Portret zbiorowy we wnętrzu - dom opieki

Jacek Kaczmarski


  e                     a           h
Surowo na nas patrzą szafarki dni ostatnich
      e                a              h
W milczeniu oskarżają, żeśmy się zestarzeli.
    C                     D          G
Zmieniają prześcieradła wyrodne nasze matki
a                        h
Nienawidzące dzieci w wykrochmalonej bieli
    G             D          a            h
Jak one - pomarszczonych na tle poduszek gładkim.
    G                        a     C  h   e
Jak one - pomarszczonych na tle poduszek gładkim.

Przynoszą nam posiłek, jak dar na zmarnowanie
Te kury obrażone na jajko - że zepsute,
I zaciskają usta, gdy słyszą ust mlaskanie,
Jakby musiały połknąc coś przez nas już przeżute,
Skarne miłosierdziem za dawne grzechy panien.     | x2

Pensjonariusze łaski, niesfornych starców grono
Nasłuchujemy z trwogą szelestu czarnych sukien.
Broimy niedołężnie, gdy świece pogaszono
I niedomknięte okno minuty liczy stukiem
Wzywając kolejnego na zasłużone łono.             | x2

Objęły nas staruchy w wieczyste dożywocie -
Artystów, deliryków, oślepłych geografów,
Bezbronnych generałów, Chrystusów na Golgocie,
Zbankrutowanych skąpców, odkrywców innych światów
Płynących krypą pryczy po swym przedśmiertnym pocie.  | x2

Kapłanki dyscypliny bez odstępów, bez wyjątków
Pilnują nas bez przerwy żółtymi powiekami,
Byśmy - nieobliczalni, skąpani jak we wrzątku,
Znów - życiem nienażarci - nie stali się chłopcami
I świata nie zaczęli urządzać od początkiu.         | x2
Amen.

    Source: geocities.com/vava_z/spiewnik/z5

               ( geocities.com/vava_z/spiewnik)                   ( geocities.com/vava_z)