Porażka


Byliśmy strasznie głodni. Jak zwykle po całym dniu zajęć. Sączyliśmy trzecie piwo. O tej porze nie było jeszcze zbyt wielu gości: jakaś para zakochanych i kobieta w średnim wieku, która zresztą wkrótce wyszła. My też zbieraliśmy się do wyjścia. Zawołaliśmy kelnera. Pojawił się po chwili z rachunkiem, opiewającym na dość znaczną kwotę. Studiowaliśmy go dokładnie, po czym doszukaliśmy się w nim kilku pozycji, których nie powinno tam być.
- Szefie - zainteresował się Gruby - Co to kurwa jest? - wskazał na dodatkowe kwoty - Myśmy tego nie zamawiali!
Kelner wzruszył ramionami.
- Ta pani co tu była, powiedziała, że jest z wami i że wy za nią zapłacicie - odparł z obojętnym wyrazem twarzy.
- Nie... nie wierzę - Gruby roześmiał się - Ej, Młody, jesteśmy chyba w ukrytej kamerze - zaczął wiercić się na krześle i rozglądać dookoła.
- No, gdzie mamy się uśmiechnąć?
Kelner nie wydawał się być zbytnio ucieszony.
- Zapłacą panowie, czy mam zawołać kierownika?
Gruby chyba był rozbawiony tą sytuacją. Kręcąc głową z niedowierzaniem wyciągnął wypchany portfel i zapłacił całą kwotę.
Wyszliśmy z knajpy. Dzienne światło uderzyło nas po oczach. Udaliśmy się w stronę postoju taxi. Nagle zauważyliśmy tę babę, która kazała nam zapłacić za siebie. Podeszła do nas.
- Przepraszam chłopcy. Głupio się zachowałam... Chciałabym wam zwrócić pieniądze. Poczekajcie tu chwil, ja tylko poszukam bankomatu. Popilnujcie mi tych toreb... ciężkie takie...
Postawiła siatki na chodniku i zniknęła za rogiem. Staliśmy jakieś pięć minut i patrzymy, idzie z dwoma policjantami. Mówiła coś do nich, żwawo gestykulując. Dobiegł nas jej głos.
- To właśnie ci bandyci! To oni zabrali mi torby i mówią, że oddadzą dopiero jak im zapłacę. Co to za młodzież teraz. Koniec świata!
Policjanci podeszli do nas.
- No co, gówniarze?! - wrzasnął jeden. 'Co za kretyni?' - mówił wzrok Grubego. Nie mogliśmy uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Drugi gliniarz poprosił nas o dokumenty...
To wszystko było zbyt głupie, żeby mogło być prawdziwe... Wróciliśmy do knajpy. Powiedzieliśmy kelnerowi, że jesteśmy tylko we dwóch. Spojrzał na nas obojętnie i wzruszył ramionami...

*********************************************************************************
14. 05. 99
Warszawa



Copyright by KMA HTML 2001