DECYZJA



Pokój wypełniał mrok. Jedyne oświetlenie stanowiły stojące na stoliku świece. Przedmioty zdawały się poruszać w blasku drgających płomieni. Pomieszczenie było urządzone bardzo przytulnie: niewielki stół pod oknem, półki wypełnione książkami, a w rogu, oddzielone składanym parawanem, wygodne, zapraszające łóżko.
Przy stole siedziało dwoje młodych ludzi. Tylko na pierwszy rzut oka zachowywali się swobodnie. Ktoś, kto przysłuchałby się ich rozmowie, dowiedziałby się, że tych dwoje chciało podjąć ważną decyzję.
- Adelo, zwrócił się młody człowiek do dziewczyny- Czy wiesz o czym teraz myślę? Czy wiesz czego pragnę?

Adela dobrze wiedziała o co chodzi Horacemu. Wystarczyło tylko na niego spojrzeć: wszystkie jego mięśnie drżały w napięciu, a oczy świeciły niepowtarzalnym blaskiem. Adela poruszyła się niespokojnie na krześle. Nerwowo miętosiła brzeg obrusa.
- Horacy, nie wiem, czy powinniśmy to robić. To może być niebezpieczne.

Horacy oparł łokcie na stole i pochylił głowę w stronę Adeli.
- Kochanie powiedział niebezpieczeństwo jest niewspółmierne z doznaniami, jakie może nam to dać!

Jednak twarz Adeli miała nadal niezdecydowany wyraz.
- Wiesz uśmiechnęła się jakby przepraszająco mama
prosiła mnie, żeby się na to raczej nie decydować...

Horacy był trochę rozdrażniony. Odwrócił się bokiem i utkwił wzrok w fotografii ich dwojga stojącej na malutkiej półeczce. Odetchnął głęboko i zaczął mówić:
- Myślałem, że oboje jesteśmy już dorośli, że nie musimy się już słuchać rodziców. Adelo, jesteś już dużą dziewczynką. Nie sądzisz, że możesz robić to, na co masz ochotę?

Adela była jednak ciągle niezdecydowana.
- Tak, ale przecież ona to powiedziała wyłącznie w trosce o mnie! Nie rozumiesz? była już trochę zdenerwowana Zresztą spuściła trochę z tonu sama się trochę obawiam. - Chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że konsekwencje mogą być poważne?!

Horacy tylko parsknął ironicznym śmiechem.
- Konsekwencje krzyknął Czy ty nigdy nie możesz zrobić czegoś spontanicznie? Czy musisz wszystko analizować? Mnóstwo ludzi to robi i nie ponosi żadnych konsekwencji.

Adela odstawiła kieliszek z winem, powoli odchyliła głowę do tylu i nagle wybuchnęła nerwowym śmiechem. Ta nagła zmiana tak zaskoczyła Horacego, ale nie zbiła go z tropu.
- Adelo, - kontynuował, gdy dziewczyna uspokoiła się czy ty tego nie chcesz?

Dziewczyna spojrzała na niego swoimi wielkimi oczami i szepnęła:
- Chcę Horacy, bardzo, ale chyba każdy w takiej sytuacji miałby pewne wątpliwości.

Chłopak wstał, zaszedł Adelę od tyłu i zatrzymał się przy oparciu jej krzesła. Położył dłonie na jej ramionach i lekko zacisnął palce.
- Przecież zrobimy to razem, nie ma się czego bać. Zamilkł na chwilę Ja... ja naprawdę już nie mogę wytrzymać. Jeśli mi odmówisz to zrobię to sam...

Adela ze zdumienia otworzyła szeroko oczy, wstała i przeniosła się na krzesło zajmowane przez Horacego.
- Jak możesz Horacy! Nie bądź bezczelny!

Horacy przysunął krzesło ku Adeli i rzekł:
- Żartowałem, kochanie. Czymś takim trzeba się dzielić z ukochaną osobą.

Adela spojrzała na swojego chłopaka. Nagle jej twarz rozjaśniła się i uspokoiła.
- Tak Horacy, masz rację. Powinniśmy to zrobić... właściwie to też mam na to ochotę... To na pewno będzie wspaniałe!

Horacy nie wiedział co zmieniło postawę Adeli (właściwie ona sama też nie wiedziała), ale ucieszył się bardzo z takiego obrotu sprawy. Czekał na to tak długo...

Podjęli ostateczną decyzję i wkrótce to zrobili...Zjedli koktajl z krewetek, chociaż był już od dawna przeterminowany...

Obydwoje umierali w straszliwych cierpieniach. Ból paraliżował ich ciała i umysły tak, że nie byli w stanie wezwać pomocy. W miarę jak wypalało się w nich życie, wypalały się też świece. Żarzące się knot spadły na obrus i w kilka chwil całe mieszkanie zajęło się ogniem...



Copyright by KMA HTML 2001