Maciej Rembarz jest jedną z barwniejszych postaci Poznania. Studiował tam polonistykę, której jednak nigdy nie skończył, prowadził kabaret w klubie studenckim, zarabiał na życie konwojując byki w pociągach, pracując w domu dziecka w prowincjonalnym miasteczku, hodując stado owiec na jeszcze głębszej prowincji, pisząc slogany dla agencji reklamowej - by wymienić tylko niektóre z jego licznych wykonywanych zawodów. Przez cały czas pisał wiersze na skrawkach papieru, które następnie trzymał w szufladzie. W 1992 roku CZAS KULTURY opublikował niektóre z tych skrawków. Rok później OBSERWATORwydał tom wierszy zatytułowany NIKOMU NIEZNANA BOHEMA. W 1999 OBSERWATOR wydał kolejny tomik Macieja, zatytułowany LUCIDUM INTERVALLUM.Poniżej prezentujemy dwa wiersze z tomu NIKMU NIEZNANA BOHEMA.






MACIEJ REMBARZ ROZMAWIA Z KOBIETA,
KTÓRA ZA WYSKROBYWANIE ŁYŻKA PŁODU
TRAFIŁA NA ODDZIAŁ 19C (OBRZYCE)
Jest niedziela i ja z Tobą.
Błogosławieństwo Urbi et Orbi
powinno spłynąć na Ciebie.
Tobie na Ciebie.
Jesteś miastem i światłem
nieszczęścia.
Madonno z wybitymi zębami
modlę się.
Wiem, nie mogłaś znieść oddechu
wiecznej pokory.
Zaśnij.
Proszę zaśnij, nie rozgniataj kolan
o to zimne gumoleum.
Przecież zdążyłaś urodzić mnie.

Pąchy 1982-1990

Maciej Rembarz fuit hic.




MACIEJ REMBARZ POSZUKUJE ZBŁĄKANEJ OWIECZKI,
SAM BEDAC ZBŁĄKANYM.
Wychylił się z opadającej mgły,
wczepiony w jej runo.
Zmierza w kierunku owczarni
niesiony przez raz po raz
przyklękające zwierzę.
Stukot kopytek - o nieliczne
polne kamienie - intonuje:
Alleluja
Alleluja


powrót