ATEIZM - CZYLI ŚRODEK NATURALNY NA CHORY ŚWIATOPOGLĄD
Chrześcijaństwo jest jednym z najbardziej represyjnych systemów upolitycznionej
mitologii, spośród masy irracjonalnych światopoglądów ludzkości. Nietolerancję
chrześcijaństwa należy prawdopodobnie, tłumaczyć faktem, że jest ono pozbawione
kulturowej ciągłości z europejską cywilizacją, a w swej oryginalnej formie jest
stosunkowo prymitywnym kultem, wywodzącym się z bliskowschodnich pastersko
łowieckich mitologii, sprzed prawie 4 tysięcy lat. Mierną atrakcyjność dla
wiernych kościół chrześcijański musiał skompensować przez dominację polityczną,
nad władzą świecką. Ważnym elementem w wyłudzeniu autorytetu w sprawach
ziemskich i doczesnych było fałszerstwo (np. Donacja Konstantyna) oraz szantaż
moralny, tym bardziej skuteczny czym większa była otchłań głupoty wiernych
(stąd walka z nauką i jej luminarzami).
Sukces kościoła w rozprzestrzenianiu kolekcji chrześcijańskich zabobonów
niemożliwy byłby w obecności materialistycznych alternatyw światopoglądowych.
Były one zatem, brutalnie neutralizowane, aż do całkiem niedawnych czasów.
Miarą triumfu chrześcijaństwa nad rozumem niech będzie fakt, że pospolita wizja
świata pokutująca dziś wśród chrześcijan interpretuje tępą wiarę jako normę, zaś
ateizm jako odchylenie. Zauważmy, że u schyłku 20 wieku chrześcijański rozmówca
ateisty spodziewa się od niego próby (oczywiście nieskutecznej) przedstawienia
dowodów na nieistnienie chrześcijańskich bóstw, nie zdając sobie sprawy, że to
właśnie na "wierzącym" spoczywa obowiązek przeprowadzenia dowodu na
prawdziwość podstaw jego światopoglądu. Ateista nie musi bowiem dowodzić
nieistnienia chrześcijańskiego panteonu, tak samo jak nie musi przekonywać
swego chrześcijańskiego rozmówcy o nieistnieniu na kontynencie Lemurii,
różowych słoni, z dwiema trąbami dużymi i jedną malutką, odzianymi dla
przyzwoitości w kraciaste majteczki, bez szelek.
(Możliwość przeprowadzenia dowodu na istnienie bytów nadprzyrodzonych
zawierałaby dla wierzących element demolujący ich wiarę, przez eliminację
możliwości bezwarunkowego poddaństwa, tak niezbędnego w pokornej wierze,
szczególnie wobec dość powszechnej niewiedzy o materialnym wszechświecie. W
chrześcijańskiej skali wartości udowodniona wiedza stoi niżej niż tępa wiara w
mity będące produktem pobożnych życzeń)
Poza kontekstem ludzkich lęków przed doczesnością, świat składa się z
materii / energii, która nie potrzebuje ani stwórcy ani jego ingerencji w swe
działanie. Świat istniał długo przed powstaniem istot ludzkich i trwać będzie
długo po ich zniknięciu. Czas naszego pobytu na peryferiach przeciętnej
galaktyki oraz zakres naszego działania jest niewspółmiernie mały wobec
rozmiarów świata i jego wieku. Wszechświat obywał się bez nas doskonale przez
około 15 miliardów lat. Jest zatem intelektualnie nieuczciwe doszukiwanie się
sensu i celu naszego bytu w zabobonach zrodzonych z ciemnoty ojców
chrześcijaństwa, kiedy wiadomo, że we wszechświecie przeważa pusta przestrzeń,
a materia / energia jest manifestacją, statystycznie tylko przewidywalnych,
stanów cząstek elementarnych, które nie są nawet cząstkami w potocznym
rozumieniu.
Dostęp trzody chrześcijańskiej do ateizmu jest utrudniony przez świadome
fałszerstwo, lub fanatyzm osób usiłujących uchodzić za światopoglądowe
autorytety. W przebraniu nauki informacje na jego temat dostępne są w pozornie
godnych zaufania publikacjach. Tak jak w komunizmie, gdzie prace na temat kapitalizmu,
demokracji, polityki, czy teorii społecznych były produktem komunistycznych
autorów, tak w zdominowanej przez chrześcijaństwo społeczności mentorami
konceptów ateizmu, racjonalizmu, czy wolnomyślicielstwa są często ludzie, o
chrześcijańskiej przeszłości, nawet jeśli tylko w dzieciństwie. (Jest wysoce
wątpliwe czy jest moralnie i intelektualnie korzystne/uczciwe wychowywanie
dzieci w mrokach zabobonów, aby później, jako dorośli zaczynali formowanie
racjonalnego światopoglądu, od demolowania gmachu wierzeń, zaszczepionych im
przez nieodpowiedzialnych rodziców czy wychowawców.)
Ateizm jest czymś większym niż tylko wiedzą o nieistnieniu bóstw, aniołów,
demonów, krasnoludków, świętych (w tym Świętego Mikołaja i renifera imieniem
Rudolf). Jest on stosunkiem do świata, stanem intelektualnym, z respektem dla
wiedzy udowodnionej obiektywnymi metodami. Dla ateisty nic nie jest zbyt święte
do badania, zadawania pytań i oczekiwania odpowiedzi opartych na racjonalizmie.
Ateizm jest wyzwoleniem ludzkiego rozumu z łańcuchów pierwotnych lęków i
zabobonów. Ateista domaga się dowodów, oraz poddaje ocenie źródła swej wiedzy,
oraz bezinteresowność jej głosicieli. Religie nie spełniają wymagań w tej
dziedzinie i dlatego są bezużyteczne jako baza światopoglądowa. Są zastępczą
formą zaspokojenia ludzkiej ciekawości, powstałą z ignorancji, w ramkach
prowincjonalnego antropocentryzmu. Prowadzą do użycia zastępczych
"technologii", w postaci modlitw, rytuałów i magii, jako apelu do
bóstw o zawieszenie praw przyrody.
Postęp w dziejach społeczeństw miał miejsce tylko kiedy poddawano w
wątpliwość i obalano obowiązujące dogmaty. Nie każda zmiana jest ulepszeniem,
ale nie ma ulepszeń bez zmian. Zwalczając krytycyzm i zmiany kościół
chrześcijański deklarował się za utrzymaniem ciemnoty i stagnacji, dla
utrzymania swego patentu na wiedzę.
Z perspektywy moralności ateizm posiada zdecydowaną przewagę nad religiami.
Religijny umysł cierpi na iluzję, że istnieją tak zwane "wartości
wyższe" . Z winy tej iluzji popłynęły rzeki krwi i rozbrzmiewały jęki
konających heretyków i pogan. W imię boże i w imię "wartości
wyższych" chrześcijanie nienawidzili, tropili, prześladowali i palili na
stosie niezliczone rzesze heretyków, innowierców, ateistów i tych co odważyli
się na krytykę bezużytecznego szablonu kulturowego, opartego na zabobonie i
bezkrytyczności. Dziś tak jak dawniej członkowie katolickiej sekty
chrześcijańskiej dokonują występków, które sami rozpoznają jako niemoralne.
Iluzja "wyższej moralności" umożliwia im jednak oczyszczenie się z
odpowiedzialności w hipokrytycznej instytucji spowiedzi, która ma anulować
dokonane zło i przywrócić czystość sumienia.
Dla ateisty nie istnieje moralność ponad zło i dobro. Nie ma również
ucieczki przed sumieniem, za pośrednictwem zinstytucjonalizowanej magii.
Ludobójstwo zawsze jest i pozostaje zbrodnią. Prześladowanie innowierców,
polowania na czarownice, propagowanie ascezy, rozpętywanie wojen religijnych,
haniebna postawa wobec kontroli urodzeń, oraz wyłudzanie respektu i bogactw, w
imię fałszywych obietnic pozagrobowej sielanki, są przestępstwami przeciw
ludzkości. Nie ma wartości wyższych niż ludzkie szczęście, oraz postęp przez
poznanie i opanowanie mechanizmów wszechświata. Wiara religijna neguje te
wartości. Ateizm je kultywuje. Historia mówi nam, że ateizm, a nie tępy zachwyt
i haniebna pokora wobec kreatur wymarzonych z własnej głupoty, jest drogą do
zaspokojenia ludzkich potrzeb.
Ateistyczna postawa pozwala dostrzec, że religijność posiada wszystkie cechy
psychozy. Religijny umysł musi bowiem, akceptować istnienie nadprzyrodzonego
świata, wypełnionego bytami zwanymi bogiem (lub bogami), diabłów, aniołów,
demonów i temu podobnych tworów. Podobne wierzenia, nieufortyfikowane
majestatem kościoła, kwalifikują ich wyznawcę do psychiatrycznego leczenia.
Geoge Orwell powiedział kiedyś, że: " nie można jednocześnie być
chrześcijaninem i dorosłym". Jeśli wiara w cudy uchodzi dzieciom
oczarowanym perspektywą wizyty Świętego Mikołaja, to dorosły liczący dni do
gwiazdki nie może być traktowany jako osoba godna zaufania. Nasuwa się tu
analogia do sytuacji, kiedy widzowie telewizyjnych seriali (soap operas)
wysyłają listy z poradami do bohaterów tych programów, z modłami wznoszonymi do
wyśnionych bóstw, zatraciwszy zdolność rozróżnienia fantazji i rzeczywistości.
Dorosła osoba, na serio, wznosząca modły do boga, produktu zbiorowego lęku
wobec natury, manifestuje poważne zachwianie w pojmowaniu rzeczywistości. Nie
może również wzbudzać takiego samego respektu jak ktoś kto widzi świat i siebie
w nim jako naturalne zjawisko, nawet jeśli nie podobają mu się niektóre aspekty
bytu oraz jego doczesność.
Dzieje ludzkości usprawiedliwiają pogląd, że religie są formą zbiorowego
szaleństwa. Żaden zdrowy umysł nie rozpętywałby wojen religijnych, wypraw
krzyżowych i pogromów innowierców. Instytucja Świętej Inkwizycji nie mogła być
powołana przez całkowicie normalne umysły. Nie mogli być przy zdrowych zmysłach
pobożni i obsesyjnie gorliwi tropiciele czarownic. Trzeba być maniakiem, żeby
spostrzegać inspirację w Biblii, księdze pełnej horrorów, gwałtu, ludobójstwa i
cudów traktując ją do tego jako "słowo boże". Mit Jezusa, opisujący
boga, który zstąpił na ziemię i dał się zamordować zanim odpuścił ludzkości jej
grzechy, skądinąd będące skutkiem brakoróbstwa przy akcie stworzenia świata,
jest przykładem szczególnego obłąkania jego twórców i wyznawców.
Chrześcijaństwo nie jest jedyną form zorganizowanego szaleństwa. Do tej
kategorii należą również faszyzm i komunizm, które w imię "wartości
wyższych" pochłonęły miliony ofiar. Nie trzeba być ateistą, żeby spostrzec
szereg analogii między religią i ekstremizmem politycznym. Wszystkie zbudowane
są na niekwestionowalnych założeniach i posługują się przemocą dla utrzymania
swej dominacji. (Warto zauważyć, że inicjatorem zakończenia "zimnej
wojny" był ateista, Gorbaczow, a nie nawiedzony religijną psychozą i
astrologią Reagan).
Ateizm to świat realizmu, rozumu i wolności myśli. Ateizm to kultywacja
humanizmu i intelektualnej uczciwości, w stopniu niepojmowalnym dla ludzi
opętanych religią. Ateizm jest antytezą psychozy, tępej pokory, oraz
dobrowolnej rezygnacji z poznania. Ateizm pozwala bez wstydu stwierdzić, że
jesteśmy częścią i produktem natury, takiej jaka jest naprawdę, bez podpierania
się intelektualną protezą religii, bowiem lepiej być inteligentnym szympansem
niż bezmózgim, kandydatem na aniołka.
W. Ryniuk
Brisbane, marzec 1998
Text pochodzi ze strony Horyzont