Szczesliwi rodzice
From: Wlodzimierz Kaluza
Date: 1997/02/17
Witam sciepowe towarzystwo,
dzisiaj pewna historyjka o dzieciach i to o tych jeszcze nienarodzonych.
Pewien znajomy z widocznym przejeciem opowiadal mi ostatnio, jak to byl
z zona u ginekologa i tu nie wytrzymal juz hamowania nastroju i
wybuchnal wielka radoscia - maja dziecko! Zaczal opowiadac o
szczegolach. Byl razem z zona w gabinecie podczas badania ultraszalem*.
W pewnym momencie widzac obrazek swego 3,5 miesiecznego dziecka zapytala
ona z niepokojem "Ale czy ono ma nogi?" - nic dziwnego dzieciaczek
jeszcze calkiem malutki - niewprawne oko nie zawsze dostrzeze co trzeba!
W odpowiedzi uslyszala: "niech pani zaczeka zaraz je obudzimy!". Lekarz
potarl dlonia kilkakrotnie jej brzuch i oto dziecko zaczelo sie
przeciagac. Zona kolegi zobaczyla nogi, w ktorych istnienie powatpiewala
i oto nagle szczescie splynelo na oboje rodzicow i promieniowalo jeszcze
przez dluzszy czas.
Pozdrawiam i zycze przezycia kiedys czegos podobnego
Wlodek Kaluza
*nie jestem pewien czy po naszemu to tez "ultraszal", ale chodzi o
maszynke dzialajaca jak nietoperz na ultradzwieki, ktora przetwarza je
na obraz widoczny na monitorze.
Inne tematy...