Polska krajem emigracji ...

From:   Wojtek Rypniewski

Date:         1997/02/15



Pawel Skonecki writes:
:Szanowni panstwo. Kapitalizm i rozwoj ktory z nim sie kojazy mi sie z 
:ruchami nie tylko kapitalu w obrebie nie tylko jednego panstwa ale
:takze i ludnosci.
[...]
:Zapewne w raz z EU przybeda tez masy robotnikow i emigrantow.

Wojtek Rypniewski:

Skad do Polski mieliby przybywac robotnicy? Z Niemiec? Na razie
jeszcze nie. Natomiast na pewno beda przybywac do swoich rodzinnych
stron, i osiedlac sie w Polsce niemieccy rencisci, byc moze z rodzinami.
Przypuszczam, ze nie bedzie to latwostrawne dla Polakow. Beda rowniez
presje i roszczenia ze strony wysiedlonych Niemcow i ich spadkobiercow.
To jest wilomilionowa rzesza ludzi, czesciowo skupionych w Zwiazku
Wypedzonych, ktorzy pieczolowicie skatalogowali i przechowuja wszelkie
dokumentacje, akty wlasnosci swoich dawnych dobr, obecnie znajdujacych
sie na terenie Polski. Przewodniczacy Zwiazku Wypedzonych pieknie mowi
po polsku. Argumentuje tak: O co wam Polakom chodzi? Przeciez w Polsce
gestosc zaludnienia jest dwukrotnie nizsza niz w Niemczech. Wszyscy sie
pomiescimy. Rozbrajajaco szczery czlowiek. Osobiscie uwazam, ze sa powody
do obaw i Polska nie powinna zezwolic na swobodna imigracje, zwlaszcza
z Niemiec.

W druga strone ruch tez z pewnoscia nie bedzie swobodny. Nie wierze,
zeby EU zgodzila sie na swobodne migracje polskich robotnikow
w poszukiwaniu pracy. Juz dzis bezrobocie w niektorych krajach EU
jest podobne lub wyzsze od polskiego. EU na pewno zatroszczy sie o to,
aby ewentualne czlonkowstwo Polski zostalo obwarowane odpowiednimi
klauzulami. Podobnie bylo w przypadku Grecji. Mam nadzieje, ze nie beda
to klauzule zupelnie jednostronne.

A szczerze mowiac, to po kiego Polsce czlonkowstwo w UE?

Czy Korea Poludniowa potrzebowala czlonkowstwa zeby zdobyc zachodnie
rynki?

UE ma powazne problemy i bedzie miala jeszcze wieksze.
Euro-biurokracja to nowotwor, ktory rosnie i nie widac co by go moglo
pohamowac. Wladza i pieniadze podatnika coraz wiekszym strumieniem
przeciekaja do Brukseli, nie w rece demokratycznie wybieranych
politykow, ale w rece zawodowoch biurokratow, ktorzy przed nikim
nie sa odpowiedzialni, chyba tylko przed swoimi bosami, rowniez
zawodowymi biurokratami.

Wojtek

Wlodek Kaluza: Znakomicie ujete, obawiam sie tylko, ze nic sie na tej drodze nie da zrobic. O wchodzeniu do Europy (w sensie EU) mowi niemal kazdy jako o wielkiej nadziei. Kazdy oswiecony chce do Europy, a malo kto chyba dostrzega zagrozenia z tego plynace. Wielu chyba wydaje sie, ze wraz z wejsciem do EU wejdziemy do dobrobytu. To tak, jak ubogiej wiesniaczce moglo sie przed setkami lat marzyc o zamoznym ksieciu, ktory w jednym momencie odmieni jej zycie. Konczylo sie najpewniej na kilku wspolnych przezyciach w stodole. W moim przekonaniu Polsce bardziej przydaloby sie niezalezne od Zachodu rozszerzanie wspolpracy z Rosia, Chinami, Korea, Indiami, Wietnamem, krajami arabskimi i trzeciego swiata. Europa potrzebuje mocnych, slabych juz i tak dosyc! A wchodzac do Europy jako ubogi krewny mozemy na tym tylko stracic. I wystarczy tu tylko wspomniec gospodarcza ekspansje niemiecka na Pomorze, Slask i Wielkopolske i jej skutki, aby nawet najwiekszy zwolennik EU zaczal sie zastanawiac. Taka mam przynajmniej nadzieje. Niech zyje Europa ojczyzn! - krzyknalbym, gdybym sie nie obawial, ze bedzie to brzmialo zbyt patetycznie. Pozdrawiam Wlodek Kaluza
Wojtek Rypniewski: Niepokoi mnie, ze Polska zachowuje sie wobec EU jak klient, ktory wchodzi do salonu samochodowego i od progu wola: Musze natychmiast kupic u was samochod, to dla mnie sprawa zycia i smierci, mam noz na gardle, jestem od was calkowicie uzalezniony... A teraz przystapmy do negocjacji. Negocjacji? Jakich warunkow mozna sie w takiej sytuacji spodziewac? A przeciez Polska wcale nie musi przystepowac do EU jako bezbronny petent. Wprawdzie atutow nie ma zbyt wiele ale nie jest zupelnie bezbronna. Slaba pozycja Polski oznacza, ze tem bardziej trzeba jak najlepiej wykorzystac to co sie ma. EU nie jest organizacja charytatywna. Bedzie probowala zyskac jak najwiecej, dajac jak najmniej. Polska ma jedna zalete, ktorej Zachod boi sie jak ognia -- tania, chetna, dobrze kwalifikowana i liczna sile robocza. A wiec mozna sie spodziewac, ze w ew. negocjacjach Zachod bedzie sie staral zneutralizowac wlasnie ta zalete. Podobnie zrobili Niemcy zachodni wobec Niemiec wschodnich. `Wessies' odebrali `Ossies' jedyna rzecz, dzieki ktorej Ossies mogliby stac sie dla nich konkurencja. Takie pozornie pradoksalne `odbieranie szczodra reka' jest specjalnoscia Europy zachodniej. Na dluzsza mete nikomu nie wychodzi na zdrowie, ale poki co, wschodni Niemcy sa na zasilkach, dzieki czemu kosztowni zachodni Niemcy czuja sie stosunkowo bezpiecznie w swoich miejscach pracy. Sporo to kosztuje, ze czego sie nie robi dla spokoju spolecznego. Tak Niemcy postepuja ze swoimi rodakami. Polska nie moze liczyc na takie wzgledy. Przypuszczalnie EU bedzie starala sie zniszczyc konkurencyjnosc polskiego robotnika glownie metodami administracyjnymi (tanio), nakladajac na polskich pracodawcow i rzad wymagania na miare bogatego zachodu, na ktore takiego kraju jak Polska po prostu nie stac, pod ktorych ciezarem polska gospodarka bedzie co najwyzej mozolnie pelzac jak gospodarka Grecji, i zmagac sie ze skutkami restrykcyjnych dla rynku przepisow, jak Hiszpania. Bedzie sie wymagac aby Polska zaakceptowala `Social Charter', ktora okresla stosunki miedzy rzadem, pracodawca i pracobiorca, na podobnym poziomie jak obecnie w Niemczech, chociaz okazuje sie teraz, ze nawet Niemcow juz na to nie stac, a Anglia od poczatku wywalczyla sobie `opting out', w obawie o konkurencyjnosc swojej gospodarki. Zeby przeforsowac takie rozwiazanie EU bedzie liczyc na poparcie grup roszczeniowych w polskim spoleczenstwie, bedzie probowala zastosowac zasade `dziel i rzadz'. W zamian za rezygnacje z dynamicznego rozwoju gospodarczego Polsce zaoferowanoby rozne programy subsydiow, czesciowo dla walki ze `strukturalnym' bezrobociem, czyli bezrobociem powstalym wlasnie na wskutek wykonywania zobowiazan wynikajacych z czlonkowstwa w EU, m.in. Social Charter. Kolo sie zamyka. Duza czesc subsydiow bylaby przeznaczona na finansowanie polskiej euro-biurokracji, ktorej glownym zajeciem byloby decydowanie, ktorym regionom, i galeziom gospodarki nalezy zabierac, czyli ukarac (tym efektywniejszym, lepiej pracujacym), a ktorym nalezy dokladac (tym nierentownym). W ten sposob utrwala sie niekorzystne, nierentowne struktury w gospodarce. Polska euro-biurokracja troszczylaby sie rowniez o to, zeby polskie komdomy byly odpowiednich rozmiarow, a polscy plantatorzy bananow hodowali tylko dozwolone gatunki euro-bananow, czyli dokladnie 170.00mm dlugie i idealnie proste (tak, zeby pasowyly do euro-kondomow?). Pozostala czesc subsydiow przeznaczona bylaby na promocje euro-kultury i organizowanie festiwalow folklorystycznych. Prawde mowiac, Polska nie ma wiele atutow w negocjacjach z EU, ale troche ma. Jednym z nich jest obawa, ze kulejaca polska gospodarka mialaby destabilizujacy wplyw na sasiadow, strach Zachodu przed wielomilionowa rzesza tanich polskich robotnikow penetrujacych granice EU, odbierajaca prace zachodnim robotnikom. Taki scenariusz jest malo prawdopodobny zwazywszy na szybki rozwoj gospodarczy Polski w ostatnich latach. Najwazniejszy atut Polski staje sie jasny, gdy uswiadomimy sobie, ze tak juz jest na tym swiecie, ze konkurencyjny produkt zwykle znajduje swojego nabywce i bardzo trudno jest temu przeszkodzic. Wprawdzie mozna probowac przeszkadzac clami i innymi barierami administracyjnymi ale sily rynku sa nieublagane i predzej czy pozniej konkurencyjny towar w jakis sposob i tak spenetruje rynek. Polska gospodarka jest potencjalnie bardzo konkurencyjna wobec gospodarkek zachodnich. Zachod moze wiec dojsc do wniosku, ze latwiej bedzie mogl kontrolowac sytuacje jezeli Polska bedzie wewnatrz struktur EU, niz gdyby byla od nich niezalezna. Po drugie, w pewnym sensie, czas dziala na korzysc Polski. Polska gospodarka na razie jest slaba ale rozwija sie szybko. Jezeli przyjmiemy, ze predzej czy pozniej i tak dojdzie od integracji polskiej gospodarki z zachodnia, to im dluzej Zachod bedzie zwlekal, tym z silniejszym partnerem/oponentem bedzie mial pozniej do czynienia, w ew. negocjacjach czlonkowskich. Wniosek ze tego, ze nawet jezeli Polakom bardzo sie spieszy do Unii Europejskiej, byc moze nie powinni tego okazywac tak skwapliwie i przy kazdej mozliwej okazji. Wojtek
Wieslaw Kochanski: : :Marzenie scietej glowy. Eu to nie glupole ktorzy sie dadza oszukac :grze Polskiej obojetnosci. Wojtek Rypniewski: Nie chodzilo mi o udawanie obojetnosci ale zajecie stanowiska do prawdziwych negocjacji, nawet ze skromnymi atutami, zamiast stawiac siebie w bezbronnej pozycji petenta. Czlonkowstwo w EU powinno byc dla Polski korzystne, ale nie na kazdych warunkach, nie za kazda cene. Jezeli nie wychodzimy z takiego zalozenia, nie moze byc mowy o _zadnych_ negocjacjach. Glownym atutem Polski jest szybki rozwoj gospodarczy i mozliwosc penetracji Zachodnich rynkow tanimi towarami. Wchodzic na rynek mozna po dobroci, w ramach EU, ale mozna tez zrobic bez specjalnej wspolpracy z Zachodem, podobnie jak robia to kraje azjatyckie. Im to calkiem niezle wychodzi, choc nie naleza do zadnych EU. Dzieje sie tak dlatego, ze nawet brukselska biurwokracja i protekcjonistyczne rzady europejskie nie sa wstanie zawiesic praw rynku. Rownie dobrze mogliby probowac zawiesic prawo grawitacji. Polska moze powiedziec EU: "Albo sie dogadamy, albo i tak bedziemy probowali wejsc na wasze rynki. Nie bedzie to optymalne rozwiazanie dla zadnej ze stron, ale wy stracicie wiecej. My i tak nie mamy wiele do stracenia. Nasze towary i tak pokonaja wasze bariery administracyjne, poniewaz prawa rynku sa po naszej stronie." Wojtek

Inne tematy...