Druga Księga Mojżeszowa, rozdział 25, werset 2 wspomina o "darze ofiarnym", określeniu, które bardzo łatwo jest przeczytać bez uchwycenia istoty jego treści.
(II Mojżesz 25, 2-7):
"Powiedz synom izraelskim, aby zebrali dla mnie dar ofiarny. Od każdego człowieka, który pobudzi serce jego, zbierzecie dla mnie dar ofiarny. A taki jest dar ofiarny, który od nich zbierzecie: Złoto, srebro i miedź, Fioletową purpurę, czerwoną purpurę i karmazyn dwakroć farbowany, bisior i kozią sierść, I skóry baranie czerwono farbowane, i skóry borsucze, i drzewo akacjowe[...] Kamienie onyksowe i drogie kamienie do oprawy naranmiennika i napierśnika."
Aby wykluczyć jakąkolwiek pomyłkę, lista wymienia dokładnie wszystkie żądane dary. W Czwartej Księdze Mojżeszowej, rozdział 31, wersety 50-52 czytamy:
Jako dar ofiarny dla Pana przynosimy każdy to, co znaleźliśmy ze złotych przedmiotów, czy bransoletkę, czy naramiennik, czy pierścień, czy kolczyk, czy naszyjnik[...]
Mojżesz i Eleazar przyjęli to złoto od dowódców tysięcy i od setników szesnaście tysięcy siedemset pięćdziesiąt sykli."

Ale przecież bóg nie będzie raczej żądał regularnej zapłaty od dzieci Ziemi, dla których zrobił dobry uczynek. Z tekstu Księgi Mojżeszowej wynika też, iż dar ten nie był przeznaczony powiedzmy dla kapłanów, ponieważ kapłani mieli tylko ów dar przyjąć i dostarczyć go w całości "bogom". Rezultat tej zbiórki na "bogów" został tak dokładnie wyliczony, iż byłoby to wprost niegodne prawdziwego boga.
   Czyżby "dar ofiarny" był ceną, jakiej "bogowie" zażądali za przekazany ludziom zasób wiedzy i inteligencji?



(Arnold Mostowicz- "Spór o synów nieba..." oraz "O tych, co z kosmosu")
Współcześni archeolodzy znaleźli dowody na to, iż kopalnie złota w Południowej Afryce wykorzystywane były 35000, 41000, 50000, a nawet 100000 lat temu! Odkrycie to pozwoliło nawet doktorowi Kennethowi Oakley z Muzeum Historii Przyrody w Londynie stwierdzić dosłownie: "Rzuca to nowe światło na pochodzenie człowieka...Jest coraz prawdopodobniejsze, że Południowa Afryka była miejscem narodzin homo sapiens".
Ale to oczywiście jeszcze nie dowód, że to kosmici właśnie wydobywali tu przed dziesiątkami tysięcy lat złoto. (Chociaż bogiem a prawdą, kto mógłby w owych czasach metal ten wydobywać?).
Bogowie-kosmici. Kosmici-bogowie. "Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię". Tak głosi pierwszy werset Starego Testamentu. Przypominam tylko, że "Bóg" w oryginale biblijnym użyty jest w liczbie mnogiej. Nie ma właściwie dzisiaj człowieka wykształconego, który by nie wiedział, że tekst powinien brzmieć: Na początku bogowie stworzyli niebo i ziemię albo bogowie stworzył niebo i ziemię. Tak pisał przeszło dwa i pół wieku temu Wolter.


   (Zecharia Sitchin-"Dwunasta planeta..."  Książka dostępna w Polsce po polsku.)
Anglo-amerykańska korporacja, świadoma tego, że wiele "niedawno odkrytych" i obiecujących stanowisk górniczych w południowej Afryce było stanowiskami górniczymi w starożytności, sprowadziła zespoły archeologów, by przebadały te miejsca, zanim nowoczesny sprzęt do robót ziemnych zmiecie wszelkie ślady pracy starożytnych. Ogłaszając wyniki swoich badań w magazynie "Optima", Adrian Boshier i Peter Beaumont oświadczyli, że natrafili warstwa po warstwie na starożytne i prehistoryczne świadectwa działalności górniczej i ludzkie szczątki. . Uczeni wykopali szyb w miejscu, gdzie starożytni górnicy najwyraźniej przystąpili do eksploatacji. Znalezioną tam próbkę węgla drzewnego przesłano do laboratorium w Groningen. Jej wiek określono na 43 250 lat z granicą błędu 1600 lat !
   Południowoafrykańscy naukowcy zbadali też prechistoryczne stanowiska górnicze na południu Suazi. W odkrytych wykopach znaleźli gałązki, liście i trawę, nawet pióra - wszystko to zostało przypuszczalnie przyniesione przez starożytnych górników na podściółkę.
    Zarówno poważni naukowcy, jak i pisarze science fiction rzucają myśl, że ważnym dla nas powodem do zakładania osad na innych planetach czy planetoidach mógłby być dostęp do rzadkich minerałów, zbyt trudnych do znalezienia na Ziemi lub zbyt kosztownych pod względem wydobycia. Czy taki cel mogli mieć Nefilim, kolonizując Ziemię?
   Złoto, srebro i miedź są pierwiastkami naturalnymi z grupy złota. Należą do tej samej rodziny w układzie okresowym pierwiastków; są pierwiastkami o analogicznej budowie elektronowej oraz zbliżonych własnościach chemicznych i fizycznych - wszystkie są miękkie, kowalne i ciągliwe. Ze wszystkich znanych pierwiastków wykazują najlepszą przewodność ciepła i elektryczności. Z tych trzech złoto jest najbardziej trwałe, praktycznie niezniszczalne. Choć najpowszechniej znane zastosowanie znajduje w mennicach, jubilerstwie czy rzemiośle artystycznym, jest wprost nieocenione w przemyśle elektronicznym. Zaawansowane technicznie społeczeństwo potrzebuje złota do zminiaturyzowanych układów elektronicznych, zespołów obwodów elektrycznych i "mózgów" komputerów.
   Złoto, które nazywamy metalem królewskim, w istocie było metalem bogów. Przemawiając do proroka Aggeusza, Pan powiedział odnośnie swojego powrotu i sądu nad narodami: "Moje jest srebro i moje jest złoto".
    Znaleziska sugerują, że fascynacja człowieka tymi metalami płynie z wielkiej potrzeby posiadania złota przez samych Nefilim. Nefilim, jak się zdaje, przybyli na Ziemię po złoto i pokrewne mu metale. Mogli też szukać tu innych rzadkich metali - takich jak platyna (obficie występująca w południowej Afryce), która może w niebywałym stopniu wzmocnić ogniwa paliwowe. I nie można wykluczyć możliwości, że przybyli na Ziemię w poszuliwaniu źródeł minerałów radioaktywnych, takich jak uran czy kobalt - "błękitnych promieni" świata podziemi, które "powodują chorobę", o czym wspominają niektóre teksty. Wiele wizerunków przedstawia Ea - jako boga górnictwa - emitującego tak potężne promienie przy wyjścu z kopalni, że asystujący mu bogowie muszą używać ekranów ochronnych; na wszystkich tych wizerunkach Ea jest ukazany z górniczą piłą do cięcia skał.
   Choć Enki był dowódcą pierwszego oddziału desantowego i kierował rozbudową Abzu, zasługa tych dokonań - jak w przypadku każdego generała - nie powinna być przypisana wyłącznie jemu. Tymi, którzy dzień po dniu brali się do pracy, byli pomniejsi członkowie załogi, Anunnaki. Pewien tekst sumeryjski opisuje budowę centrum Enlila w Nippur. "Anunnaki, bogowie nieba i ziemi pracują. Siekierę i taczkę, za pomocą których położyli fundamenty miasta, trzymają w rękach."
  Starożytne teksty sumeryjskie opisują Anunnaki jako bogów szeregowych, wciągniętych do prac przy zakładaniu osad na ziemi - bogów, którzy "wykonują zadania".
  Po jakimś czasie Anunnaki mieli dość ciężkiej pracy.
    Anunnaki wystąpili jak jeden mąż:
          "Każdy z nas bogów, wypowiedział wojnę!
           Mamy nasze[...]w wykopach;
           Nadmierna harówka zabija nas,
           Nasza praca jest ciężka, niedola wielka"
Anu, który zstąpił z nieba, stanął jednak po stronie Anunnaki:
         "O co my ich oskarżamy?
          Ich praca była ciężka, ich niedola wielka!
          Każdego dnia[...]
          Lament był ogromny, mogliśmy usłyszeć skargę"
Ośmielony słowami ojca, Ea także "otworzył usta" i powiedział to, co Anu. Zaproponował: stwórzmy lulu, "prymitywnego robotnika"!
          "Jako że bogini narodzin jest obecna,
            Niech stworzy prymitywnego rootnika;
            Niech on dźwiga jarzmo[...],
            Niech on ponosi trud bogów!"
(...)bogini matka kontynuowała swą pracę. Potem wykrzyknęła triumfalnie:
            "Stworzyłam!
              Moje ręce to zrobiły!"
I "wezwała Annuaki, wielkich bogów[...], otworzyła usta, przemówiła do nich:
        Wyznaczyliście mi zadanie-
             Wykonałam je[...]
            Zdjęłam ciężar waszej pracy,
            Obarczyłam nimi robotnika, >Człowieka<.
            Żądaliście rodzaju robotnika:
             Rozerwałam wasze jarzmo,
             Dałam wam wolność".
Anunnaki ogarnął entuzjazm. "Podbiegli i ucałowali jej stopy".
Odtąd prymitywny robotnik - człowiek - "będzie  dźwigał jarzmo."
   Po przybyciu na Ziemię, by założyć swoje kolonie, Nefilim stworzyli swój własny gatunek niewolników; nie importowali ich z innego kontynentu, prymitywnych robotników ukształtowali sami. Bunt bogów doprowadził do stworzenia człowieka.
  Biblijne Bóstwo, jak bogowie w sumeryjskich relacjach, stworzyło człowieka, dopiero gdy zasadziło ogród i wyznaczyło tam człowiekowi miejsce pracy:
              "I wziął Pan Bóg człowieka
                i osadził go w ogrodzie Eden,
                aby go uprawiał i strzegł".
Jak bardzo wersja ta odstaje od sumeryjskich tekstów, które opisują bogów domagających się krzykiem odpoczynku, wytchnienia i robotników mogących zdjąć ciężar pracy?
       Teksty sumeryjskie mówią o zdeformowanych ludziach stworzonych przez Enki i boginię matkę (Ninhursag) w trakcie prób ukształtowania doskonałego prymitywnego robotnika. Jeden z tekstów relacjonuje, że Ninhursag, której zadaniem było "związać z miksturą krój bogów", upiła się i wołała do Enki":

                "Jak dobre albo złe jest ciało człowieka ?
                  Jak serce mi podpowiada
                  Mogę uczynić jego los dobrym albo złym."

Potem, według tekstu złośliwie - lecz prawdopodobnie metodą prób i błędów nie dało się tego uniknąć - Ninhursag stworzyła człowieka, który nie mógł zatrzymać moczu, kobietę, która nie mogła rodzić dzieci, istotę, która nie miała ani męskich, ani żeńskich organów.
  Ale ostatecznie, doskonały człowiek był skutkiem  wieńczącym te usiłowania - Enki nazwał go Adapą; biblia, Adamem; nasi uczeni: Homo sapiens. Ta istota była tak bardzo spokrewniona z bogami, że jeden z tekstów zaznacza nawet, iż boginii matka dała swojemu stworzeniu, człowiekowi, "taką skórę, jaką mają bogowie" - gładkie, bezwłose ciało, zupełnie inne niż ciało obrośniętego sierścią małpoluda. Bogowie doszli do wniosku, iż jedyną krzyżówką, jaka przyniesie zadowalający rezultat, będzie połączenie małpoluda z samym Nefilim. Po kilku nieuanych doświadczeniach powstał "wzorcowy" Adapa-Adam. Na początku był tylko sam Adam. Gdy Adapa-Adam okazał się stworzeniem właściwym, posłużył jako wzorzec genetyczny, czyli "matryca" do tworzenia duplikatów, duplikaty te zaś były nie tylko męskie lecz męskie i żeńskie. Jak wykazaliśmy to wcześniej, biblijne "żebro", z którego ukształtowano kobietę, było grą słów zasadzoną na sumeryjskim ti ("żebro" i "życie") - potwierdzającą, że Ewa została stworzona z "esencji życiowej" Adama.
    Tekst stwierdza, że krew boga została wmieszana w glinę tak, żeby związać genetycznie boga i człowieka. Akadyjskim terminem wyrażającym "glinę" - czy raczej "glinę formierską" - jest tit; w pisowni oryginalnej TI.IT ("to, co jest z życiem"). Po hebrajsku tit znaczy "błoto"; ale jego synonimem jest bos, wyraz z tego samego źródłosłowu, co bisa ("bagno") i besa ("jajo").
  W historii stworzenia na każdym kroku spotykamy grę słów. Zauważyliśmy podwójne i potrójne znaczenie słowa "Adam" - adama-adamtu-dam. Epitet określający boginię matkę, NIN.TI, znaczył zarówn "pani od życia", jak też "pani od żebra". Dlaczego zatem gra słów bos-bisa-besa ("glina-błoto jajo") nie miałoby wyrażać żeńskiego jaja?

        Pojawiający się znikąd , wąż podważył sollenne ostrzeżenia Boga:

      "A wąż[...] rzekł do kobiety:
       Czy rzeczywiście Bóg powiedział:
       Nie ze wszystkich drzew ogrodu wolno wam jeść ?
       A kobieta Odpowiedziała wężowi:
      Możemy jeść owoce z drzew ogrodu,
      Tylko o owocu z drzewa, które jest w środku ogrodu,
      rzekł Bóg:
      Nie wolno wam z niego jeść ani go dotykać,
      abyście nie umarli.
      Na to rzekł wąż do kobiety:
      Na pewno nie umrzecie,
      Lecz Bóg wie,
       że gdy tylko zjecie z niego,
       otworzą się wam oczy
       i będziecie jak Bóg,
       znający dobro i zło.
       A gdy kobieta zobaczyła, że drzewo to ma owoce
       dobre do jedzenia i że były miłe dla oczu,
       i godne pożądania dla zdobycia mądrości,
       zerwała z niego owoc i jadła."

       "I rzekł Bóg Jahwe:
        Oto człowiek stał się taki jak my:
        zna dobro i zło.
        Byleby tylko nie wyciągnął teraz ręki swej
        i nie zerwał owocu z drzewa życia
        i nie zjadł, a potem żył wiecznie!
       I odprawił Bóg Jahwe Adama z ogrodu Eden."

Jak widać na wielu sumeryjskich wizerunkach, był czas kiedy człowiek jako prymitywny robotnik służył bogom zupełnie nagi. Był nagi, gdy podawał bogom potrawy i napoje lub gdy trudził się na polach czy przy pracach budowlanych.
    Wynika z tego jasno, że status człowieka wśród bogów nie bardzo odbiegał od poziomu udomowionych zierząt. Bogowie tylko udoskonalili istniejące zwierzę, by nadawało się do wyznaczonych mu zadań. Biblijny wąż z pewnością nie był skromnym przyziemnym gadem - jako że mógł rozmawiać z Ewą, znał prawdę  o przedmiocie "poznania", a jego status był na tyle wysoki, że bez wahania zdemaskował kłamstwo Bóstwa. Przypomnijmy sobie, że we wszystkich starożytnych tradycjach główne bóstwo walczyło z przeciwnikiem-wężem - motyw sięgający niewątpliwie wstecz do sumeryjskich bogów. Ewentualność, że biblijni antagoniści - Bóstwo i wąż - oznaczali Enlila i Enki, wydaje się bardzo prawdopodobna. W zapisanej przez Sumerów kronice ludzkich wypadków Enki jawi się z zasady jako pierwszy szermierz w walce o przywileje ludzkości, Enlil zaś jako surowy rygorysta, jeśli nie otwarty prześladowca. Rola bóstwa chcącego powstrzymać seksualizm nowych ludzi i rola bóstwa skłonnego i zmierzającego do udzielenia człowiekowi owocu "poznania" pasują doskonale do Enlila i Enki. Jeszcze raz sumeryjska i biblijna gra słów przychodzi nam z pomocą. Biblijnym terminem określającym "węża" [ang. serpent] jest nahash, co znaczy: "wąż" [ang. snake]. Wyraz ten pochodzi jednak ze źródłosłowu NHSH, co znaczy dosłownie "odcyfrować, wynaleźć"; tak, że nahash mógł także oznaczać "tego, który może odcyfrować, który może wynajdywać rzeczy" - epitet stosowany dla Enki, głównego naukowca, boga umiejętności Nefilim.
   Rozejście się dróg, gdy człowiek przestał być niemym niewolnikiem bogów, stał się samodzielną istotą, przypisane jest w Księdze Genesis nie decyzji samego człowieka, lecz nałożeniu kary przez Bóstwo: ażeby śmiertelnik nie nabył też zdolności ucieczki przed śmiercią, będzie wyrzucony z ogrodu Eden.
    Możemy teraz zrekonstruować pełny przegląd wydarzeń, którym poświęciliśmy nasze badania.
 
 
Czas Zdarzenie
...............
445 000 Nefilim pod dowództwem Enki przybywają na Ziemię z Dwunastej Planety. Eridu - Ziemska Baza I - zostaje założone w południowej Mezopotamii...
430 000  Wielka pokrywa lodowa zaczyna się cofać. Klimat na Bliskim Wschodzie staje się bardziej sprzyjający.
415 000 Enki rusza w głąb kraju. Zakłada Larsę.
400 000 Wielka epoka międzylodowcowa obejmuje cały glob. Na Ziemię przybywa Enlil, zakłada Nippur jako centrum dowodzenia. Enki ustala szlaki morskie do  Afryki południowej, organizuje prace  przy eksploatacji złóż złota.
360 000 Nefilim zakłądają Bad-Tibirę jako swoje centrum metalurgiczne, miejsce wytapiania i rafinowania metali. Budowane jest Sippar, port kosmiczny, i inne miasta bogów.
300 000 Bunt Anunnaki. Człowiek - "prymitywny robotnik" - zostaje ukształtowany przez Enki i Ninhursag.
250 000 Wczesny Homo sapiens mnoży się, rozprzestrzenia na inne kontynenty.
200 000 Życie na Ziemi znajduje się w regresji podczas nowego okresu zlodowacenia.
100 000 Klimat ponownie się ociepla. Synowie bogów biorą córki ludzkie za żony.
77 000 Ubartutu/Lamech, człowiek z boskiego rodu, obejmuje władzę nad Szuruppak pod patronatem Ninhursag.
75 000 Czas "przeklęcia Ziemi" - nowej epoki lodowcowej. Migracje zwyrodniałych form człowieka.
49 000 Zaczyna się panowanie Ziusadry ("Noego"), "wiernego sługi" Enki.
38 000 Zaczyna się okres ostrego klimatu ("siedem przejść") dziesiątkujących ludzkość. Znika europejski neandertalczyk; tylko człowiek z Cro-Magon (osiadły na Bliskim Wschodzie) przechodzi zwycięsko próbę przetrwania. Enlil, rozczarowany ludzkością, usiłuje ją wytępić.
13 000 Nefilim, świadomi nadejścia fali przypływu, wyzwolonej zbliżaniem się Dwunastej Planety, przyrzekają wydać ludzkość na pastwę żywiołu.

 Potop spłukuje Ziemię, kończąc nagle epokę lodowcową.

   Potop, wstrząsające doświadczenie dla ludzkości, był nie mniej dramatycznym wydarzeniem dla "bogów" - Nefilim. Kopalnie w południowej Afryce, miasta w Mezopotamii, centrum dowodzenia w Nippur, port kosmiczny w Sippar - wszystko znalazło się pod wodą zagrzebane w błocie. Krążąc w statku kosmicznym nad zdewastowaną Ziemią Nefilim oczekiwali niecierpliwie obniżenia poziomu wód, żeby znów postawić stopę na stałym lądzie. Jak zamierzali przetrwać na Ziemi, gdy ich miasta i wszelkie udogodnienia przepadły, a siła robocza - ludzkość - uległa całkowitej zagładzie?
   Kiedy przerażone, wyczerpane i głodne grupy Nefilim wylądoały ostatecznie na szczytach "góry zbawienia", zrobiło im sę wyraźnie lżej na sercu na widok człowieka i zwierząt ocalałych z powodzi. Nawet Enlil, rozwścieczony początkowo odkryciem, że jego zamysły częściowo chybiły celu. wkrótce zmienił zdanie.
    Decyzja tego bóstwa była praktyczna. W obliczu skrajnych warunków Nefilim znieśli restrykcje wobec człowieka, sami zakasali rękawy i nie tracąc czasu przekazali ludziom sztukę uprawy roli i hodowli bydła.
    Śledząc początki kultury agrarnej, współcześni uczeni odkryli, że najpierw pojawiła się na Bliskim Wschodzie, lecz nie na urodzajnych i łatwych do uprawy równinach ani nie w dolinach zapewniających równie korzystne warunki. Rolnictwo pojawiło się w górach otaczających półkolem równiny. Dlaczego rolnicy unikali równin i ograniczali swoje siewy i zbiory do trudniejszego terenu górskiego?
   Jedyna możliwość brzmi, że niżej położone ziemie nie nadawały się do zamieszkania w czasie, gdy powstawało rolnictwo - 13 000 lat temu leżące niżej areały nie obeschły jeszcze wystarczająco po potopie. Minęły tysiąclecia, zanim równiny i doliny pozwoliły człowiekowi zejść z gór otaczających Mezopotamię i osiedlić się na nizinach. O tym właśnie opowiada nam Księga Genesis: przeszło wiele pokoleń po potopie, zanim ludzie przybywający "ze wschodu" - z górzystych rejonów na wschód od Mezopotamii - "znaleźli równinę w kraju Synear [Sumer] i tam się osiedlili".
   Uczeni, którzy ustalili obecnie, że rolnictwo zaczęło się od udomowienia dzikiej odmiany pszenicy, płaskurki, nie są w stanie wyjaśnić, w jaki sposób najwcześniejsze zboża (jak te znalezione w jaskini Szanidar) zostały ujednolicone i w wysokim stopniu wyspecjalizowane. Przyrodzie potrzeba tysięcy pokoleń genetycznej selekcji, by wprowadzić choćby najskromniejszą innowację. Jeśli ten proces nie był selekcją naturalną, to ów zakrawający na cód fenomen genetyczno botaniczny można tłumaczyć tylko sztuczną manipulacją.
   Orkisz, gruboziarnista odmiana pszenicy, kryje w sobie jeszcze większą tajemnicę. Powstał w wyniku "niezwykłej mieszanki botanicznych genów", nie rozwinął się z jednego genetycznego źródła, nie jest też mutacją jednego gatunku. Najwyraźniej otrzymano go w rezultacie zmieszania genów kilku roślin. W ogóle pogląd, że człowiek zmienił zwierzęta przez udomowienie, również jest wątpliwy.
  Sumerowie mówili że nasiona były darem Anu przesłanym na Ziemię z jego niebiańskiej siedziby. Pszenica, jęczmień i konopie zostały przyniesione na Ziemię z Dwunastej Planety. Rolnictwo i udomowienie zwierząt były darami danymi ludzkości przez Enlila i Enki.

     Jeszcze jakieś siedemdziesiąt lat temu nic nie wiedziano o pierwszej większej cywilizacji indoeuropejskiej, od tamtej pory jednak ustalono, że wyrafinowana kultura, wielkie miasta, rozwinięte rolnictwo i kwitnący handel istniały w dolinie Indusu w starożytności. Uczeni uważają, że zaczęło się to około tysiąca lat po początku cywilizacji sumeryjskiej. Zaówno dowody bezpośrednie, jak i pośrednie przekonały większość uczonych, że cywlizacje Nilu i Indusu nie tylko były powiązane ze sobą, lecz że w istocie pochodziły od wcześniejszej cywilizacji Mezopotamii. Najwspanialsze monumenty Egiptu, piramidy, okazały się po bliższym zbadaniu kopiami mezopotańskich zikkuratów, obleczonymi w kamienną "skórę"; i są powody, by przypuszczać, że pomysłowy architekt, który zaprojektował te wielkie piramidy i nadzorował ich budowę był Sumerem, czczonym jako bóg. Starożytni Egipcjanie nazywali swój kraj "wyniesionym krajem" i pamiętali z prehistorii, że "bardzo potężny bóg, który przybył w najdawniejszych czasach", zastał ich kraj leżący pod wodą w błocie. Rozpoczął olbrzymie prace melioracjne, podnosząc dosłownie Egipt z błota. Ta "legenda" trafnie opisuje nisko położoną dolinę Nilu ponoszącą konsekwencje potopu; dawny bóg, jak można wykazać był nikim innym niż Enki, głównym inżynierem Nefilim.
   Z biegiem czasu bogowie obejmowali najwyższą władzę; każdy strzegł zazdrośnie terytorium, nad którym dane mu było panować. Królowie wyznaczeni spośród ludzi byli pośrednikami między bogami a wzrastającą liczebnie i rozprzestrzeniającą się ludzkością. Oświadczeń starożytnych królów, że wszczęli wojnę, podbili nowe ziemie czy ujarzmili obce ludy "z rozkazu mojego boga", nie powinno się lekcewarzyć. Tekst po tekście daje wyraźnie do zrozumienia, że naprawdę tak było. Sprawy zagraniczne znajdowały się w rękach bogów, ponieważ wiązały się z innymi bogami na innych terytoriach. Zgodnie z tym do nich należało ostatnie słowo w kwestiach wojny i pokoju.
    Wraz z mnożeniem się ludzi, państw, miast i wsi zaistniała konieczność znalezienia sposobów przypominania ludziom, kto jest ich panem, najwyższym władcą, czyli "wzniosłym". Stary Testament odzwierciedla ów problem, wymagając od ludzi, by nie odstępowali od swojego boga, i nie "uprawiali nierządu z innymi bogami". Zaradzano temu ustanawiając wiele miejsc kultu i umieszczając w nich symbole i wyobrażenia "właściwych" bogów.



Michael Hesemann - "UFO: Dowody, dokumentacja"  książka dostępna w Polsce po polsku
Odpowiedź ministerstwa badaczowi UFO
   Wieden, 25 lipca 1983

Szanowny panie Grün
 Przedstawione przez Pana przypadki obserwacji UFO w Austrii są nam bardzo dobrze znane z mediów. Odpowiednie wydziały resortu zostały włączone do prac(...)Pokładamy dużą nadzieję w systemie kontrolno-nadzorczym "Złoty hełm", który mamy zamiar wprowadzić(...)Wtedy moglibyśmy również tak dalece jak pozwala nam na to położenie geograficzne (wąski pas austriackiego terytorium) stwierdzić naruszenie neutralności przez pozaziemskie pojazdy i odpowiednio do tego przedsięwziąć środki działania. Jako członkowie pokojowego, neutralnego kraju sądzimy jednak, że nie ma powodów aby sięgać  a priori do takich środków, które mogłyby przez pilotów tych pozaziemskich statków zostać odebrane jako wrogie. Pierwszym krokiem byłoby oczywiście nawiązanie kontaktu, najlepiej przez  do tego powołaną instytucję Ministerstwa Spraw Zagranicznych.(...)
                           (PUCHER, MjrdG)

17 października 1983 prezydet Austrii Kirchschläger zaprosił badaczy UFO Grüna i Hajka na 90 minutową rozmowę, Następnego dnia, na ich propozycję, VonKeviczky wygłosił dwugodzinny referat dla oficerów austriackiego sztabu generalnego.

18 stycznia 1979 hrabia Clancarty powiedział w czasie trzy i pół godzinnej debaty w Izbie Lordów:
   "Czy nie byłoby pożądane, aby rząd jej królewskiej Mości poinformował opinię publiczną o swojej wiedzy na temat UFO? Od czasu wojny UFO przybywają w ciągle większej liczbie i uważam, że przyszła pora, aby powiedzieć prawdę naszemu narodowi.(...) Jak wiemy zwiększa się liczba obserwacji i lądowań. Proszę sobie wyobrazić, że kosmici zdecydowaliby się jutro na masowe lądowanie w naszym kraju - mogłoby wtedy dojść do paniki, ponieważ ludzie nie zostali na to przygotowani."

Hrabia Kimberley powiedział w czasie tej debaty:
   "Wiadomo, że USA i ZSRR podpisały w 1971 r. umowę o wymianie informacji dotyczących UFO, jak również o ukryciu tego faktu przed resztą świata. Uważam, że umowa ta została podpisana, aby żadna z potęg światowych nie uczyniła tego błędu i nie wzięła UFO za rakietę atomową.(...)Do tej pory 10 rządów przyznało publicznie, że UFO istnieją i że są realne: Francja, Norwegia, Szwecja, Brazylia, Argentyna, Wenezuela, Meksyk, Filipiny, Peru i Grenada. Inne rządy wiedzą o egzystencji UFO, ale nie przyznają tego publicznie."

W roku 1961 francuski generał L.M. Chassin oświadczył:
 "Latające talerze są dla nas bardzo ważne. Zażądałem, aby rządy podjęły działania i zamiast wyśmiewać tych, którzy wierzą w te talerze, wyłoniły komisje badające te zjawiska i o ile to jest możliwe w jak największej liczbie krajów cywilizowanych. Musimy się postarać, aby zmowa milczenia nie blokowała informacji o fenomenach. Miałoby to nieobliczalne konsekwencje dla całej rasy ludzkiej."

9 listopada1978 r. amerykański astronauta Gordon Cooper (Gemini V) pzedstawił ambasadorowi Grenady przy ONZ - Griffithowi swoje poglądy na temat UFO. Była to zarazem odpowiedź na inicjatywę głowy państwa Grenady - sir Erica Gairy'ego, który zgłosił wniosek o utworzenie urzędu ONZ ds. badań fenomenów UFO. Wniosek Gaiy'ego został odrzucony z powodu nacisku USA. W kwietniu 1979 r. prezydent Gairy został pozbawiony władzy przez lewicowych (!) rebeliantów, popieranych przez USA. Cooper popierał wniosek Gairy'ego i należał do nadzwyczajnej komisji doradczej ds. UFO przy sekretarzu generalnym Kurcie Waldheimie.
    Pełny tekst listu Coopera:
  "Chciałbym Panu przedstawić moje poglądy na temat naszych pozaziemskich gości, którzy powszechnie określani są jako "UFO" i o tym, jak właściwie należałoby z nimi postępować w przyszłości. Wierzę w to, że pozaziemskie pojazdy i ich załogi, które odwiedzają naszą planetę, pochodzą z innych planet, które oczywiście są technicznie trochę bardziej rozwinięte niż my tu na Ziemi. Myślę, że potrzebujemy skoordynowanego programu na najwyższej płaszczyźnie, aby zbierać i wykorzystywać naukowe dane ze wszystkich części świata i aby znaleźć najlepszy, pokojowy sposób nawiązania kontaktu z przybyszami. Zanim zostaniemy zaakceptowani jako członkowie uniwersalnej wspólnoty, musielibyśmy jednak najpierw pokazać, że umiemy rozwiązywać nasze własne problemy w pokojowy sposób, a nie za pomocą wojen. Ich uznanie stworzyłoby dla naszego świata niesłyczane możliwości dalszego rozwoju we wszystkich dziedzinach. Z tego powodu Organizacja Narodów Zjednoczonych powinna być zainteresowana szybkim i poważnym zajęciem się tym tematem.
  Powinienem wyjaśnić, że nie jestem profesjonalnym badaczem UFO. Nie był mi dany przywilej podróżowania statkiem UFO, ani nie spotkałem nigdy załogi takiego statku, Myślę jednak, że jestem na tyle kompetentny, aby móc o nich dyskutować, ponieważ sam byłem na granicy szerokich przestrzeni, które oni przemierzają. Miałem również okazję w 1951 r. obserwować przez dwa dni liczne loty statków UFO, różnych wielkości, w formacjach, lecących przeważnie ze wschodu na zachód nad Europą. Znajdowały się one na dużo większych wysokościach niż my wtedy mogliśmy osiągnąć naszymi myśliwcami.
Chciałbym jeszcze powiedzieć, że większość astronautów jest bardzo powściągliwa w rozmowach na temat UFO. Istnieje dużo liczna osób, które naraziłyby dobrą opinię astronautów, np. bez wahania sprzedając sfałszowane dokumenty z ich nazwiskami. Dlatego astronauci, którzy zainteresowani są tematyką UFO, muszą zachować szczególną ostrożność.
Jest wśród nas spora liczba tych, którzy wierzą w UFO i którzy mieli okazję obserwować je z ziemi czy samolotu. Była tylko jedna okazja w przestrzeni kosmicznej do zaobserwowania czegoś, co mogło być statkiem UFO.
Jeżeli Stany Zjednoczone podjęłyby się realizacji tego projektu, sprawa UFO nabrałaby wiarygodności, a większa liczba wykwalifikowanych fachowców zdecydowałaby się na publiczne wystąpienia i zaoferowała swoją pomoc i wiedzę.
Cieszę się, że wkrótce poznam Pana osobiście
Pański oddany
                                        L.Gordon COOPER
                                        pułkownik lotniczych sił zbrojnych USA,
                                        astronauta"
 
 


 spis treści