Brak
wytłumaczenia niektórych zjawisk, powodem wymyślenia istoty...
Patrząc na klęczących ludzi w kościele, którzy co
niedzielę powtarzają te same wyuczone w dzieciństwie wierszyki
zwane modlitwami, zastanawiam się o co tu chodzi. Gdyż nikt z nas nie
może być pewien, że słowa zapisane w Biblii były
wypowiedziane przez Jezusa, tym bardziej gdy na naszych oczach archeolodzy
dokonują odkryć zamieniających Stary Testament w jedno wielkie kłamstwo
wymyślone przez chorego Żyda, który pragnął aby jego państwo
miało piękną historię. Jeśli więc wierzyć w
boga, co zaprzecza nauce i zdrowemu rozsądkowi, a na tym właśnie
opiera się cały dzisiejszy świat, jego wynalazki i dobrobyt,
trzeba by wierzyć we wszystko co napisane w świętej księdze,
a patrząc na świat widzieć w nim dzieło boże. Skoro
naukowcy wydali już swą opinię co do prawdziwości biblijnych
wersetów, pozostaje mi tylko głęboko wierzyć w boga.
Pozostawiając na razie wiarę z boku, chciałbym popatrzeć
na boga racjonalnie (dociec jego istnienia rozumowo ). Naukowcy nie potrafią
tego udowodnić ( nie ma nawet jakichkolwiek przesłanek ku temu ), a więc
popatrzmy na tę kwestię z punktu widzenia prostego, szarego człowieka.
Bóg istniał od zawsze, a pewnego pięknego dnia (chyba z nudów)
zachciało mu się stworzyć świat i człowieka. Ten drugi
czcił go za to. Niestety nauka i tu się wplątała i obaliła
te bzdety. Przyjmijmy więc naukową wersję, że człek dzięki
niezwykłej sile (księża zwą ją bogiem, ludzie ewolucją)
powstał rozwijając się z małpy. Człowiek pierwotny miał
rozum raczej słabo rozwinięty a jego krótkie życie nie pozwalało
mu na dokładniejsze przyjrzenie się światu (i tak był pochłonięty
zdobywaniem jedzenia i kopulacją ). Człowiek ten obserwował
przyrodę, naturę, cały otaczający go świat i większości
zachodzących na jego oczach zjawisk nie rozumiał. Cóż mógł
biedak zrobić patrząc na wodę padającą z góry,
straszne błyskawice, trzęsienia ziemi, huragany, cz choćby zaćmienia
Słońca. Co się dzieje. Co sprawia te zadziwiające rzeczy, co
może być na tyle potężne. Niestety na pytania te ludzie zaczęli
odpowiadać i tłumaczyć te zjawiska dopiero w ciągu kilku
ostatnich stuleci. A ten biedak patrząc na ciemność o porze gdy
zwykle zdobywał obiad, lub patrząc na dziwną siłę
rozdzierającą niebiosa z wielkim hukiem i zapalającą krzak
obok niego musiał sobie coś wymyślić na wytłumaczenie
tych zjawisk. A może jakiś żądny władzy przywódca
plemienny chcąc ukorzyć i podporządkować sobie sąsiadów
wymyślił stwora na swych usługach powodującego to wszystko,
a po jego śmierci stworek ten przeobraził się w wszechpotężną
istotę nazwaną bogiem. To są oczywiście przypuszczenia, ale
chodziło mi o to by pokazać iż to człowiek stworzył
boga a nie na odwrót. Musiał przecież jakoś sobie uporządkować
to, co się działo wokół niego. Późniejsi kapłani
zadbali aby postać boga dopasować do realiów w których żyli i
żeby mieli z tego jak najwięcej. To właśnie próbują
robić dzisiejsi księża nieudolnie opierając się nauce
(przykład: dopiero Jan Paweł II skreślił "O obrotach
ciał niebieskich" z listy ksiąg zakazanych).
Kto teraz uwierzyłby, gdyby pan w niebieskim kapelusiku stojący obok podawał się za syna bożego ( nie urażając pewnej grupy pań- zwykle starych, grubych i niezamężnych mogłaby to być kobieta - teraz kolej na córkę bożą?-) ? Chyba raczej zadzwonilibyśmy do najbliższego oddziału dla chorych ludzi zwanych przez niektórych czubkami. Czemu mamy więc wierzyć w boskość Jezusa, skoro ani nikt ani nic nie jest w stanie udowodnić nam, że cuda opisane w Biblii ( najlepszy jest ten o zmartwychwstaniu ) są prawdą. Przecież wiemy, że są one nie możliwe. Może ten człek, czczony jako syn boży był zakompleksiony w dzieciństwie, ambitny i żądny władzy ( czci ) w wieku dorosłym a przede wszystkim bardzo sprytny, a jego cuda to zwykłe marne sztuczki dzisiejszych magików (też się dziwimy gdy z pustego kapelusza wyskakuje królik ale nie modlimy się do wszechpotężnego magika).
Tomasz Szwed