[Date Previous][Date Next]

 

Re: WPROST UMTS w stronę wartości

 

 

To: wprost-l@lista.wprost.pl

Subject: Re: WPROST UMTS w stronę wartości

From: Bartek Rajwa

Date: Fri,  29 Sep 2000 18:13



On Fri, 29 Sep 2000, Suplacz Jaroslaw wrote:

>  W skali Europy wartość koncesji UMTS szacowana jest
>  grubo powyżej 200 mld EURO.

A jak to oszacowano? Czy mowa tylko o Europe Zach. czy Europa Środkowa
także w to jest wliczona? Zwracam uwagę, że owa ,,wartość'' koncesji
(już sama fraza ,,wartość koncesji'' staje mi ością w gardle) jest
uzależniona od konkretnej sytuacji społeczno-politycznej. I tak na
przykład jeśli pewien rząd umieszcza przyszłe wpływy z koncesji w
planowanym budżecie, zaś wszyscy wiedzą, że ,,niedomknięcie'' tegoż
budżetu zakończyć się musi katastrofą finansów, to tym samym znacznie
obniża ową wartość i ustawia się wobec firm telekomunikacyjnych w
pozycji petenta. 

Gdyby licytację ogłoszono w sytuacji nadwyżki budżetowej, a jeszcze
lepiej w sytuacji gdy dodatkowo w pasmach używanych przez GSM był
tłok owa koncesja miałaby znacznie większą ,,wartość''.

> Dlaczego koncesje miałyby być na książki?  Nie ma
> takich powodów, ograniczałoby to konkurencję.

Doprawdy? Tylko w wypadku książek. A ja mam wrażenie, że każda
koncesja ogranicza konkurencję. I na dodatek taki jest jej
cel. Nieprawdaż?

> Ale gdyby papier był towarem bardzo drogim, przy
> okazji dotowanym przez państwo, i jego ilość była
> ograniczona, a także koszty inwestycji były bardzo
> wysokie - również w przypadku druku niewielkiej liczby
> książek  to zasada im droższa koncesja na druk książek
> tym większe czytelnictwo byłaby jak najbardziej
> słuszna.  

Jak rozumiem to miała być analogia do UMTS. Jeśli tak, to nie pojmuję
tego ,,dotowania''? Telekomy są dotowane przez państwo? Ilość graczy
na rynku rzecz jasna musi być ograniczona, ale winny to limitować
jedynie względy techniczne. Skoro tak sensownym pomysłem jest chyba
jedynie licytacja praw do świadczenia usług UMTS. Szacowanie przez
urzędnika ceny za koncesję jest po prostu śmieszne. Nie mówiąc już o
całym ,,budżetowym'' kontekście tej sprawy.
  
> Firma, która wylicytowałaby wysoką cenę koncesji
> musiałaby zagwarantować sobie szybki obrót książek
> (i zwrot papieru) a także powszechność zakupu książek.
> Propagawałaby czytelnictwo, robiła promocje, itd.

Jak miło spotkać kogoś kto wierzy w ,,promocje''! 

Tak czy inaczej pozostaje najważniejsza kwestia, poruszona przez
Marcina: kto finalnie za to zapłaci? No coż... jeśli telekomy nie mają
drukarni pieniędzy to zapłaci tylko i wyłącznie klient końcowy. I nie
ma tu znaczenia czy tych klientów będzie 10^5 czy 10^100. Różnica
tylko taka, że rozkład opłat będzie inny. Ale oni zapłacą. Wniosek:
ściąganie wysokich koncesji od telekomów to nic innego jak tylko
kolejny ukryty podatek. Można oczywiście bronić tej koncepcji mówiąć,
że to podatek od luksusu, od konsumpcji. Tak faktycznie jest. Niemniej
jednak jest to podatek.


> Oczywiście lepiej gdyby koncesji było pięć albo sześć,
> a nie cztery.

No... I od każdego po kilka miliardzików. Tak żeby opłacalność
inwestycji zaczęła się przy sytuacji gdzie każdy będzie miał 6
videotelefonów róznych operatorów. Żarty żartami, ale rząd jest
zakładnikiem telekomów, stoi przed nimi z wyciągniętą reką i dostanie
tyle ile telekomy uznają za stosowne, a nie tyle ile sobie urzędnicy
wymyślą.

Całą naszą dyskusję zweryfikuje życie. Zobaczymy jak będzie wyglądał
rozwój UMTS w Niemczech (wysokie ceny koncesji) i w Hiszpanii
(niskie). 


Bartek

--