Martin Buber
"JA I TY"
(fragmenty)
Dwojaki jest świat dla człowieka, tak jak dwojakie jest jego nastawienie.
Nastawienie człowieka jest dwojakie, ponieważ dwa są podstawowe słowa, które zdolen jest wypowiedzieć.
Podstawowe słowa nie są pojedynczymi słowani, lecz dwusłowami.
Podstawowym słowem jest dwusłowo "Ja-Ty".
Innym podstawowym słowem jest dwusłowo "Ja-to"; to podstawowe słowo nie zmienia się, jeśli "on" lub "ona" znajdzie się w miejscu "to".
Zatem i "Ja" człowieka jest dwojakie.
Bowiem "Ja" z podstawowego słowa "Ja-Ty" różne jest od "Ja" z podstawowego słowa "Ja-to".
(...)
Podstawowe słowa nie mówią niczego, co mogłoby istnieć poza nimi; będąc wypowiadane wyrażają nastawienie.
Podstawowe słowa wypowiadane są sobą.
Gdy ktoś mówi "Ty", również "Ja" z podstawowego słowa "Ja-Ty" jest mówione.
Gdy ktoś mówi "to", również "Ja" z podstawowego słowa "Ja-to" jest mówione.
Podstawowe słowo "Ja-Ty" może być powiedziane tylko całym sobą.
Podstawowe słowo "Ja-to" nie może być nigdy powiedziane całym sobą.
(...)
Świat jako doświadczenie należy do podstawowego słowa "Ja-to". Podstawowe słowo "Ja-Ty" ustanawia świat spotkania.
(...)
"Ja" podstawowego słowa "Ja-Ty" jest różne od "Ja" z podstawowego słowa "Ja-to".
"Ja" podstawowego słowa "Ja-to" jawi się jako samowłaściciel i staje się świadome siebie jako podmiotu (doświadczenia i używania).
"Ja" podstawowego słowa "Ja-Ty" jawi się jako osoba i świadome jest siebie jako podmiotowości (bez podległego dopełniacza).
Samowłaściciel pojawia się wyodrębniając się od innych samowłaścicieli.
Osoba pojawia się spotykając inne osoby.
Pierwsze jest duchową formą naturalnego podziału, drugie naturalnego związku.
Celem oddzielenia jest doświadczenie i używanie, celem tych ostatnicj jest "życie", to znaczy umieranie przez całe życie.
Celem spotkania jest samo spotkanie: dotknięcie "Ciebie". Kiedy dotykam "Ciebie", jestem dotknięty oddechem wiecznego życia.
(...)
Językowa forma niczego nie dowodzi. Często mówione "ty" naprawdę znaczy "to", a mówi się "ty" z przyzwyczajenia, bezmyślnie. I często mówione "to" naprawdę znaczy "Ty", którego obecność odbiera się całym sobą, choćby będąc daleko. Podobnie jakże często "ja" jest tylko koniecznym podmiotem, oznaczającym "ten, który mówi". Ale samoświadomość?
(...)
Instytucje są "tam", gdzie dąży się do różnych celów, gdzie się pracuje, negocjuje, wpływa, przedsiębierze, rywalizuje, organizuje, administruje, włada, głosi kazania; wpół uporządkowana i całkowicie spoista struktura, gdzie z udziałem ludzkich mózgów i ludzkich warg toczy się koło spraw.
Uczucia są "tu", gdzie się "żyje", odzyskuje się siebie samego z rąk instytucji. Tu jest ognisko emocji zasłonięte przed niepożądanym okiem; tu się przeżywa czyjeś współczucie i czyjąś nienawiść, przyjemność i - jeśli nie jest zbyt źle - ból. Tu się jest w domu i odpoczywa w fotelu na biegunach.
(...)
Ale srogie "to" instytucji jest golemem, srogie "Ja" uczuć jest trzepoczącym ptakiem. Żadne nie zna Człowieka, pierwsza zna tylko okazy, duga tylko obiekty. Żadne nie zna osób ani wspólnoty, żadne nie zna "teraz"; ta, choćby nie wiem jak nowoczesna, zna tylko ustaloną przeszłość, gdy owo, choćby nie wiem jak długotrwałe, zna tylko przelatujący moment, którego jeszcze nie ma. Żadne nie tworzy rzeczywistego życia. Instytucje nie tworzą życia publicznego. uczucia nie tworzą życia osobistego.
(...)
Kiedy zautomatyzowane państwo sprzęga całkowicie sobie obcych obywateli bez tworzenia lub popierania jakiejkolwiek wspólnoty, powiada się że trzeba je zamioenić na wspólnotę kochających się. A ta wspólnota kochających się powinna powstać, jak się powiada, kiedy ludzie natchnięci bujnym i wolnym uczuciem zbiorą się i będą chcieli żyć razem. Ale nie tak się rzeczy mają. Prawdziwa wspólnota nie powstale z tego powodu, że ludzie mają do siebie uczucia (choć i one są potrzebne), lecz raczej z dwóch powodów: wszyscy muszą być w żywym, otwartym stosunku do każdego żyjącego podmiotu i wszyscy muszą być w żywym, otwarstym stosunku do siebie wzajemnie.
(...)
Nawet instutycje tak zwanego życia osobistego nie mogą się zmienić przez wolne uczucie (choć i ono jest potrzebne). Małżeństwo nigdy nie odnowi się, jeśli nie będzie tego, co zawsze jest źródłem każdego przawdziwego małżeństwa: dwoje ludzi mówi do siebie "Ty".
(...)
Mówco, mówisz za późno. Jeszcze przed chwilą mogłeś wierzyć w to co mówisz, teraz już to niemożliwe. Przed chwilą widziałeś tak samo jak ja, że państwa nie są już kierowane. Palacze wciąż jeszcze przynoszą węgiel, ale maszyniści wyglądają, jakby obsługiwali maszyny nie mogące się zatrzymać. A mówiąc słyszusz równie dobrze jak ja, że maszynaria ekonomii zaczyna brzęczeć niepokojąco; maszyniści patrzą na ciebie z uśmiechem wyższości, lecz śmierć czycha w ich sercach. Mówią ci, że dostosowali aparat do nowych warunków, ale ty widzisz, że to oni dostosowują się do aparatu, tak długo, jak ten na to pozwala.
(...)
Odtąd kiedy człowiek przechodzi przez przerażenie wyobcowaniem i świat napawa go lękiem, patrzy w górę (na prawo lub lewo, zależnie od przypadku) i widzi obraz. Widzi, że "ja" jest zawarte w świecie i że to naprawdę nie jest "ja", więc świat nie zaszkodzi "ja", i uspokaja się; lub też widzi, że świat jest zawarty w "ja", że naprawdę nie ma świata, więc świat nie zaszkodzi "ja", i uspokaja się. I kiedy znów człowiek przechodzi przez przerażenie i "ja" napawa go lękiem, patrzy w górę i widzi obraz; nie ma znaczenia który, czy puste "ja" wypchane światem czy "ja" utopione w powodzi świata, i uspokaja się.
Ale przyjdzie czas, owszem, jest on blisko, kiedy człowiek, zmrożony przerażeniem, spojrzy w górę i ujrzy oba obrazy na raz. I przjmie go jeszcze większe przerażenie.
(...)
Uczucie atowarzyszą matapsychicznemu i metafizycznemu faktowi miłości, lecz nie one ją tworzą; uczucia towarzyszące jej mogą być bardzo różne. Uczucie Jezusa do majętnego młodzińca jest różne od uczucia do ukochanego ucznia, ale miłość jest jedna. Uczucia się ma, miłość się zdarza. Uczucia mieszkają w człowieku, ale człowiek mieszka w miłości. To nie jest metafora tylko rzeczywistość; miłość nie przyczepia się do "ja", jakby "ty" było tylko jego zawartością lub przedmiotem; ona jest pomiędzy "ja" i "ty". Kto tego nie wie, kto nie wie tego całym sobą, ten nie zna miłości, choćby jej przypisywał uczucia które przeżywa, doświadcza, wyraża, którymi się cieszy. Miłość jest siłą uniwersalną. Dla tych, którzy w niej stoją i z niej patrzą, ludzie wyłaniają się z plątaniny interesów: dobry i zły, przemyślny i głupiec, piękny i brzydki, jeden po drugim stają się dla nich teraźniejsi i "ty", to znaczy jest spotkanie, zawsze wyjątkowe. Wyjątkowość wraca w niezwykły sposób znów i znów, można teraz działać, pomaga, leczyć, uczyć, wychowywać, wyzwalać. Miłość jest odpowiedzialnością "ja" za "ty"; w tym się zawiera to, czego nie może zawrzeć żadne uczucie: równość wszystkich kochających i kochanych.
(...)
Przedłużone linie wszystkich spotkań spotykają się w wiecznym "Ty".
(...)
Ludzie zwracali się do wiecznego "Ty" wieloma imionami. Kiedy śpiewali o tym co tak właśnie nazwali, wciąż mówili "Ty", pierwsze mity były hymnami na chwałę. Wtedy te imiona weszły w język, ludzie zaczynali coraz częściej myśleć i mówić o ich wiecznym "Ty" jak o "to". Ale wszystkie imiona Boga pozostają święte ponieważ używane są nie tylko do mówienia o Bogu, ale także do mówienia do Niego.
Niektórzy zaprzeczają prawomocności używania słowa "Bóg", bo było ono zbyt często nadużywane.
(...)
Ze swej istoty wieczne "Ty" nie może się stać "to", ze swej istoty nie może być włożone w miarę i granice, nawet w miarę niezmierzalne i granice nieskończone; z istoty nie może być uchwycone przez sumę cech długą aż do transcendecji; nie może być znalezione w świecie ani poza światem, nie może być doświadczone, nie może być myślane; grzeszymy przeciw niemu mówiąc "wierzę, że On jest": również "On" jest tylko metaforą, podczas gdy "Ty" nią nie jest.
A przecież wciąż redukujemy wieczne "Ty" do "to", do "czegoś", obracamy Boga w rzecz.
(...)
Podstawowe słowo "ja-to" nie pochodzi od złego ani trochę bardziej, niż materia, (...) ale kiedy człowiek pozostawia je własnemu biegowi, bezustannie rosnący świat "to" wyrasta w nim jak zielsko, jego własne "ja" traci realność.
(...)
Bez "to" człowiek istnieć nie może, lecz kto żyje tylko tym, ten nie jest człowiekiem
|