(pod wezwaniem Bożego Ciała)
Patrz także: Fotografie wnętrza kościoła Dominikanów z roku 2003
W kościele wisiało zaś wahadło Faucault, które miało też dowodzić racji mądrej ateistycznej władzy i nauki, ze ziemia, wbrew „głupiej propagandzie ciemnych zakonników”, obraca sie. Przewodnicy wyjaśniali licznym ekskursjom odwiedzającym to kuriozalne muzeum, że nazwa zakonu dominikanów pochodziła od słów „Domini canes”, czyli „psy Pańskie”, bo przecież niemożliwe w ich opinii było, aby imię założyciela- św. Dominika wystarczylo do dania nazwy zgromadzeniu. Teraz na szczęście świątynia jest znowu miejscem kultu religijnego - funkcjonuje jako cerkiew grekokatolicka.
![]() ![]() ![]() ![]() „[...] U wschodniego skraju lokacyjnego miasta usytuowano obszerny zespół klasztorny ojców dominikanów wraz z kościołem pw. Bożego Ciała. Według tradycji pierwszy konwent uczniów św. Dominika miał tu przybyć jeszcze w I połowie XII wieku (1234 r.) za rządow książąt z dynastii Romanowiczów. Drewniana świątynia sięgająca być może lat dziewięćdziesiątych, spłonąć miała w okresie wojen o Ruś Czerwoną prowadzonych po 1340 roku przez króla Kazimierza Wielkiego. Starszy kościół stać miał w obrębie Niskiego Zamku. Dominikanie przybyli nad San i Dniepr w celach misyjnych, obdarzeni daleko idącymi pełnomocnictwami. W latach 1324-1456 działali w ramach Stowarzyszenia Braci Pielgrzymujących dla Chrystusa, podlegając bezpośrednio generałowi zakonu.
W tym właśnie okresie (1378) formalnej fundacji dokonał namiestnik króla Węgier i Polski - Ludwika, książę opolski Władysław. Wtedy tez wzniesiono ceglany kościół, utrzymany w tzw. typie kazimierzowskim, z krótkim dwunawowym korpusem, o sklepieniu wspartym na jednym filarze i z wydłużonym prezbiterium. Na dachu umieszczono sygnaturkę. Po pożarze w 1407 roku sumptem Mikołaja Beńko i Anny z Żabokruków świątynia podniosła się w jeszcze okazalszej, gotyckiej szacie wraz z gmachami klasztornymi. Te czasy pamięta zapewne czarny krucyfiks z ołtarza głównego i otoczona kultem figurka Matki Boskiej Jackowej, wykonana w alabastrze (XIV wiek). Za przypuszczalnego autora zespołu uchodzi mistrz Niczko (Mikołaj) z Krakowa. Od polowy XV wieku (1458( klasztory ruskie wchodziły w skład polskiej prowincji zakonu.
Na początku XVII stulecia w domu żyło ponad stu zakonników. W 1621 roku w drodze na wojnę chocimską przebywał u ojców król Zygmunt III Waza, który podziwiał ogrom klasztoru o dwóch podwórcach. Działały przy konwencie cztery bractwa - Imienia Jezus, Różańcowe, św. Anny i III zakonu. Od 1612 roku Lwów stał się ośrodkiem nowo utworzonej prowincji ruskiej. Gotycka świątynia poczęła się walić w I -połowie XVIII wieku. W 1742 roku zarysowały się sklepienia. Decyzja starszych konwentu brzmiała jednoznacznie: stare mury zrzucić i w ich miejsce postawić nowy kościół najznaczniejszego domu jednego z największych zakonów męskich w Rzeczypospolitej. W rok po rozbiórce starej budowli, Józef Potocki, hetman wielki koronny i kasztelan krakowski, główny fundator, położył kamień węgielny pod nową świątynię. Dzieło wspomagał początkowo inny przedstawiciel rodu, starosta kaniowski Mikołaj Bazyli. Był rok 1749. W dwa lala później nastąpiła uroczysta koronacja cudownego wizerunku Matki Boskiej. Potocki sprawił wspaniałą sukienkę i koronę. Obraz namalowany w kręgu sztuki bizantyjskiej odbierał cześć już w XVI w. Według legendy powstał na dworze cesarskim w Konstantynopolu. Potem miał znaleźć się w Kijowie, Haliczu, aż wreszcie dotarł do Grodu Lwa. W istocie wizerunek wykonano w XV (XVI) wieku na Krecie lub w Wenecji (?). Wobec trwającej budowy uroczystości odbyły się na podmiejskich błoniach.
Jest to jeden z najwspanialszych w środkowej Europie kościołów barokowych, często porównywanym ze słynnym kościołem Karola Boromeusza w Wiedniu. Wnętrze świątyni zawiera prawdziwe skarby rokokowej rzeźby. Niekłamany podziw budzą figury członków zakonów posługujących się regułą augustiańską, do których zaliczają się i ojcowie kaznodzieje. Usytuowano te rzeźby u samej góry, w tamburze kopuły, a wykonał je wielki artysta Sebastian Fesinger, jeden z czołowych przedstawi cieli lwowskiej rzeźby rokokowej. Inny jej reprezentant Piotr Polejowski, uchodzi za twórcę wystroju ołtarza głównego, zaprojektowanego przez Urbanika (1766), w tym także postaci czterech świętych - Piotra i Pawła oraz Mateusza i Jana Chrzciciela (1775-77). Świetny pomnik baroku nawiedził rychło i to dwukrotnie pożar - 1766 i 1778. Za drugim razem straty wyrządzone z kościele i gmachach klasztornych były poważne. Wśród pracujących nad odbudową odnaleźć można nazwisko jednego Jeszcze mistrza, Jana Obrockiego. Zresztą konwent posiadał własny zespół sztukatorów i snycerzy. W latach 1792-98 architekt Klemens Ksawery Fesinger ukończył fasadę, która zdobi napis „Soli Deo Honor et Gloria". W chwili I rozbioru w konwencie żyło 75 zakonników - 38 kapłanów, 12 kleryków i 25 braci. Dom lwowski szczęśliwie ocalał w dobie kasat józefińskich. Z pamiątek pozostawionych przez ubiegłe stulecie wymienić trzeba nagrobek Józefy Borkowskiej (zm. 1811) z kaplicy św. Dominika, dłuta samego Bertela Thorvaldsena. Sąsiadująca z kościołem wieża-dzwonnica powstała dopiero w drugiej połowie XIX wieku (1865). W latach 1885-1914 przeprowadzono bardzo gruntowną restaurację najpierw elewacji, a następnie wystroju i wyposażenia wnętrza. Operacja ta przyniosła wielce kontrowersyjne wyniki i świątynia na tym niemało straciła. Przykładowo zmieniono kolorystykę ścian z białej na kremową, sprawiono pseudoalabastrowy cokół i co najgorsze pozłocono po rokokowemu zielone rzeźby przedstawicieli zakonów reguły augustiańskiej. Ołtarz główny został zastąpiony stiukową kopią. Wnętrze wzbogaciło się w szereg neorokokowych ołtarzy, krat, nawet ambonę. Nowa latarnia na kopule otrzymała odmienny od pierwotnego, ośmioboczny kształt. Mimo tych „konserwacji" kościół dominikanów we Lwowie pozostał wielkim pomnikiem póżnobarokowej sztuki. Zakonnicy gospodarzyli u Bożego Ciała do II wojny światowej. Kościół był wówczas świątynią lwowskich środowisk twórczych. Cudowny wizerunek Matki Boskiej został przeniesiony do Gdańska, gdzie w bazylice oo. dominikanów pw. św. Mikołaja Biskupa zażywa nadal czci wiernych. Po II wojnie światowej budynek klasztorny zamieniono na muzeum ateizmu i religii. W kościele jeszcze kilkanaście lat temu był magazyn cementu. Później kościół włączono do muzeum. Od ok 10 lat z nazwy muzeum wykreślono słowo ateizm, zaś kościół pełni funkcję greckokatolickiej cerkwi pw. Najświętszej Eucharystii. |