[Date Previous][Date Next]

 

Re: WPROST UMTS w stronę wartości

 

 

To: wprost-l@lista.wprost.pl

Subject: Re: WPROST UMTS w stronę wartości

From: Bartek Rajwa

Date: Mon,  2 Sep 2000 18:49



On Mon, 2 Oct 2000, Suplacz Jaroslaw wrote:

> Kolega uważa, że deficyt budżetowy wpływa na niższą
> cenę. A w jaki sposób ?  Podczas licytacji oferent A
> nie będzie starał się przebić oferenta B, bo sobie
> pomyśli, że budżet ma deficyt  ?  I koncesję otrzyma
> oferent B.

Ale po cóż mają się licytować? Jeśli jest trzech oferentów A, B oraz C
i wszyscy z nich wiedzą, że budżet potrzebuje na gwałt np. 1200 mln $
to po prostu każdy z nich zadeklaruje, że jest gotów dać 400 ml i ani
grosza więcej. I na tym koniec. Byłoby inaczej gdyby było większe
zaintereesowanie przetargiem i więcej koncesji do rozdania. Tu jednak
wchodzimy na śliski teren. Państwo obiecało bowiem to i owo obecnym
operatorom o czym zapewne (tajność umów) wiedzą tylko wtajemniczeni.
Wątpię też by nagle pojawiły się jakieś wielkie naciski ze strony
potencjalnej kokurencji by było więcej koncesji w puli. GSM ma w
Polsce jeszcze tyle ,,miejsca'' i na tyle duży potencjał rozwojowy, że
nowa firma startująca od zera tylko z usługami UMTS wchodziłaby w
baaaaardzo ryzykowny i niepewny biznes. Niedługo zresztą wszyscy się
przekonamy, kto okaże poważne zainteresowanie UMTS (poza obecnymi
operatorami GSM, kupującymi ,,na zapas'').

Uważam, że aukcja koncesji powinna nie powina się odbywać w sytuacji
,,podbramkowej'' dla budżetu. A także sądzę, że należałoby zaczekać z
licytacją na realne zapotrzebowanie na usługi UMTS. Kto to
zapotrzebowanie określa? Rynek. Innymi słowy: w momencie kiedy
pojawiają się firmy deklarujące chęć budowy sieci UMTS organizujemy
aukcję. W chwili obecnej wszystko jest robione na siłę. 

> Wcześniej Kolega uważał, że cena jest za wysoka (bo
> rozwój rynku, itd.), teraz że  budżetowi zależy na
> jakimkolwiek ochłapie. To cena jest za wysoka, czy za
> niska ?

Nie wiem czy jest za wysoka czy za niska. To określiłby rynek -
licytacja koncesji w chwili gdy jest zapotrzebowanie na usługi UMTS.
Teraz zaś rząd chce sprzedać częstotliwości, bo tylko to zostało mu do
sprzedania by załatac dziurę w budżecie. Przecież przetarg na UMTS nie
wynika z tego, że pod drzwiami Ministerstwa Łączności stoją z
wywieszonymi jęzorami przedstawiciele dziesiątków firm od Ameritechu
do Zyx-Zyx Zulu Telekom i jęczą, że chcą budować cyfrową telefonię
nowej generacji.

Zwracam też uwagę na nieporozumienie: z faktu, iż nie zgadzam się z
poglądem o cudownym wpływie wysokich koncesji na rozwój usług
telekomunikacyjnych nie wynika w żaden sposób iż miałbym sądzić, że
koncesja jest ,,za droga'' lub ,,za tania''. Rolą koncesji jest
efektywne podzielenie deficytowego dobra. Przypisywanie koncesjom
niezwykłych właściwości wobec struktury cen jest moim zdaniem błędem.

> Na taka zmowę właśnie liczą dotychczasowi operatorzy.
> Chcą tylko czterech operatorów zamiast pięciu. 

To w pięciu się nie można ,,zmówić''? 

> Czyli są jacyś operatorzy, którzy mówią, że za drogo,
> a jednak kupują :-)  To ciekawa historia, jak na
> bazarze. 

Zawsze kupujący mówi, że jest za drogo. Zapewniam kolegę, że nie tylko
na bazarze. 

> Jeżeli operator mówi, że minimalna cena 950.000.000
> EURO to za drogo ( i lamentuje o stanie rynku, itp. ),
> nie podoba się, niech nie startuje w przetargu  ...i
> nie zawraca głowy. 

Tak jest. Tak powinno być. Ale ponieważ pieniążki z koncesji są pilnie
potrzebne, więc kiedy operatorzy powiedą, że jest za drogo, rząd
zamiast powiedzieć im to co powyżej kolega proponuje zapewne zgodzi
się na obniżkę cen i negocjacje.

By kolega nie miał trudności z rozróżnieme dwu aspektów dyskutowanej
sprawy jeszcze raz w tym miejscu powtórzę: brak wiary w zbawienną moc
koncesji nie oznacza, iż uważam, że należy je sztucznie obniżać.
Uważam, że cenę koncesji powinien kształtowac rynek w sytuacji braku
zewnętrznych nacisków (takich jak dziura w budżecie). Uważam też, że
cenę koncesji poniosą tak czy inaczej klienci.

> Na kilku klientach i wysokich cenach operator nie
> spłaci koncesji wartej 1 mld EURO. Jak najszybciej
> chce osiągnąć powszechność usług. Wysoka opłata
> koncesyjna zmusza operatora do  inwestycji, niskich
> cen i najwyższej jakości. 

Czy mam rozumieć, że bez wysokich koncesji potencjalny operator
zadowalałby się małym udziałem w rynku, brakiem powszechności swych
usług i świadomie nie dbałby o jakość? A dowody? Mogą być wyniki
symulacji przy założeniu, że jest na rynku 5 operatorów i wszyscy
oprócz jednego stosują politykę ,,mały obrót, duży zysk'' a jeden
spryciaż odwrotnie - dotuje telefony (zaoszczędził na koncesji) i
maksymalnie upowszechnia usługi swej sieci. Ciekawe kto wygra...

Twierdzę, że czynnikiem decydującym jest ilość operatorów na rynku
zdolnych do podjęcia rywalizacji. Nie zaś wysokość koncesji.

> Natomiast koszt koncesji to kwota z punktu widzenia
> operatora stracona. Konkurujący operatorzy wyceniają
> ile moga zapłacić i jakie będą z tego zyski. 

Coś mi się nie zgadza. Frazy ,,kwota stracona'' i ,,jakie będą
zyski''. Czy telekomy mówią akcjonariuszom ,,musimy zapłacić za
koncesję, to jest kwota stracona, ale nie będziemy jej uwzględniać w
naszej analizie finansowej. Zyski będziemy liczyć tak jakby nie było
koncesji''? Z punktu widzenia operatora koszt koncesji to koszt
inwestycji, który musi się zwrócić z opłat za świadczone usługi.

> To są podstawy ekonomii. Jeżeli ktoś buduje fabrykę
> (czytaj zakup koncesji) to nie przeniesie kosztów
> budowy fabryki na klientów. Będzie starał się
> produkować jak najtaniej i jak najwięcej, 

A.... Czyli z tych ,,podstaw ekonomii'' wynika, że jeśli ktoś
odziedziczył fabrykę w spadku to stara się produkować jak najdrożej i
jak najmniej? Schodzimy na manowce z tą dyskusją... Napisałem
poprzednio, że powszechność usług jest cechą immanentną
telekomunikacji. Ciagle nie widzę dowodów, że to dopiero koncesja
nadaje branży telekomunikacyjnej ten charakter.

Proszę jeszcze o wyjaśnienie kto płaci ostatecznie za tę koncesję
skoro nie klienci. Koncesje są złem koniecznym w sytuacji, gdy ilość
dóbr jest ograniczona. Po co je gloryfikować i dorabiać do nich
,,pro-konsumenck±'' ideologię? Tam gdzie ich się nie da uniknąc należy
je stosować, lecz nie pojmuję uwielbienia dla tego instrumentu
regulacji.

> podatek to jest haracz, który się płaci państwu, a koncesja to
> jest też haracz płacony państwu, ale w wysokości wyznaczonej przez
> konkurujace ze sobą firmy.

I co: pierwszy jest składany na barki konsumenta, ale drugi nie ,,bo
go sobie firmy same wyznaczyły''?

Pozdrawiam,

Bartek Rajwa