słupami - stemplami. Poruszano się na czworakach. W przodku urabiano
węgiel. Odbywało się to w następujący sposób: odpowiednio wcześniej
młodszy górnik robił kilofem podkop pod pokładem węgla, na głębokość,
na jaką pozwalała długość jego ramienia. Był to tak zwany wręb.
Ojciec mój, po obejrzeniu przodku i sprawdzeniu czy nie zagraża
jakieś niebezpieczeństwo, przystępował do wykonania w pokładzie
kilku otworów. Robił to przy pomocy tzw. laski, grubego drąga metalowego,
zakończonego zahartowanym dłutem. Przy uderzaniu z rozmachem, musiał
uważać, aby nie zrobić tzw. wilka. Dłuto musiało się stale obracać
wokół swojej osi. Otwory wykonane pod odpowiednim kątem napełniano
materiałem wybuchowym i umieszczano w nich lonty a następnie uszczelniano
mocno gliną.
Po opuszczeniu przodka przez wszystkich robotników, ojciec zapalał
kolejne lonty i wybiegał z przodka. Następowały wybuchy. Liczono,
czy wszystkie otwory odpaliły. Po kilkunastu minutach, które wykorzystano
na posiłek, ludzie wchodzili do zadymionego jeszcze przodka. W przodku
zalegały ogromne zwały rozdrobnionego węgla, który ładowacze przesypywali
łopatami w kierunku upadowej, celem załadunku do wagoników. Ojciec,
w międzyczasie, przy pomocy słupków i tzw. filarówek zabudowywał
przodek, badając nieustannie, przez opukiwanie kilofem, czy strop
jest bezpieczny.
Jak widać, w czasach, które opisuję, wydobywanie węgla w małych
kopalniach odbywało się bez stosowania elektryczności i sprężonego
powietrza, bez wiertarek, wrębówek, transporterów czy nawet rynien
potrząsalnych. Wentylacja, mało skuteczna, prowadzona była przy
pomocy wentylatora umieszczonego na powierzchni, który tłoczył w
dół powietrze przy pomocy lutni, czyli szerokich rur blaszanych.
Ogólnie trzeba podkreślić i przypomnieć, że przed II-ą wojną światową
nie było jeszcze w Gołonogu podstawowych, niezbędnych dzisiaj
urządzeń i udogodnień. Brak było przede wszystkim:
- sieci wodociągowej, wodę czerpano wiadrami ze studni,
- sieci kanalizacyjnej i burzowej,
- sieci gazowej,
- centralnego ogrzewania, stosowane były tylko piece węglowe,
- elektryczności, do 1930 r. powszechnie stosowano lampy naftowe,
- dróg o ulepszonej nawierzchni. W 1935 r. drogę z Dąbrowy wyłożono
cegłą klinkierową,
- komunikacji tramwajowej i autobusowej,
- samochodów osobowych, ludzie chodzili pieszo, nawet na duże
odległości. W wyjątkowych przypadkach używano prostych zaprzęgów
konnych.
więcej »
Powrót do strony głównej
|