Anka Grupińska studiowała filologię angielską na UAM w Poznaniu. Współpracowała z poznańskimi pismami podziemnymi, wraz z innymi założyła i wydawała dwumiesięcznik "Czas Kultury". W latach 1988-1989 przebywała w Izraelu opracowując wspomnienia ocalałych z Zagłady. W latach 1991-1993 pracowała jako attache kulturalny w ambasadzie polskiej w Tel Awiwie. Od 1996 mieszka w Polsce. Współpracuje z "Tygodnikiem Powszechnym".
Publikacje Anki Grupinskiej
Eugenia Szajn-Lewin, W Getcie Warszawskim, opracowanie i przygotowanie do druku, wyd. A5, Poznań, 1990 [opowieść dziennikarki spisana na skrawkach papieru w ukryciu czasie Wielkiej Akcji w getcie warszawskim w lipcu i sierpniu 1942; tłumaczenie na niemiecki: Aufzeichnungen aus dem Warschauer Ghetto, Reclam Leipzig, 1994]
Po Kole. Rozmowy z żydowskimi żołnierzami, Alfa, Warszawa, 1991 [zbiór wywiadów z ostatnimi żyjącymi żołnierzami ŻOB-u, powstańcami z getta warszawskiego; tłumaczenie na niemiecki: Im Kreis, Gespraeche mit Judischen Kaempfern, 1992]
Najtrudniej jest spotkać Lilit Opowieści chasydek, Twój Styl, Warszawa, 1999 [dziennikarska opowieść o chasydkach, ortodoksyjnych kobietach w Izraelu]
Ciągle po kole. Rozmowy z żołnierzami żydowskimi, Twój Styl, Warszawa 2000 [rozszerzona o kolejne rozmowy i uzupełniona obszernymi przypisami autorstwa Pawła Szapiro; tłumaczenie na hebrajski: Shor, Shor, Tel Aviv, 2002]
Basia Temkin-Bermanowa, Dziennik z podziemia, opracowanie i przygotowanie do druku wspólnie z Pawłem Szapiro, ŻiH, Twój Styl, Warszawa 2000
Getto Warszawskie, współautorstwo z Janem Jagielskim i Pawłem Szapiro, Parma Press, Warszawa 2002 [album fotograficzny, tekst polski i angielski]
Warszawa 1943, Warszawa 1944, Twój Styl, Warszawa 2002 [opracowanie albumu fotograficznego poprzedzone organizacją wystawy zdjęć okupowanej Warszawy na Zamku Królewskim w Warszawie w 2001]
Odczytanie Listy. Opowieści o powstańcach żydowskich, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002 [świadectwo literackie: próba rekonstrukcji Żydowskiej Organizacji Bojowej i opowieści o powstańcach i powstaniu w getcie warszawskim]
W przygotowaniu: wystawa fotograficzna i album "Żydzi Warszawscy".
Poniżej zamieszczamy fragment wywiadu z Markiem Edelmanem, jednym z dowódców powstania w Getcie, z książki CIĄGLE PO KOLE. Wywiad ten wcześniej ukazał się w podziemnym kwartalniku CZAS wydawanym w latach osiemdziesiątych w Poznaniu.
Rozmowa z Markiem Edelmanem Przeprowadzona przez Ankę Grupińską i Włodzimierza Filipka dla poznańskiego podziemnego kwartalnika "Czas" w 1985 roku (fragmenty) (...) Z tego co Pan mówi wnioskuję, że nigdy nie odbierał pan żadnej edukacji religijnej. Nie, nie. Z Panem Bogiem nie miałem nic wspólnego. Jednego chcę, żeby mnie Bóg od przyjaciół chronił, bo od wrogów sam się obronię. Ale on nie chce mnie chronić nawet od przyjaciół. Chyba nie, rzeczywiście... Mój dom był bardzo świecki, bardzo postępowy. Zresztą Kościół w Polsce przed wojną to była czarna sotnia. Te wszystkie wielkie hece antyżydowskie i antyukraińskie zaczynały się właśnie z kościołów. W Warszawie ksiądz Trzeciak miał na placu Teatralnym swój kościół i stamtąd zaczynały się wszystkie pogromy. "Nie kupuj u Żyda", "bij Żyda" i tak dalej. Na Nowym Świecie, zdaje się w czasie matury, pobili mnie. Tam nie można było wyjść, tam była ONR-Falanga, te całe bandy, które bały się Żydów z placu Bankowego, gdzie Żydzi bili ich dyszlami. Pani nie pamięta wozaków. Mieli takie wózki z dyszlem. Po wojnie pewnie już ich nie było. Jak na Nowym Świecie przechodził Żyd, to była klęska. I już nie pamiętam dokładnie jak to było, ale to był jedyny raz kiedy mnie tak strasznie pobili. Matura mi się jakoś udała. Chociaż nic nie umiałem, ale zdałem. Co było źródłem pańskiej tożsamości? To znaczy, co powodowało panem? Ja nie wiem co to znaczy. Pan mówi takie mądre zdania. Dlaczego pan nie został syjonistą? No, proszę pana, przecież człowiek wychowuje się w jakimś domu. Mama uważała, i mnie tak wychowała, że tutaj będzie dobrze, że wszyscy są równi, dobrzy i tak dalej. Syjonizm to jest w ogóle przegrana sprawa. I wtedy, i teraz. Czy mógłby pan to rozwinąć? Ja nie mówię o ideologii. Ja mówię o tym, że nie można wrócić do tego, co było dwa tysiące lat temu, bo to jest niemożliwe. W morzu stu milionów Arabów nie można robić państwa, które jest przeciwko nim, bo tych Żydów tak samo wyrżną lada dzień, jak wyrżnął ich Hitler. Ja nie mówię że dzisiaj, ale Arabowie nauczą się strzelać tak samo jak oni. Są o wiele większym narodem. Przecież to jest czysto polityczna sprawa. Arabowie mówią: No dobrze, dlaczego tu ma być państwo Izrael, przecież Niemcy zabijali Żydów, dlaczego nie jest w Monachium, dlaczego te trzy miliony Żydów nie są pod Hanowerem? Przecież Niemcy powinni za to płacić. I mają rację. Tak samo się mówi, że Ziemie Zachodnie są polskie. Ludzie! Siedemset lat tam mieszkali Niemcy! Czy Kijów jest polski dzisiaj, chociaż Polska tam kiedyś władała? Ale państwo Izrael w końcu powstało i istnieje. No, Rosjanie zrobili im państwo polityczne. Potem Żydzi wykiwali się od Rosjan i poszli do Amerykanów, ale i tak zginą. Trzymilionowe państwo w morzu stu milionów Arabów nie może istnieć. Nie ma żadnych szans. Będą tak samo wyrżnięci i cofnięci do morza. Ameryka będzie tak długo dawała im samoloty, jak długo będzie tam miała swój lotniskowiec. Niech Amerykanie dogadają się nie z Mubarakiem, tylko z innym fakiem, to wypną się na te trzy miliony ludzi. Wpierw chcieli Rosjanie wyrzucić stamtąd Anglików. Potem amerykanie chcieli wyrzucuć stamtąd Anglików, i wyrzucili. I teraz mają ten swoj przyczółek. Oczywiście jedyna skała, która trzyma się tak długo, to jest Gibraltar, ale to jest skała. Nie ma wielkich szans, żeby istniało państwo żydowskie na Bliskim Wschodzie. Ale to państwo już istnieje czterdzieści lat. I każde państwo istnieje w określonych układach politycznych. Czy pan takimi samymi argumentami operował w roku 1939 w stosunku do swoich kolegów syjonistów? Nie mogłem operować tymi samymi argumentami, bo dzisiaj mam inne doświadczenie. Ale to było to samo. Było trzy i pół miliona Żydów w Polsce, z czego trzy miliony chciały mieszkać i żyć tutaj, zarabiać, pracować. Ale było czterdzieści czy pięćdziesiąt tysięcy ludzi, którszy byli mistykami i chcieli jechać do Izraela. Syjonizm był odrzuceniem diaspory. Był to ruch polityczny marginesowy. Musiał być marginesowy, bo był niepraktyczny, nie miał żadnych szans. Przecież te pięćdziesiąt tysięcy Żydów to była kropla w morzu! To była mistyczno religijna i nacjonalistyczna sprawa. Szczególnie po wojnie religijność Żydów i mistycyzm żydowski przestały istnieć. Przestały istnieć w czasie wojny: religijność, mistycyzm, wiara. Bóg się od nich odwrócił i oni odwrócili się od Boga. Pocałuj mnie w dupę - powiedzieli do Boga. Co było znaczące w getcie? Nic! Nic! Nie mówcie bzdur! Wam się wydaje, że to co widzieliście w filmach, w kinie, że to jest prawda. Czy pamięta pan chasydów w getcie? Tak, oczywiście, było ich bardzo wielu, ale już w 1941 to przestało istnieć. Jedyny ruch społeczny, który nie pozostawił po sobie śladu, który pozostawił tylko otwarte bóżnice. Ci wierzący Żydzi zostawili te wszystkie święte księgi i wyszli stamtąd. W 1939 roku mieszkałem na Dzielnej, a naprzeciwko byłi tacy Żydzi, którzy się nazywali Tojte Chasidim. Byli ze wschodu, ich rabi umarł i oni byli jego następcami. Taka wytrwała, pogodna, ukraińska, mistyczna grupa. Po trzech miesiącach już ich nie było, zostawili wszystko otwarte i nic już nie istniało. To, co zostało z pamiątek żydowskich, Niemcy zabrali ze spalonych domów i wywieźli do Pragi. Ten ruch przestał istnieć. Nic nie istniało. Pan Bóg ich zawiódł. Bo On ich za nic karał. A wobec tego oni odwrócili się od Boga, ogolili brody, zdjęli chałaty i wyszli z bóżnic. Powiedzieć to dzisiaj w Polsce to straszna rzecz. To przez ten katolicyzm polityczny, który tutaj wyrósł; dziś każdy wierzy w Pana Boga, żeby czerwonemu przypieprzyć. Ludzie chodzą do kościoła i robią te pozory, ale tak między nami mówiąc, to Polska nigdy nie była krajem za bardzo wierzącym. Kościół był zawsze polityczny, był zawsze z państwem. Taka sama była ta żydowska religia: była polityczna. Jeśli Pan Bóg się odwróci od Polaków, jeśli tutaj w kościołach zaczną wyrzynać, nie to, że będą bili pałkami, bo to jest drobiazg, ale jak te sto tysięcy ludzi sprzed kościoła zagazują, to zobaczycie, że będzie pusto w kościołach i zostaną tylko sztandary. W getcie było to samo, religia odeszła... Te wszystkie bajdy, które opowiadają, że gdy się powstanie zaczęło, to Żydzi się modlili,to wszystko są ładne literackie kawałki. Przecież zabijali ludzi za nic! Szedłeś ulicą, byłeś czarny, siwy, to cię zabijali. To jak taki człowiek może wierzyć w Boga? On nic złego nie zrobił. On nawet chciał temu Niemcowi buty wyczyścić, czy coś takiego. On się pochylił, a ten go zastrzelił. A co wy? Chrystus każe zabić dwadzieścia milionów Polaków i wszyscy Polacy będą wtedy wierzący? (...) Potem pan walczył w partyzantce AL? Potem byłem w powstaniu warszawskim. Byłem w AL-u dlatego, że AK chciało mnie zastrzelić, bo powiedzieli że mam fałszywą kenkartę i jestem Żydem-szpiegiem. Zamknęli mnie w pierdlu i miał być sąd, czy jak to się tam nazywa. Mnie się udało wyrzucić karteczkę przez piwnicę i Kamiński mnie stamtąd wyciągnął. Przecież nie będę bawił się z tymi, co mnie chcą zabijać. A potem mnie jeszcze parę razy AK stawiało pod murem, bo Żydzi to jest błąd, a żandarmeria na Starym mieście była ONRowska, czysta Falanga. No więc byłem w AL-u. Jakiś chłopak z tego AL-u powiedział: Marek, nie śpij tu, w piwnicy, chodź lepiej spać na Świętojerską, i mnie przykrywał pałatką, żeby mnie nie zastrzelili. Więc to nie jest wszystko takie proste, jak wam się wydaje. Właśnie wiemy o tym. I dlatego tu jesteśmy. E tam. Jesteście dziećmi. Nie słuchaj tych obrzydliwości, to się nie nadaje do żadnej gazetki. Bo naród polski, jak wiesz dobrze, jest tolerancyjny. Nigdy nie było niczego złego przeciw mniejszościom narodowym, przeciwko religii, to jest nadzwyczajny naród. Kazimierz Wielki przyjął Żydów i ich hołubił i do dzisiejszego dnia ich kocha. No i koniec. I po co o tym mówić? To jest niepotrzebne. Może byśmy jednak porozmawiali o antysemityźmie? To co z tej tradycji jest żywe, to jest właśnie to memento. Synu, zwróć uwagę, że Narutowicz nie został zabity dlatego, że był Narutowiczem, tylko dlatego, że został wybrany żydowskimi głosami. Przecież tych posłów żydowskich, którzy mieli głosować za Narutowiczem w Sejmie, nie bili. Bił ich naród. Przecież to nie przypadek, że Narutowicz został zabity, przecież Niewiadomski nie był idiotą. On był emanacją pewnej części tego narodu. Wówczas bardzo dużej części. Bicie Żydów było rzeczą powszechną. Bo Kościół uczył, że Żyd zabił Chrystusa. A ksiądz Zieja, który jest księdzem katolickim? Ksiądz Zieja jest jeden. A poza tym był ksiądz Trzeciak, był Hlond i byli wszyscy, którzy to robili. A przecież tego, że Żydzi zabili Chrystusa, nie uświadamiają sobie na codzień ludzie z ulicy. No to co ja ci na to poradzę? A jednak wszystkie pogromy antyżydowskie wychodziły z kościołów. Tak jak dziś wychodzą pochody za Przemyka, tak wtedy wychodziły przeciwko Żydom. Przecież tak naprawdę to zdarzało się, że księża po spowiedzi wydawali Żydów... (...) Z czym się powinien według pana identyfikować człowiek, który mówu o sobie "jestem Żydem"? Gdzie powinien szukać swego miejsca? Jeśli myśli o sobie, że jest Żydem w Europie, to on zawsze będzie przeciwko władzy. Żyd ma zawsze poczucie wspólnoty ze słabszymi. Czy wobec tego jest jakaś różnica między Żydem, który jest ze słabymi, a słabymi nie-Żydami? Czy jest różnica? Nie. Żadna. Bujak, Kuroń, Michnik, Jaworski, Lis, Frasyniuk są Żydami tego ustroju. Czym chciałby pan zakończyć naszą rozmowę? Jesteś bardzo miła żeś przyjechała. Jesteś bardzo solidna. Jest mi bardzo miło że będę mógł mówić do Poznania, bo nigdy nie przypuszczałem, że z Poznaniem będę miał coś wspólnego. (...) Łódź, wiosna 1985 |