Panie i Panowie! Nie ma w tym kraju tolerancji, chyba że tolerancją nazwiemy fakt, iż mamy prawo ZGADZAĆ się z czyimiś poglądami... He, he ? Nie To nie jest smieszne. Sam nie mogę nigdy być pewny, czy czytając gazetę (legalną!) typu "Hustler", "Twój Weekend" czy "Nie", za chwile nie dostanę co najmniej opier... za "zboczenie" i ateizm. Ateizm? Nigdy nie czułem się ateistą, zawsze kojarzyło mi się to pojęcie z wojującym przeciwnikiem poglądów teistycznych. Uważałem się raczej za osobę obiektywną, realistę i inteligentnego chłopaka. Prawie mi nie przeszkadzały moje odmienne od większości poglądy, nie chodzenie do kościoła na spektakle teatralne miernej jakości. Tak było do roku 1989... Teraz zaczynam coraz bardziej być wrogo nastawiony. Moja tolerancja się kończy. Po prostu. Mam wierzącą żonę i kościelny ślub - bo wierzyłem że to dla mojej żony ważne. Nie przyjąłem nigdy komunii, bo to już przekracza granice tolerancji. Nie chcę się nawracać, to uwstecznienie przecież! Ale uważam, że moja żona nie powinna w tym momencie stwierdzać, że dzieci mają być wychowane po katolicku - tylko i wyłącznie! Bo tak obiecałem przy ołtarzu - że nie będę przeszkadzał. Ale czy dlatego mam przez kilkanaście lat ukrywac swoje poglądy, okłamywać dzieci?!!! Mam zaprzedać swoją wolną duszę, swój świat? Dość. Po prostu dość.
Kto czytał "Szerszenia" pani E.L. Voynich, ten wie. Reszta niech koniecznie przeczyta, bo to książka zawsze aktualna w naszej Polsce, śmierdzącej ciemnotą, podtrzymywaną przez kler.
MMZ
Wypowiedź z 5 maja 1999
Mój stosunek do religii?
Po pierwsze: mało
jest dla mnie rzeczy równie obłudnych jak religia katolicka. Począwszy
od instytucji kościoła, co jest chyba oczywiste dla każdego, w końcu
nie
trzeba być bezbożnikiem (jak mnie rodzina określa), żeby zwrócić uwagę,
że z tymi ślubami ubóstwa u kapłanów coś jest nie tak, a sam kościół w
tej chwili ma więcej wspólnego z polityką niż wiarą, a "partia", jaką
tworzy,
w zasadzie działa dokładnie według zasad obowiązujących w głębokiej
komunie.
Zresztą, dyskutujemy o wierze, to co powyżej jest chyba oczywiste. Dla
mnie sama wiara też jest obłudna. Każda wiara czy to katolicka, czy
Mahometańska
za główny cel dla wiernych stawia bycie dobrym. Jest to w różny sposób
określane, różne są u nich ku temu drogi, ale sprowadza się to w
ogólnym
sensie do tego samego. Słyszałem w związku z tym ciekawą teorię, że Bóg
jest jeden, a jedynie różni ludzie go różnie nazywają i w różny sposób
wyznają mu wiarę. Bardzo mi się ona podoba, ale ja idę jeszcze trochę
dalej.
Według mnie skrajnym idiotyzmem jest uzależnianie zbawienia człowieka
od
ilości wyklepanych dziennie głupawych wierszyków, które 99,9% klepie z
pamięci nie zastanawiając się nawet nad ich treścią. Jeśli według
podstawowych
założeń wiary mam być dobry, to co będzie ważniejsze: to że jestem
dobry,
czy to że klepię wierszyki? Moi dyskutanci "z drugiej strony barykady"
twierdzili tu zawsze, że powinienem połączyć jedno z drugim, a modlić
się
trzeba nie na zasadzie klepania, ale z wiarą, że to co robię mam sens.
A gówno !!! Sprowadza się to do tego, że modląc się niejako wyrażam swą
wiarę (co ma być pozytywne i może jest) i jednocześnie proszę Boga o
różne
rzeczy (Chleba naszego....). Tyle, że te prośby czy też ich brak jakoś
zupełnie nie wpływają na nasze doczesne życie, jest nawet powiedziane,
że będziemy osądzeni po śmierci. Więc po co prosić? Po co się modlić?
Nie
lepszym sposobem wyznania wiary byłoby po prostu żyć tak, żeby nie
trzeba
było prosić o zbawienie? Druga sprawa, która mnie wręcz irytuje to
personifikacja
Boga. Jak słyszę teksty w stylu: "Bóg tak chciał", "jak Bóg da", to
mnie
telepie ze złości. Ludzie kochani !!! Czy wierzący człowiek musi sobie
naiwnie wyobrażać boga jako dobrotliwego dziadzię z długą siwą brodą,
który
siedzi sobie na chmurce i fikając kulosem na zasadzie starczych humorów
decyduje o tym, że dziś w nocy tej starszej pani się zemrze, a mi jutro
pociąg ucieknie sprzed nosa????!!! Przecież jeśli na to obiektywnie
spojrzeć,
jest to bardziej naiwne od bajki o Jasiu i Małgosi (i to o wiele, bo ta
przynajmniej niesie jakiś morał, a nasza bajeczka uczy jedynie tego, że
Bóg jest wielkim okrutnikiem, który najdotkliwiej traktuje tych, którym
by właśnie łaska była potrzebna). Takie podejście do Boga na pewno się
sprawdzało przez stulecia ciemnoty w średniowieczu, kiedy faktycznie
rządzący
połową świata kościół musiał mieć i kijek i marchewkę, a ze swoich
niektórych
działań jakoś się tłumaczyć. Ale obecnie ludzie są trochę mądrzejsi, w
czasie burzy nie stawiają już zwykle krzyżyka w oknie i może przydałoby
się też zmienić stosunek i do tych spraw? Tyle, że z rozpędu cały czas
łączymy wiedzę z zabobonem. Bo większość religii w klasycznym wydaniu
wydaje
mi się po prostu zabobonem !
Podsumowując, od
kościoła
trzymam się z daleka, nie modlę się, nie uważam się za katolika, ani za
wyznawcę jakiejkolwiek innej wiary. Jednocześnie nie chciałbym być
człowiekiem
pustym, który żyje jedynie dniem dzisiejszym. Chciałbym żyć w zgodzie z
przykazaniami wiary (nie tylko katolickiej, bo jak już pisałem, każda
ma
swoje 10 przykazań, które się mniej więcej pokrywają) ale nie dlatego,
że nade mną wisi jakiś enigmatyczny kijek i marchewka, ale po prostu,
choćby
po to, żeby innym ludziom śmiało spojrzeć w oczy ze świadomością, że
jestem
dobrym człowiekiem, a złych uczynków, które popełniłem wstydzę się i
żałuję.
I naprawdę nie widzę tu za bardzo miejsca na owego dziadzię z chmurki,
który miałby mi pogrozić paluszkiem a następnie dobrotliwie się
uśmiechnąć
jeślibym w żalu za grzechy zaczął śpiewać godzinki. Nie wiem oczywiście
i nigdy się chyba nie dowiem, czy mam rację, być może faktycznie tak to
wygląda, jak pani na religii dzieciom tłumaczy, Bóg w trójcy jedyny
itp.,
ale jeśli faktycznie człowiek ma być sądzony przede wszystkim według
czasu
spędzonego w kościele i "na modlitwie" i to ma być głównym kryterium
oceny
wartości człowieka, to ja takiego Boga się wyrzekam !!! Wolę żyć jako
człowiek
pusty duchowo ale ze świadomością, że przeżyłem dobre życie na ziemi,
że
moi bliscy czy znajomi widzieli we mnie dobrego i uczciwego człowieka.
I to jest dla mnie o wiele więcej warte niż obietnice bliżej
nieokreślonego
raju o którym wiadomości są mniej więcej tak samo pewne jak i o złotej
rybce, tyle tylko że ugruntowane stuleciami wiary.
Jarek P.
Dalsze wypowiedzi
po przeczytaniu książki "Historia Polski Jagiellonowie" Pawła Jasienicy
wynika z niej, że kler w Polsce praktycznie od chrztu NIGDY nie przejmował się losem Polski, ale tylko i wyłącznie swoim własnym w sensie zgarniania pod siebie wszystkiego co się da zgarnąć, był ostoja najgorszych zabobonów, ciemnoty i hipokryzji współpracował tylko trzymany krótko przy pysku.
Rozpoczął kontrreformację, która zniszczyła tradycyjna polską tolerancję, i mózgi królów z dynastii Wazów i wszystkich (prawie) po nich.
Nie mówię, że rozbiory były winą katolików, mówię, że były ich winą w 50% (co najmniej)...
Oczywiście były także wybitne jednostki i wśród
księży,
ale nie zmienia to obrazu całości: generalnie katolicyzm to religia
szkodliwa.
Nie jestem katolikiem. Nie nienawidzę ich. Wkurza mnie
arogancja xiędzów, ale to po prostu tacy ludzie jak my wszyscy - mają
władzę
więc ją wykorzystują. Wiem ile kościół zrobił dla ochrony polskiej
osobowości
podczes zaborów, wojen i komunizmu. Ale ile szkody przy tym zrobił
niszcząc
zdolność myślenia całych pokoleń...!
Dziś, choć mówi się, że kler rządzi jest bez porównania lepiej niż drzewiej, mimo wszystko.
A na koniec: uważam, że ludzka natura jest zła sama z siebie, (a moja już na pewno), i wszystkie prawa i religie powstały właśnie po to by ochronić społeczeństwo przed samym sobą. Z tego punktu widzenia katolicyzm jest ok - skutecznie zakłada kaganiec na naturalne popędy; tyle tylko, że ten kaganiec jest ZBYT CIASNY.
www.poczta.lublin.pl/tomek/
Tomasz Piwniuk
Wysłałem kilka postów i aktywność pisujących na
liście
'wierzących' gwałtownie spadła. Nie było to moim celem. Raczej miało to
być na zasadzie 'kija w mrowisku'.
Tym bardziej nie było moim celem atakowanie kogokolwiek
personalnie a w szczególności Was Piotrze i Krzysztofie. Atakuję
instytucję
religijną KK oraz religię i religijność jako taką, gdyż w moim
przekonaniu
jest to źrodlo i przyczyna wszelkiego zła na świecie. Was Piotrze i
Krzysztofie
chcę szanować i szanuję jako ludzi mających prawo do własnych przekonań
i proszę o to samo.
Mój sposób pisania wynika z mojego charakteru.
Spróbujcie
to zaakceptować. Nie kucałem nigdy przed czerwonym tym bardziej nie
będę
kucał przed czarnym. Komunę oczywiście atakowałem z lewej strony. Dla
mnie
PZPR to zawsze byla partia prawicowa!. Ja osobiście uważam się za
skrajnego
lewicowca. W przeciwieństwie do wielu mam to szczęście, że nigdy nie
zostalem
skażony 'wodą święconą' a w związku z tym nie zostałem symbolicznie
umazany
co najmniej po pachy we krwi dziesiątków milionów niewinnych ofiar
zamordowanych
przez zbrodniarzy z KK na przestrzeni wieków. Mogę dlatego pozwolić
sobie
na bezkompromisowość w swoich sądach i pisanie bez zbędnej pruderii.
Jeżeli niektórzy z Was nadal uważaja, ze obrażam
Wasze
uczucia to muszę napisać że i moje są nieustannie obrażane. Najlepszy
przykład
to krzyż nachalnie umieszczany we wszystkich miejscach publicznych. Dla
mnie krzyż to najbardziej złowrogi symbol pod słońcem. Symbol tych
wszystkich
zbrodni, tej najbardziej złowrogiej żywym istotom instytucji, jaką jest
KK, przy których dokonania Hitlera i Stalina to kaszka z mlekiem. Dziś
ten krzyż jest eksponowany wszedzie na zasadzie znaczenia swojego
terytorium
jak to robią niektore zwierzęta swoim moczem a goły akrobata na nim
umieszczany
to personifikacja i przyczyna tego całego zła (przynajmniej dla mnie).
Dlatego proszę Was dobrzy katolicy pozdejmujcie z
miejsc
publicznych ten złowrogi a drogi Wam symbol pozostawiając go w waszych
alkowach i kościołach.
Oszczędzicie swoje i moje 'uczucia' przyczyniając się
do budowania w miarę normalnych relacji miedzy nami.
Miałem nadzieję Piotrze i Krzysztofie, na dyskusje z Wami o kanibalizmie rytualnym Waszym i waszych kapłanów w sukienkach, który uprawiacie w swoich świątyniach. Ale coś mi się zdaje, że to dla Was jakieś tabu i z dyskusji będą nici.
Anonymous
Przykro mi to stwierdzić ale takie sa realia, KK
ingeruje
w życie polityczne państwa. Bo niby jak nazwać wypowiedzi księży w TV
czy
w prasie na temat obecnej sytuacji politycznej kraju?? Jak nazwać
kazania
które prawie w 100% dotyczą polityki (Taka sytuacja ma miejsce przed
każdą
kampanią wyborczą) Znam też przypadki w których przy spowiedzi kiądz
pyta
"na kogo bedziesz glosował(a)"?? Jeśli dla księdza dany kandydat nie
odpowiada
to nie daje rozgrzeszenia. To nie sa historyjki wyssane z palca.
Rozmawiałem
z osobami które znalazły się w takiej sytuacji.
...tereny te zobowiązał się wykupić pod działalność
jakiegoś
przyparafialnego klubu sportowego za cenę chyba trzykrotnie niższą od
oferowanej...
W tym i wielu innych przypadkach, kler
K.K.
tylko w umiejętny sposób korzysta z zapisów Konstytucji, czy innych
zapisów,
przepisów i nakazów prawnych. Państwo pewnie w jakiś sposób
dofinansowuje
kluby sportowe, a piękny lokal może przynosić profity w różnoraki
sposób.
Podobnie było z darmową nauką religii w szkołach (okazało się, że za
pracę
trzeba płacić). Albo konserwacja zabytków, oddawanie ziemi za darmo
parafiom
na cele"społeczno-socjalne" i wiele takich innych wycieków dóbr
wypracowanych
przez lokalne społeczności. To dalekosiężna taktyka i strategia
K.K.:obliczona
na lata i na pokolenia. Słynna wypowiedź Goryszewskiego, że: "nie jest
ważne, czy Polska będzie bogata czy biedna: ważne, że katolicka !"
rzuca
trochę światła na radykalny parytet działań ekstremalnych katolików.
Ja, jako wierzący i praktykujący ateista
właśnie takich przewrotnych praktyk i hipokryzji + pazerności się
sprzeciwiam,
nie mając nic do osobistej wiary, religii, wyznania moich antagonistów.
Oczywiście do momentu, gdy siłowo i wbrew mojej woli - przykładowo
ogniem
i mieczem - nie usiłują mnie zmobilizować do ofiarnej
współpracy...
I właśnie dlatego,
popieram ateizm
...Zamiast się modlić można przecież się skupić tak jak tego uczy Kaszpirowski. Statystyki wykazują, że to pomaga 1% ludzi. Tak samo jak i z modlitwą a przynajmniej głupot się nie mówi...
I tak pewnikiem jest w wielu
spornych
kwestiach: dla czynności prostych, uzasadnionych racjonalnie, tworzy
się
pewną celebrę, często wręcz spektakl. Jest to dla niewtajemniczonych
niekiedy
śmieszne, niesmaczne czy conajmniej dziwne, ale dla "wtajemniczonych"
wzmaga
efekt, czy doprowadza do określonego stanu. Jest to proste
wykorzystanie
i psychologii i sposobów socjotechnicznych.
--
FreeMen
ICQ 7262210
freemen@polmail.com
www.freemen.polmail.com
Krytyka KK jest wynikiem ograniczania przez jego przedstawicieli wolnosci. Zamiast zajmować się sprawami wiary KK ingeruje w życie polityczne państwa i tym samym narzuca swoje dogmaty ludziom którzy nie zawsze sobie tego życzą.
xadamx
osobiście jestem zdania, że jeśli już ktoś
ingerował,
to była to po prostu jakaś starsza cywilizacja kosmiczna, która
postanowiła
sobie popatrzeć jak też wygląda kierowana ewolucja. Powinnam więc w
odniesieniu
do tego konkretnego przypadku powiedzieć kosmici
Nie sledzę na bieżąco informacji astronomicznych,
ale
ostatnio mowi się o tym, ze Wszechświat jest płaski, a wiec
nieskończony.
Jeżeli nawet nie, to w obserwowalnej części jest ok. 10^9 galaktyk,
średnio
po 10^9 gwiazd każda. Nie wiadomo jeszcze jaki procent gwiazd ma
planety
zdatne do powstania życia, ale nie zdziwiłbym się gdyby w sumie ich
bylo
10^15.
Jak mogłem się spodziewać bardzo bulwersujące okazało się moje określenie katolicyzmu zniewoleniem. Oczywiscie możecie się z tym nie zgodzić, jednak dla mnie jest to odpowiednie określenie.
Nie wiem czy zauważyliście, że tak zwane grzechy (w wiekszosci religii) najczęściej reprezentują uciechy, ktore prowadzą do zadowolenia, a wiec do uczynienia sobie tego życia przyjemniejszym. Dlaczego mam z tego rezygnować na rzecz mżonek o jakimś innym, bliżej nieokreślonym życiu. Dotychczas nie zetknąłem się z przekonującymi dowodami o istnieniu czegoś "po życiu". Zatem, dopóki swoim postępowaniem nie czynię krzywdy współmieszkańcom naszej planety, nie mam zamiaru odmawiać sobie jakichkolwiek przyjemności.
Czymże zatem jest katolicyzm i podobne jemu religie. Człowiek decydujący się na przyjęcie takowej przyjmuje pewne dogmaty, zobowiązuje się przestrzegać określonych zasad. Sama idea "przyjmowania dogmatow" kłóci się z zasadą zdrowego rozsądku. Jak można oprzeć cale swoje życie o pewne fakty niczym nie poparte, ale za to "podane do wierzenia"? Z tych dogmatów, przy obfitej pomocy duchowych przewodnikow wynikać mają zasady, których przestrzeganie daje gwarancje zbawienia, życia wiecznego lub innej niepojętej szczęśliwości. Zasady te streścić można (z nielicznymi wyjątkami) do zakazów, tego co przyjemne i nakazów, tego czego czynić nie mamy ochoty. To wszystko za cenę obietnicy czegoś niepojętego, nieskończenie wspaniałego. Jest jeszcze jedna korzyść dla wyznawców religii, daje ona oparcie w tym "chaotycznym, złym" świecie, w którym przyszło nam żyć. Daje gotową odpowiedź, co czynić. Wyznawca religii jest (przynajmniej teoretycznie) spokojny, pewny i szczęśliwy (?). Nietrudno dostrzec także drugą stronę medalu. Do dawania ludziom recepty na życie nie wystarczy sama religia, potrzebni sa rownież jej krzewiciele, opiekunowie. A tu już pojawia się wpływanie, w mniejszym lub większym stopniu, jednych ludzi na innych. Nie twierdzę, że to musi być złe. Ludzie potrzebują przewodników, a przewodnicy już zadbają o swoje interesy. Tak więc mamy obopólną korzyść. Wszystko jest okay, dopóki nie pojawia się przymus. Niestety historia dostarcza nam zbyt wiele przykładów niecnego wykorzystywania narzędzia jakim jest niewatpliwie religia. Wystarczy wspomnieć inkwizycję, czy starożytnych kapłanów egipskich.
Łatwo zauważyć, ze religie są tworzone przez ludzi i dla ludzi. Jednym się to podoba, innym nie. Dopóki istnieje wolność wyboru, jest okay. Niestety kościół katolicki nie zawsze pozostaje neutralny. Uzurpuje sobie prawo do nieomylności, do bycia jedyną sluszną religią wszystkich Polakow. (przykład? przeczytałem w deklaracji ideowej jakiejś mlodzieżowej organizacji katolickiej, że "będziemy zwiększać wpływ kościoła katolickiego, w którym wyraża się istota polskości"... brak mi słów...). Osobiście nie potrzebuję religii do tego, by wiedzieć, że nie jest dobrym pomysłem zabijanie, przemoc, czy kradzież.
Pozdrawiam
Matheo
czym się różnie schizofrenik od katolika?
cechy wspólne
- wierzy mimo że rozsądek mówi co innego
- rozmawia z kimś kogo nie ma
- ma koszmarne wizje (wino zamieniające się w krew
itp...)
- co tydzień chodzi na spotkania z lekarzem (ksiądz=
lekarz dusz)
- w cięższych wypadkach chodzi częściej
- zdarzają się wypadki nieuleczalne
Różnice
- schizofrenik wierzy w to co "widzi" - katolik
w to co zobaczył inny
schizol.
- próbuje się leczyć - próbuje zarazić innych
- ...
Może komuś jeszcze nasunęły się jakieś podobieństwa
lub
różnice. Jeśli tak to niech napisze. I nie traktujcie poważnie tego co
tu napisałem bo jest to tylko żart którego celem nie jest urażenie
kogokolwiek.
Jeśli jednak tak się stało to z całych sił przepraszam i o wybaczenie
proszę.
Śmiech to zdrowie. A więc wesołego nowego roku i jak najmilej
spędzonego
sylwestra życzy:
KAPIR
Od jakiegoś czasu przygotowuję się do zabrania głosu w tej grupie, ale temat jaki chcę poruszyć jest inny za każdym razem, gdy zabieram się do pisania. Zależy to od przeczytanej, w danym dniu, od Was poczty. Chciałabym załagodzić agresję niektórych respondentów, a równocześnie poprzeć ateizm (zgodnie z nazwą grupy). Nie będę używała form "pani", "pan", bo nie pasuje mi to do internetowej formy komunikacji. Nie będę używała słów "głupi", "nakopać" itp., uważając je za niestosowne i obraźliwe.
Czytając Was doszłam do przekonania, że piszący
używa
słowa w jakimś znaczeniu, a czytający odbiera całkiem inne znaczenie
tego
słowa. Jestem przerażona nieodpowiednim używaniem słów, całkiem
niezgodnym
z ich znaczeniem. Co ma wspólnego ateizm z zoofilią? Dlaczego zabójców
Popiełuszki łączy się z ateistami? W związku z tym pozwoliłam sobie
zacytować
(w oparciu o słownik, encyklopedię lub leksykon) znaczenie niektórych
słów,
które będę używała lub
na które będę się powoływała. Przez te definicje,
tekstu
jest dużo, boję się, aby nie zniechęcić Was do czytania.
Popieram ateizm. Co w ateizmie niektórzy widzą
złego?
Przecież ateizm, to nie jest brak zasad moralnych, jak to słowo
interpretuje
wielu w tym k.k. Patrz definicje. Z tekstów, niektórych osób, wyłania
się
rozumowanie "jak nie katolik, to SLD-owiec albo komunista". Nie, tak
nie
jest. To co nie jest czarne, nie
musi być zaraz białe. Może trudno sobie niektórym
wyobrazić,
że są ateiści, którzy nie należą do SLD ( to nie jest partia
komunistyczna,
ani ateistyczna) i też nie są komunistami. A co jest złego w
komunizmie?
Bardzo stara i szlachetna idea. Czemu słowo poganin lub neopoganin jest
w ustach k.k. wyrażane w sensie
dezaprobaty? Patrz definicje. To, że ludzie pod osłoną
idei socjalistycznych czy komunistycznych, dokonywali różnych zbrodni
to
nic nowego. Pod osłoną wartości chrześcijańskich czy katolickich
dokonywano
równie okropnych zbrodni. Ileż to istot ludzkich spłonęło na stosie
(żywcem)
ponieważ mieli inne od katolickich poglądy, lub byli uważani za
niebezpiecznych
dla katolicyzmu. Nie wspomnę o innych sposobach zagłady. Nie wiadomo,
po
której z tych ideologii jest więcej krzywdy i krwi ludzkiej. Ponieważ
katolik
nie oznacza spadkobiercę zbrodni dokonanych pod przykrywką katolicyzmu,
to i komunista nie może oznaczać spadkobiercę zbrodni dokonanych pod
przykrywką
komunizmu. Komunistów w Polsce dawno już nie ma, zlikwidował ich Stalin.
Dla mnie ważne jest, aby w Polsce było jak najwięcej ludzi pracowitych, dobrych, uczciwych, życzliwych. Nieważne, wierzących czy niewierzących. Wiara to według mnie sprawa prywatna każdego człowieka i w związku z tym nie powinno się zasady jednej z religii wpisywać do prawa państwa. A k.k. robi wszystko, aby zasady swej religi egzekwować poprzez prawo państwowe. Zawłaszczanie i przywłaszczanie jest bardzo częstą praktyką k.k. To, że majątek otrzymuje k.k na podstawie decyzji administracyjnych (umowa za PRL-u, maj 1989r. o zwrocie majątku), a nie sądowych, doprowadza do tego że k.k. otrzymuje majątek ruchomy i nieruchomy, który nie ma nic wspólnego z nacjonalizacją po 1945 roku. I biorą bez oporów i obawy, że może ich spotkać, za zachłanność, kara boska. Jak słyszę, gdy biskupi opowiadają, że " nieważne aby mieć, ale ważne aby być", to zastanawiam się czemu nie dają przykładu. Przykład własny najlepiej wychowuje. Kościołowi katolickiemu ciągle mało i mało. Oprócz kieszeni wiernych, opróżniają kasę państwową. Chciałabym, aby w mojej ojczyźnie kościoły utrzymywały się z datków wiernych, przed którymi będą jawnie rozliczać się, ile wzięły i na co wydały. To kiedyś nastąpi, ale chyba już nie za mojego życia. Jest nieetyczne, niemoralne, że standard życia duszpasterzy jest znacznie wyższy niż wiernych, którzy na nich łożą. Dobrobyt i prestiż hierarchii k.k. będzie malał, na własne życzenie tejże hierarchii. Oni to wiedzą i dlatego starają się jak najwięcej nazbierać pod swoje skrzydła.
Popieram ateizm, aby ukrócić działalność ludzi mających się za nieomylnych, zakłamanych, bezgranicznie uczciwych i wskazujących palcem "kto jest zły i kogo należy ukarać" i żyjących na koszt innych. Często uważających się za ważniejszych od boga, bo za boga karzących.
Bóg nie jest potrzebny do tego, aby być człowiekiem uczciwym, pracowitym, łagodnym, życzliwym. Wśród ateistów może będzie mniej wojen. Fronty wojenne prowadzą najczęściej wzdłuż podziałów religijnych.
Krystyna
P.S
."To, że katolicy pozwalają jeszcze żyć wyznawcom
innych
religii?. A'innowiercy' katolikom?", to nie jest Radku tolerancja. Nie
zauważyłam w działalności k.k szacunku do innych wyznań.
Nie chodzi o słodkie słowa, chodzi o czyny.
Nie raz dotykały mnie słowa biskupów k.k., w skrócie
sens taki, "dobry bo katolicki". A jak nie katolicki to co, niedobry?
"Prawo do wolności jednego człowieka jest
ograniczane
tym samym prawem do wolności drugiego człowieka."
fEnIo
dla rozluźnienia atmosfery i "przewietrzenia"- jeden z już nadesłanych na moją prośbę, obrazujący - jak pewne metody pracy, obracają się przeciwko "niosącemu światło".W końcu gdyby ksiądz mówił prawdę, (nie indoktrynował) dowcip by nie powstał ;-)
Figlarne skutki źle pojętej misji
ewangelizacyjnej.Wchodzi
pijak na dworzec autobusowy, szuka wolnego miejsca,ale nie ma dużego
wyboru
wiec siada koło księdza. Ksiądz niezadowolony, bo pijak "wonie"
alkoholem,
a z jednej kieszeni wygląda mu butelka, z drugiej papierosy. Pijak
wyjmuje
gazetę i czyta.Po chwili zwraca się do księdza z pytaniem:
- Może mi ksiądz powiedzieć co powoduje artretyzm?
Ksiądz pomyślał: - no ! teraz mu palnę kazanie ! - i
zaczyna:
- Jeżeli nadużywasz alkoholu, papierosów,
prowadzisz
życie niemoralne,- cudzołożysz, kradniesz, nie szanujesz wartości, to
Bóg
zsyła artretyzm !
Pijak pokiwał ze zdziwieniem głową, zakrył się gazeta
i czyta dalej. Po chwili księdzu głupio się zrobiło, że tak z góry
potraktował
bliźniego, zaczyna w pojednawczym tonie:
- Przepraszam, wiem że tak nie powinienem, a jak długo
pan ma ten artretyzm?
- Kto? Ja? - dziwi się pijak - ja nie mam, właśnie
czytam,
ze papież ma!...
Pozdrawiam
FreeMen
Znany wszystkim upór papieża Wojtyły graniczy z obsesją i jedynym jego rzeczywistym skutkiem jest przyspieszenie agonii i tak już dogorywających struktur kościelnych w cywilizowanym świecie. Papież Wojtyła pojawił się na firmamencie w 78 roku i stworzył potężną, niespotykaną nadzieję, rozbudzając ja nie tylko wśrod zawiedzionych postawą homoseksualisty Pawla VI katolików, ale również - a może przede wszystkim - wśród tych którzy od kościoła odeszli, zdezesperowani podeptaniem nadziei wznieconych przez sobór watykański II.
Niestety, wyjątkowo szybko sen o papieżu Polaku - odnowicielu kościoła prysnał jak bańka mydlana. Tania aktorszczyzna znudziła się dość szybko, bo inni graja lepiej, profesjonalniej, ciekawiej i w dodatku potrafią odnawiać swój repertuar. W odpowiedzi papież zaczął krytykować media, choć przecież jest on wytworem tychże mediów i bez nich w ogóle by nie zaistniał, oprócz wyborczych plakatow reklamowych pewnej partii zwanej umownie Teraz Kurwa My.
Gdy słomiany ogień tandetnej aktorszczyzny się wypalił, polski papież pokazał prawdziwe swoje oblicze : skrajnego konserwatysty, skostnialego dogmatyka, zamordysty kościelnego (głównie Ameryka południowa i środkowa) i nieprzejednanego wroga postępu społecznego, napędzanego prawie wyłącznie ślepym antykomunizmem.
Kiedy dzięki wielkim ludziom naszych czasow - pokroju Gorbaczowa - komunizm się rozsypał, rozsypał się jednoczesnie najważniejszy konik na biegunach, sztandarowa zabawka polskiego papieża. Upadek komunizmu miał wkrótce pokazać, jak płytka i upolityczniona jest religia w ostatnich bastionach katolicyzmu światowego, czyli w zacofanych krajach Europy środkowej, w tym w samej byłej ojczyźnie papieża.
I tak też się stało.
Wygórowana ambicja, żądza poklasku i sławy spowodowały, że w Polsce papież zasłonił swoją osobą samego Boga, choć polski katolicyzm i tak niewiele miał wspólnego z czystością dogmatyczną, a to wskutek postawienia Maryji na miejscu Boga, eucharystii i innych podstawowych prawd wiary. Po 10 latach od upadku komunizmu w Polsce widać wyraźnie linie podziałów, gdy miejsce kościoła zajęły nareszcie PRAWDZIWE partie polityczne. Tylko jeszcze sama instytucja nie może przetrawic tej repudiacji, jakiej jej udzielono (choćby wyborem Kwaśniewkiego czy większością "tak" za aktualnie obowiazującą Konstytucją).
W Polsce papież przegrał podwójnie. Raz, bo zasłoniwszy swoją osobą samego Boga wzniecił taki kult swojej własnej osoby, że po jego śmierci pozostanie przepaść nie do przebycia. A dwa, bo niektóre z medialnych poczynań Wojtyły zostały w Polsce odczytane jako sprzeniewierzenie się polskiemu katolicyzmowi "tradycyjnemu" (mowa oczywiscie o paru - summa summarum - powierzchownych gestach papieża w kierunku Żydów).
Dlatego po śmierci papieża Wojtyły schizma w Polsce jest nieunikniona. Ta schizma JUŻ de facto istnieje i już daje o sobie znać, kiedy pod auspicjami paru zawodowych awanturników w sutannach, wyposażonych w mikrofony, gromadzą się zarówno zdezorientowani i niepotrafiący się przystosować do nowej rzeczywistości nieudacznicy życiowi, jak i wszelakie politykierskie popłuczyny zionące z dala Zyklonem-B i jego emanacjami.
Ta natomiast część polskiego kościoła, która widzi że jeżeli dalej funkcjonariusze kościelni będą pluć na prostego czlowieka i wykorzystywać go jak chodzącą skarbonkę z której można czerpać pełnymi garściami obdarzając go w zamian etykietką "ujadającego kundelka" bądz "terrorysty" - że taka postawa sprowadzi na Polskę kompletną laicyzację na wzór Zachodu, a nawet otwartą i zasłużoną wrogość do kościoła - jest uważana za judeomasońską wtyczkę wewnątrz samego kościoła, i jako taka, jest wściekle atakowana zewsząd.
Królestwo zaś wewnętrznie skłócone nie może się ostać, mówią dokumenty założycielskie firmy kościół kat.
Tyle o Polsce.
Gdzie indziej zaś, koń jaki jest każdy widzi.
Drastyczny
spadek liczby praktykujących w całym świecie ; 60-milionowa Francja w
której
w 1999
roku wyświęcono 3 (słownie : trzech) księży katolickich
z których najmłodszy ma 46 (słownie : czterdzieści sześć) lat ;
zaskakujący
rozwój - liczbowy, medialny, finansowy, ekonomiczny - wszelakiej maści
sekt. Problemem ludzi nie jest to czy wolno im zjeść schaba w piątek,
tylko
to, żeby w ogóle cokolwiek zjeść przynajmniej raz na parę dni lub
zdobyć
choć tyle pożywienia lub wody, aby choć jedno z dzieci miało minimalne
szanse przeżycia (po to by owe paroletnie dziecko trafiło do
niewolniczej
pracy albo do tajlandzkich burdeli odwiedzanych przez bawarskich
katolikow).
Rosnąca nędza i przede wszystkim bezrobocie, nieprawdopodobne
nierównosci
społeczne które sprawiają że 3 najbogatszych ludzi świata posiada tyle
samo co 60 najuboższych państw na naszej planecie. Hucznie
rozreklamowany
i latami przygotowywany parodniowy zlot europejskiej młodzieży ponoć
katolickiej,
z wielkim trudem gromadzi mniej ludzi niż euro-gay-pride.
Nie wiem czy to wszystko dobrze czy źle, ale to są FAKTY.
Za wyjątkiem pokolenia brudno - sweterkowcow, Etosiarzy i zbowidowcow-Obalaczy pół Litra, Systemu i Styropianu, nikt dzisiaj nie rozumie jak można tak kurczowo trzymać się stołka, choć przeczy to logice, medycynie i jakiemuś szacunkowi do samego siebie i do własnej starości.
Przed starością i doświadczeniem oczywiście należy uchylić czoła. Ale nie przed wystawianiem się na tani i żenujący spektakl pseudomęczennictwa.
Nawet jeżeli przewodniczący konferencji episkopatu Niemiec, czyli najbogatszego sponsora Watykanu, twierdzi że miał co innego na myśli niż to co wszyscy usłyszeli i przeczytali, to i tak jest to precedens. Jelcyn, podobnie jak papiez Wojtyła niekompatybilny Y2K, umiał zachować przynajmniej pozory.
Nikt nikomu źle nie życzy, ale żenujące będzie oglądanie za jakiś czas odgrzewanego spektaklu który wielu z nas pamieta : reżymowa i Jedynie Słuszna telewizornia ustami swoich natchnionych, etatowych oszustów wycedzi o "chorobie" albo "zawale serca". Każdy pamięta to nieobecne spojrzenie i automatycznie machająca dłoń z wysokości mauzoleum.
Cywilizacja europejska jest w defensywie. Już od kilkunastu lat islam jest drugą religią Europy, a na pewno pierwszą jeśli chodzi o żywotność. Historia się powtarza : krwawe ekscesy fundamentalistów muzułmańskich to powtórka z niegdysiejszej inkwizycji i ludobójstwa urządzanego przez kościół kat. w cieniu krzyża. Dziwne tylko, że o ile fundamentalizm muzułmański jest potępiany - nawet przez kościół kat. - o tyle w Polsce oraz w samym kościele kat. fundamentalizm katolicki jest podnoszony do rangi cnoty - by spojrzeć na sektę Opus Dei, czy choćby na rasistowskie i zupełnie już jawnie neohitlerowskie radio maryja.
(c)Maciek
Problem leży w tym, że na jakiejś żydowskiej bajce sprzed paru tysięcy lat, z regionu i kultury zupełnie, ale to zupełnie obcej Polsce, zrobiono dzisiaj w Polsce Jedyną Słuszność, ktorej MUSZĄ podporządkować się wszyscy, czy się im to podoba, czy nie.
A przykładów na to wyliczać nie trzeba, skoro np. sejm zamieniono w salkę katechetyczną (dwa klocki z półnagim trupem - toć to podpada pod pornografię, nekrofilię i propagowanie bestialskiego sadyzmu). Pan Macharski z Krakowa, mianowany przez władze obcego państwa na stanowisko tzw. kardynała, goni za słupami ogłoszeniowymi, które - jego kardynalskim zdaniem - obrażają Uczucia (czytaj : właśnie te żydowskie bajki sprzed dwóch tysięcy lat) i wzorem komuszego GUKPiW wprowadza cenzurę na plakaty filmowe.
Itd itp.
Tych przykładów polskiego opętania można by mnożyć w tysiące, a wy którzy mieszkacie w Polsce, wiecie to lepiej ode mnie.
I dlatego, na podstawie konkretnych wydarzeń i
zjawisk
("po owocach poznacie ich") stwierdzam, że bajkowa postać Jezusa Ch.
jest
wysoce szkodliwa społecznie, wpływa destrukcyjnie na struktury władzy i
państwowosci polskiej, doprowadza do nagminnego łamania prawa przez
kastę
ludzi spod tegoż prawa wyjętych, a milionom ludzi każe żyć w sytuacji
terroru
psychicznego, cenzury i zakłamania mającego swoj odpowiednik tylko w
niechlubnej
pamięci czasach PRLu.
(c)Maciek
> Zakaz aborcji ustalił sejm a nie KK. Sejm wybrał naród a nie KK.
Rozumiem, chłopcze, że gdy w najbliższych wyborach - właśnie dzięki kościołowi kat. - wygrają wredne komuchy i ustalą że aborcja jest dozwolona, że homoseksualiści mogą zakładać rodziny, że można stosować eutanazję i że należy ze skutkiem natychmiastowym wypowiedzieć jednostronnie rozbiór Polski zwany dla niepoznaki "konkordatem" - to ty to wszystko poprzesz, bo to - jak sam piszesz - "ustalil sejm".
Jeżeli poprzesz - to jesteś niewarta uwagi choragiewka, która podkłada się pod każdego, kto ma na ciebie ochotę.
Jeżeli nie poprzesz, to twoje "zasady" są do dupy, bo albo jest się konsekwentnym, albo nie.
Ani sejm, ani żadna firma religijna nie ma prawa włazić z buciorami czy z kropidłem w cudzy srom ani pod cudzą pierzynę. Bo to właśnie takie karygodne, antydemokratyczne zachowania są najwiekszą pornografią i największym zboczeniem.
(c)Maciek
"Robert Siwiec" a écrit:
> A ty będziesz i tak zgorzchniałym dupkiem (...)
Nie
rozumiesz pojęcia demokracji. Demokracja to wola większości.
Widzisz, chłopcze, ty nie jesteś w stanie mnie znieważyć za pomocą wyzwisk. Obcowanie z polskimi katolikami, w tym również internetowymi, uodporniło mnie na byle co. To nie kto inny jak pewnien znany w internecie katolik, czciciel papieża i Maryji jasnogorskiej nazwal mnie
"synem sowieckiej kurwy"
Przyznasz, że to dość ciekawa koncepcja katolicyzmu oraz poszanowania godności kobiety, w tym matki.
Widzisz więc, że masz jeszcze duuuuuużo, bardzo dużo do nadrobienia żebym ja zechciał cię zapamiętać.
Co zaś się tyczy demokracji, to definiowanie jej jako "wola większosci" - jak ty to robisz - jest błędem. To co ty uważasz za demokrację, jest niczym więcej jak zwykłym BOLSZEWIZMEM. Nieważne, czy chodzi tu o bolszewizm czerwony czy chrzczony : każdy jeden bolszewizm jest tak samo nieludzki i tak samo zasługuje co najwyżej na pogardliwe oplucie.
Demokracja zaś to nie tylko wola większości.
Demokrację
poznaje się, między innymi, po poszanowaniu woli mniejszości i ochronie
jej praw. Poza tym, nie ma demokracji bez państwa świeckiego -
mieszanie
jakiejkolwiek religii czy wyznania prędzej czy później staje sie de
facto
czynnikiem tworzącym państwo wyznaniowe (z czym mamy do czynienia w
Polsce
aktualnie). Demokracja to równość wszystkich wobec prawa. A jak to
wygląda
w Polsce, każdy widzi. Cywilizowany świat też widzi, nie bój się.
Wyciąga
się z domów starców jakichś stalinowskich sędziow mających dzisiaj lat
przeszło 90 po to, by urządzić pokazowy proces robiący sobie
jaja ze sprawiedliwości - a polskojęzycznych piewców
neohitleryzmu w sutannach puszcza się wolno z racji rzekomej "znikomej
szkodliwości społecznej zarzucanego czynu". Dla chorego polskiego prawa
są, niestety, równi i równiejsi, przy czym równiejszym można zostać
tylko
pod warunkiem noszenia czarnych bądź kolorowych habitów. Demokracja to
równość szans w życiowym starcie. W rozkatoliczonej Polsce natomiast
facet,
który 5 lat temu byl nikim, dzisiaj jest szefem straży granicznej w
randze
generała, obszczywając po drodze ludzi którzy pokończyli akademie i
którzy
na taki awans czekali po 20, 30 lat. Ów szef jednak skończył teologię
kat.
oraz jest siostrzeńcem czy pociotkiem jakiegoś upierścionkowanego pana
w fioletowej haleczce.
Demokracja to przede wszystkim poszanowanie świeckosci państwa i wszystkich instytucji publicznych, a to powinno zacząć się od szkoły. Tymczasem w Polsce dzieci zatruwa się jadem zabobonu i nienawiści do wszystkiego co niekatolickie, już od przedszkola. A potem - szklola, wojsko, układy, aż po pogrzeb gdzie kościół, niczym cmentarna hiena, potrafi pokazać nieraz swe prawdziwe oblicze : zwyrodniałego wampira (vide casus łódzkiego profesora Deca sprzed paru lat, czy choćby haniebne zachowanie jakiegoś klechy warszawskiego w sprawie J. Waldorffa).
Ja żyję w kraju wieloetnicznym i wielokulturowym. W jednej zwykłej szkole jest nieraz przeszło 100 różnych narodowości, wszystkie możliwe kolory skóry, religie, wyznania i poglądy. Gdyby przenieść na tutejszy grunt polskie religianctwo i katolicką chuć panowania nad innymi, to już dawno Francja spłynęłaby w rzekach krwi.
(c)Maciek
"Nie będę używał epitetów ale spróbuję Ci Piotrze
wyjaśnić
jak ja rozumiem postulat Frog-a.
Nie chodzi o wiarę katolików ale o instytucję, która
- pod sztandarami tej wiary - wyrządziła wiele złego wielu ludziom, w
tym
niemało z nich unicestwiła. Obiektywnie rzecz biorąc istnienie tej
instytucji
nie jest niezbędne, jej brak nie wyklucza bowiem istnienia i
kultywowania
wiary. Podobnie jak nie jest zabronione posiadanie poglądów
faszystowskich,
a jedynie ich "uprawianie" w zorganizowanej formie. Zdaję sobie sprawę,
że użyte powrównanie może być dla zainteresowanych bolesne, niemniej -
zważywszy na fakty z przeszłości - merytorycznie uzasadnione. Zresztą
niemal
wszystkie wielkie religie monoteistyczne są conajmniej szowinistyczne.
Reasumując: gdyby katolicy - tak, jak ateiści -
respektowali
elementarne wolności ludzkie i uznawali sprawę światopoglądu za sprawę
absolutnie osobistą, prywatną, łacno wyszłoby im z logicznego
rozumowania,
że instytucja pod nazwą KK nie jest niezbędna, a wziąwszy pod uwagę, że
w przeszłości wyrządziła wiele złego - bez większego bólu mogliby ją
rozwiązać,
dokonując w ten sposób swojego rodzaju catharsis.
Niestety, intencje katolików nie są jednak aż tak
szlachetne,
zreszta powód tego jest dość ewidentny. KK jest bowiem opoką
katolicyzmu;
bez tej instytucji fundamenty tej wiary prawdopodobnie zapadłyby się i
stopniowo zanikłaby ona, przechodząc do historii. Ten cały zespół bajd,
wierzeń, legend i zasad wymaga bowiem nieustannej pielęgnacji,
zasilania
"kroplówką:, utrzymywania w formie i ... w ryzach. Wiara katolicka nie
jest w stanie (parafrazując Urbana) "wyżywić się sama", nie jest bowiem
oparta na logicznych, racjonalnych i obiektywnych przesłankach, a na
magii,
która musi mieć jakieś "vehiculum" i jakieś "paliwo". Zauważ, że - dla
odmiany - ateizm nie jest zorganizowany w żaden związek ani nawet
"ruch",
a jednak trwa, rozwija się (przynajmniej na świecie) i - nie mam
wątpliwości
- docelowo zwycięży.
Bez żadnych natomiast wątpliwości KK mógłby
przynajmniej
odstąpić od dyktatorskiego, totalitarnego ustroju wewnętrznego, który -
u innych - potepia, a przyjąć fromułę demokratyczną, w której podmiotem
byliby wyznawcy, a podstawową jednostką organizacyjną - samorządna
gmina
chrześcijańska. Papież i jego zausznicy, uważając się za boskich
pomazańców,
w gruncie rzeczy niczym nie różnią się od historycznych
"samodzierzawców"
- carów, dyktatorów i innych samozwańców. Hipokryzja KK jest jednak tak
wielka, że walcząc oficjalnie o demokrację dla narodów (np. z ustrojem
komunistycznym), kościół sam nie dopuszcza nawet myśli o demokratycznym
ustroju własnym, zasłaniając się jakimiś wykreowanymi przez się samego,
legendarnymi zasadami. W ten sposób instytucja ta jest sama sobie
"sterem,
żeglarzem i okretem", a wierni jedynie "morzem", które ją unosi. Stąd
prosty
wniosek, że "sama z siebie" nie rozwiąże się nigdy, gdyż nie ma w tym
zadnego
interesu. Jedynie więc "lud boży" jest w stanie zburzyć "watykńską
Bastylię",
co - wcześniej czy później - nastąpi, gdyż - nic na tym świecie nie
jest
wieczne. Nawet wasz Pan Bóg, niestety, który - w najgorszym wypadku -
zniknie
wraz z gatunkiem ludzkim, który jest niewątpliwie kategorią
historyczną.
Podobnie jak mamuty czy dinozaury.
Stefan"
Jest lepiej niż 400 lat temu, jednak zdecydowanie gorzej niż 20-30 lat temu (powinieneś pamiętać tamten kosciół) Nawet ja darzyłem wtedy KK sympatią, ale nie było wtedy wasalnego konkordatu, religii w szkołach, symboli religijnych w państwowych obiektach publicznych, WC w środkach masowego przekazu, suczych ustaw antyskrobankowych, antypornograficznych, zakazujacych handlu w niedziele poza kościołami itp. Klecha nie stał poza prawem, nie walczył z tzw. "sektami", nie nachodził ateistow "po kolędzie" i nie śmiał nazywać ich "złem naszych czasów" itd. Dla mnie to przykłady zaprzeczające rzekomo rosnącej ostatnio tolerancjii KK. Ja widzę zmiany na gorsze w porównaniu z tym czym byl KK 30 lat temu. Dzisiaj KK pełni rolę PZPR (dlatego może różni PZPR-owcy znajdują tam swoje miejsce), a Konferencja Episkopatu pełni rolę Biura Politycznego. Los KK jest IMO przesądzony, czeka go zagłada.
Dotowanie kościoła odbywa się w każdej gminie bez wyjątku pod różnymi pretekstami, w mniej lub bardziej jawnej formie. Wiele przykladów finansowania KK z pieniędzy publicznych znajdziesz choćby w "NIE". Police oprócz niejawnego finansowania KK uchwaliły jawny "fundusz koscielny".
Polecam też tygodnik "Fakty i Mity" Redaktorem naczelnym jest były ksiądz Roman Kotliński (Jonasz) autor książki "Byłem księdzem". (cena 1,70zl) Praktycznie tylko poświęcony KK i jego sprawkom.
Frog
wiadomości krajowe
17 listopada 1998 Adam Jakubowski uczeń klasy V
wyszedł
na pobliski rynek. Na targowisku spotkał Adam panią od religii. Nie
ustalono,
z jakiego powodu trzasnęła ona Adama dwa razy w twarz, szarpnęła nim i
w końcu uderzyła jego głową o metalowy kontener. Chłopiec krwawił, poza
rozbitą głową miał krwawe zadrapania na plecach.(...)Dyrektor udzielił
jej nagany, wstrzymał jej wypłatę dodatku motywacyjnego(...)wnioskował
o cofnęcie katechetce skierowania do nauki religii w szkole.(Tylko
biskup
daje lub odbiera takie "nominacje")
WiJ
Pomroczna to państwo prawa, więc z bronią palną mogą
sobie
biegać tylko panowie bandyci. Cała reszta przypadkowego społeczeństwa
musi
mieć stosowny kwit. Żeby otrzymać tzw. licencję na broń, należy poddać
się badaniom lekarsko-psychologicznym, przeprowadzonym w
specjalistycznych
ośrodkach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i administracji.(...)musi się
wypełnić test psychologiczny na który składa się 560 zdań odpowiadając
na nie "tak" lub "nie".(...)Pośród wielu pytań zwraca uwagę duża liczba
pytań "seksualnych": pociągają mnie osoby tej samej płci lub pociągają
mnie części ubrania lub bielizny innych.
Więcej niż zdań dotyczących
preferencji seksualnych jest jednak stwierdzeń odnoszących się do sfery
religijnej: wierzę, że Bóg istnieje; wierzę w szatana i piekło; uważam,
że jestem potępiony; przynajmniej raz w tygodniu modlę się; co najmniej
raz w tygodniu czytam Pismo Święte; wierzę w powtórne przyjście
Chrystusa;
chodzę do kościoła; wierzę, że Chrystus czynił cuda, np. zamienił wodę
w wino, i jeszcze kilkanaście innych.
Wymuszona testem
przeprowadzonym
na potrzeby urzędu państwowego deklaracja religijna jest niedozwolona,
gdyż sprzeczna z art.53 punkt 7 Konstytucji:
Nikt nie może być zobowiązany przez
organy władzy publicznej do ujawniania swego światopoglądu, przekonań
religijnych
lub wyznania. Przeprowadzanie w taki sposób badań łamie też ustawę o
wolności
sumienia i wyznania oraz międzynarodowe konwencje, dotyczące praw
człowieka,
których sygnatariuszem jest Polska.
B. G.
Senat podrzucił, a kuriewni posłowie przegłosowali.
Jeśli
prezydent podpisze, to nauczyciele nie będą musieli pracować "zgodnie z
zasadami humanizmu, sprawiedliwości społecznej i wolności sumienia",
tylko
dbać o przestrzeganie "tradycji narodowych". Zobowiązani zostali też do
wyboru, czy przysięgę będą składać z dodatkiem "Tak mi dopomóż Bóg" czy
bez wsparcia boskiego. Co jest złamaniem konstytucyjnej zasady
tajemnicy
"światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania". Jeśli prezydent to
przepuści, w szkołach szybko dopomogą w rezygnacji z roboty tym, którzy
"tradycji narodowych" nie szanują, czyli w Boga werbalnie nie wierzą.
Od 41 lat odbywa się Olimpiada Wiedzy o Polsce i
Świecie
Współczesnym dla uczniów szkół średnich. Olimpiada spełnia dość ważną
rolę,
bo z wiedzy o Polsce i świecie współczesnym wielu absolwentów szkół
średnich
zdaje egzaminy na niektóre kierunki studiów. XLI edycja olimpiady
(1999/2000)
przebiegała pod hasłem "Chrześcijaństwo a świat współczesny".
Każda wersja testu składa się z 20
pytań. Przeważają pytania z zakresu wiedzy o kościele kat. - czyli o
papieżach,
encyklikach, katolikach, świętych itp.
Dorota Pardecka
Oto Słowo Czarne
Modnym jest dzisiaj hasło rozdziału Kościoła i Państwa,
czyli wyłączania Kościoła z wpływu na sprawy państwowe. Jest to bardzo
niebezpieczny trend.(...)rozdział, czyli oddanie polityki w ręce
ateistów.Z
tym trzeba jak najszybciej skończyć.(...)u nas wszystkie autentyczne
polskie
partie powinny być katolickie i wszystkie powinny kierować się tą samą
etyką, etyką Kościołą Katolickiego.
prof. Maciej Giertych
Aż dwóch wiceministrów resortu zdrowia wizytowało
świeżo
oddany do użytku szpital w Jeleniej Górze. Towarzyszyli im bp Tadeusz
Rybak,
jeden prałat i dwóch zwykłych proboszczów.
Mnogość czarnych tłumaczy nie
tylko pokropek, be z którego żaden obiekt w Pomrocznej nie może być
oddany
do użytku. Kaplica to pomieszczenie najbardziej szczególne: koncepcja
jej
budowy pojawiła się dopiero w 1993 r. Trzeba byłozmieniać projekty tej
części szpitala. Sporządzenie nowego planu oraz podobnie budowa obiektu
sfinalizowane zostały, jak poinformowała rzecznik prasowa szpitala,
Irela
Godlewska, ze środków Ministerstwa Zdowia. Niestety, pani rzecznik nie
chciała podzielić się z nami informacją, ile też pieniążków poszło na
powstanie
tej placówki Kościoła kat. Nie wiemy więc, ile gabinetów zabiegowych
nie
otrzymało w związku z tą inwestycją wyposażenia.
Po przecięciu wstęgi i przemarszu przez
szpitalne korytarze towarzycho udało się do kaplicy.
B. G.
Ostatnio dwakroć gościła na naszych łamach święta
gmina
Police koło Szczecina ("NIE" nr 50/1999 i 6/2000). Ujawniliśmy, że
prawicowe
władze Polic jako jedyne w Polsce uchwaliły w gminnym budżecie "fundusz
kościelny". Tym sposobem za forsę podatników, bez względu na ich
wyznanie
religijne, budowano i remontowano kościoły katolickie, a przede
wszystkim
stawiano nowe
plebanie dla personelu naziemnego Pana Bozi.
Po publikacjach w "NIE" Regionalna Izba
Obrachunkowa w Szczecinie (organ kontrolny samorządów finansowych)
zakwestionowała
dwa zapisy w tegorocznym budżecie Polic. Wyszło, że publiczna gotówka
na
potrzeby czarnej siły przewodniej płynęła także innymi kanałami. Na
przykład
w ramach środków na kulturę przeznaczono 100 tysięcy złotych na
dofinansowanie
parafii p.w. Kazimierza i na remont dachu kościoła w Tanowie.
Regionalna
Izba Obrachunkowa w oficjalnym orzeczeniu stwierdziła, że finansowanie
takich zadań nie jest obowiązkiem gminy. Zarządowi gminnemu nakazano
przekazanie
100 tysięcy złotych na pomoc społeczną, służbę zdrowia i budowę
wodociągów.
Prezes RIO, Józef Chodarcewicz, wyjaśnił,
że wydatki na potrzeby sekty katolickiej były w projekcie ukryte jako
dotacja
na kulturę i zabytki.
WIJ
zebrano z tygodnika "NIE"
Dla odprężenia atmosfery, nieco ciężkiej na tej grupie, proponuję fragmenty, jakie wyczytałem w kwietniowym numerze "Dziecko". To listy dzieci do Boga:
"Kochany Boże. Na bal maskowy chcę się przebrać za
diabła.
Co ty na to?"
"Drogi Boże! Po co mam się modlić, jeśli i tak wiesz
co ja chcę. A jeśli ma Ci to sprawić przyjemność, to będę dalej tak
robiła."
"Kohany Panie Borze. Byłem na silubie i oni sie
całowali
w kościele. Zcy to dobrze?"
"Drogi panie Boże.! Mój ojciec jest bardzo mądry. Może
by Ci pomogł?"
"Drogi Boże, dlaczego nigdy nie pokazujesz się w
telewizji?"
"Panie Boże" Najbardziejze wszystkiego lubie ojcze
nasz.
Czy musiałes to przerabiać czy ci juz tak wyszlo za pierwszym razem?
Jak
ja cos pisze to ciągle muszę poprawiać."
"Jeśli nie chcesz, żeby ludzie mówili brzydkie wyrazy,
to po co je wymysliłeś?"
Wojtek
Marszałek Sejmu Maciej Płażyński
Sejm RP ul. Wiejska 4/6/8
00-902 Warszawa
Panie marszałku Sejmu RP
Będąc świadomym swoich praw obywatelem RP, zwracam
się
do Pana o usunięcie z sali posiedzeń Sejmu RP symbolu religii
katolickiej
zwanego "krzyżem" a przedstawiajacego półnagiego człowieka przybitego
do
dwóch skrzyżowanych klocków drewna.
Symbol jednej z wielu równoprawnych
religi w siedzibie najwyższej władzy RP ośmiesza Rzeczpospolitą Polską,
zwłaszcza w oczach obywateli innych panstw. (wymieniony symbol widoczny
bywa w przekazach TV z Polski w wielu krajach świata). Eksponowanie w
Sejmie
RP symbolu jednej z wielu religii narusza, neutralność światopoglądową
Państwa Polskiego i jego świecki charakter. Jest też nietaktem w
stosunku
do wszystkich innych religii i światopoglądów obecnych w życiu kraju.
Sugeruje
dominację i szczególne prawa jednej z wielu religii.
Konstytucja RP w art. 25 stanowi "1. Kościoły i inne
związki
wyznaniowe są równoprawne.
2. Władze publiczne w RP zachowują bezstronność w
sprawach
przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając
swobodę ich wyrażania w życiu publicznym."
Żeby zadośćuczynić innym równoprawnym kościołom i
związkom
wyznaniowym oraz świeckim światopoglądom filozoficznym i nie dawać
podstaw
do twierdzeń o naruszaniu art. 25 p. 1 i 2 Konstytucji RP, proszę
o umożliwienie wszystkim
zainteresowanym, (także mnie) powieszenia swojego
świętego"
symbolu w sali posiedzeń Sejmu RP.
Jaki to bedzie symbol zadecyduję po Ustaleniu z Panem marszalkiem terminu w którym będę mógł dokonać zawieszenia drogiego mi znaku. Zawieszony przeze mnie symbol pozostawał będzie na ścianie sali posiedzeń plenarnych Sejmu RP, do czasu usunięcia przez Kościół Katolicki swojego symbolu znajdujacego się obecnie w sali posiedzeń plenarnych Sejmu.
Uważam, ze najlepszym rozwiązaniem pozostaje jednak
niezwłoczne
usunięcie krzyża bez obwieszania ścian innymi symbolami religijnymi o
co
ponownie apeluję do Pana. Jedynie brak jakichkolwiek symboli
religijnych
w siedzibie najwyższych władz RP gwarantuje rzeczywistą równoprawność
wszystkich
wyznań i światopoglądów, rzeczywistą suwerenność Państwa i jego świecki
charakter.
Proszę o niezwłoczną odpowiedź.
Pisze Paul Kurtz w swojej książce
Zakazany Owoc, etyka humanizmu
Księgi Starego Testamentu powstawały w ciągu kilku
stuleci
i wyrażają myśl etyczną i konwencje społeczne rozmaitych okresów
historycznych.
Widoczne jest przeobrażanie się tych doktryn, a w konsekwencji wzajemna
sprzeczność wielu nakazów. Z jednej strony w Dziesięciu Przykazaniach
(Wj.20,
13) Bóg mówi: "Nie będziesz zabijał", ale zaledwie dwanaście rozdziałów
dalej (Wj.32, 27) żądny krwi Bóg rozkazuje Izraelitom: "Każdy z was
niech
przypasze miecz do boku. Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w
obozie do drugiej i zabijajcie: kto swego brata, kto swego przyjaciela,
kto swego krewnego". Podobnie w Dziesięciu Przykazaniach (Wj.20,14) Bóg
mówi: "Nie będziesz cudzołożył"; rozkazawszy jednak najeźdźczej armii
hebrajskiej
wybić wszystkich medianickich jeńców, łącznie z niewinnymi kobietami i
dziećmi, pozwolił żołnierzom (nie wyłączając żonatych mężczyzn) brać w
niewolę i zatrzymać dla siebie młode dziewice: "Jedynie dziewczęta,
które
jeszcze nie obcowały z mężczyzną, zostawcie dla siebie przy życiu"
(Lb.31,18).
Sprzeczności moralnych między Starym
i Nowym Testamentem jest cały legion. W Starym Testamencie karząca
sprawiedliwość
"oko za oko, ząb za ząb" odgrywa zasadniczą rolę; w Kazaniu na Górze z
Nowego Testamentu jej miejsce zajmuje filozofia "nadstawiania drugiego
policzka": "Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w
prawy
policzek, nadstaw mu i drugi" (Mt.5,39). Stary Testament nie piętnuje
poligamii,
konkubinatu i innych praktyk, które były bez wątpienia rozpowszechnione
w czasach, gdy pisano różne jego części.
W Starym Testamencie rozwód jest
dozwolony,
gdy żona już nie odpowiada mężowi: "Jeśli mężczyzna poślubi kobietę i
zostanie
jej mężem, lecz ona nie pozyska jego życzliwości... napisze jej
list
rozwodowy, wręczy go jej, potem odeśle ją od siebie" (Pwt.24,1); Nowy
Testament
surowo zabrania rozwodu; Jezus mówi: "Każdy, kto oddala swoją żonę -
poza
wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo" (Mt.5,32).
Wielu chrześcijan próbuje pogodzić
sprzeczności
między Starym i Nowym Testamentem stwierdzając, że ten drugi następuje
po pierwszym i że chrześcijańska moralność miłości i przebaczenia
zastępuje
wczesną doktrynę mściwego i wąsko rozumianego Jahwe. Uczeni i skrybowie
żydowscy przez wieki przepisywali i analizowali Talmud, starając się
zinterpretować
Torę w zrozumiałych kategoriach. Jeśli przyjmujemy jednocześnie
dosłowną
interpretację Starego i Nowego Testamentu, musimy dojść do wniosku, że
Bóg zmienił zdanie.
Chrześcijanie interpretują przepisy i
doktryny
moralne Nowego Testamentu na rozmaite, radykalnie sprzeczne sposoby i
nieustannie
spierają się o ich sens. Na przykład niektórzy wybaczali, a nawet
usprawiedliwiali
niewolnictwo na tej podstawie, że Stary Testament zezwala na branie
jeńców
jako niewolników, a Nowy Testament upomina, że niewolnicy powinni być
posłuszni
swoim panom. Słyszymy: "Niewolnicy, bądźcie we wszystkim posłuszni
doczesnym
panom... Cokolwiek czynicie, z serca wykonujcie jak dla
Pana"(Kol.3,22-23).
Lub znowu: "Niewolnicy! Z całą bojaźnią bądźcie oddani panom" (1
P.2,18).
Przez długi czas Biblia była używana do usprawiedliwiania boskich praw
królów. Tak jak Jezus jest władcą świata, tak król był uważany za
władcę
królestwa doczesnego; na tej podstawie żądano posłuszeństwa wobec
politycznej
władzy króla. Dopiero w czasach nowożytnych, głównie pod wpływem
krytyki
liberalnych humanistów, chrześcijanie i żydzi zaczęli bronić demokracji
liberalnej i opowiadać się za jednostkowymi prawami człowieka. Trudno
natomiast
znaleźć demokratyczne zasady moralne w owych starożytnych tekstach.
Teista argumentowałby zapewne, że chociaż
w dziejach ludzkości posługiwano się Biblią do obrony określonego
systemu
społecznego i politycznego, nie było to uzasadnione, oraz że nie ma
żadnego
związku między Bogiem Biblii i niewolnictwem, monarchią czy
jakimkolwiek
innym systemem tego rodzaju. Jednakże analogicznie rozumując można
zapytać,
czy istnieje konieczny związek logiczny między, powiedzmy, ojcostwem
Boga
i zasadami moralnymi które akceptuje wielu lub większość nowoczesnych
ludzi?
Czy możemy wydedukować doktrynę praw człowieka z idei ojcostwa Boga?
Niektórzy
wierzący sądzą, że nie tylko możemy, ale musimy, gdyż bez istoty
transcendentnej
taka doktryna musiałaby upaść.
Stąd bierze się postulat interpretacji
niedosłownej,
słabszej postaci etyki transcendentalnej. Albowiem gdy staramy się o
interpretację
jednoznaczną, wikłamy się w sprzeczności. Jaka, na przykład, powinna
być
rola kobiet w społeczeństwie; czy powinny mieć równe prawa z
mężczyznami?
Stary Testament stale poniża kobiety i wyznacza im poślednie miejsce w
porządku społecznym i moralnym oraz w związku małżeńskim, jak w Księdze
Rodzaju: "Ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś
będzie
panował nad tobą" (3,16). Nowy Testament czyni to samo. Paweł daje
wyraz
prymitywnej moralności swoich czasów, gdy utrzymuje, że stosunek
kobiety
do męża powinien być stosunkiem posłuszeństwa. Kobiety mają "na tych
zgromadzeniach
milczeć"; a jeżeli pragną się czegoś nauczyć, "niech zapytają w domu
swoich
mężów" (Kor. 14, 34-35). Paweł mówi: "Bo mąż jest głową żony... Lecz
jak
kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim" (Ef.
5,23-24).
Przejmowanie intuicji moralnych, praktyk
i ograniczeń koczowniczych i rolniczych społeczeństw sprzed dwóch do
czterech
tysięcy lat i stosowanie ich do społeczeństwa nowoczesnego in toto
i bez zastrzeżeń, jest niemożliwe i niepotrzebne. To prawda, że Stary i
Nowy Testament zawiera wiele głębokich intuicji moralnych - w
szczególności
złotą regułę, potrzebę dobroci, troskliwości i sprawiedliwości w
stosunkach
z bliźnimi. Lecz jest tam też wiele treści prymitywnych i wstecznych.
Od
czasów biblijnych nastąpiła ewolucja odczuć moralnych i powstały nowe,
nie znane starożytnym sytuacje, wymagające uznania nowych zasad
moralnych.
A jednak wielu teologów dla wygody ignoruje dzisiaj te fakty.
Kto czytał którąś z tych książek niech się wypowie. Książki zostały wydane w Polsce po polsku.
Peter de Rosa: "Namiestnicy
Chrystusa";
z ang.
Matthias Mettner: "Katolicka mafia"; z niem.
Rik
Deville:
"Ostatnia dyktatura"; z hiszp
Horst Hermann: "Jan Paweł
II złapany za słowo"; z niem.
Uta Ranke-Heinemann: "Nie i amen"; z niem.
Uli
Weyland:
"Jezus oskarża"; z niem.
Karlheinz Deschner: "Krzyż pański z Kościołem"; z niem.
jak
wyżej:
"Opus diaboli": z niem. parafraza "Opus Dei" nazwy tajnej organizacji
kościelnej
mającej na celu m.in. szerzenie ciemnoty i powstrzymanie rozwoju nauki.
ten sam autor :
"Polityka
papieska w XX wieku"; z niem.
Hubertus Młynarek: "Zakaz myślenia"; z niem.
Ludzie którzy wierzą "na wszelki wypadek" są głupi
Pewien szczególny argument za istnieniem Boga został
podany
przez Pascala w postaci zakładu noszącego imię tego filozofa. Pascal
rozważa
kwestię racjonalności teizmu i ateizmu. Przyjmując istnienie Boga, nic
nie ryzykujemy, gdy nie istnieje, a wiele zyskujemy, gdy istnieje.
Akceptując
ateizm, wiele tracimy, gdy Bóg istnieje, a nic nie zyskujemy, gdy nie
istnieje.
Tak więc, racjonalny wybór pomiędzy teizmem i ateizmem jest prosty:
trzeba
wybrać teizm.
Rozumowanie Pascala jest
interesujące,
gdyż daje się analizować w kategoriach teorii decyzji. Pascal rozumie
stratę
i zysk w kategoriach religii chrześcijańskiej. Przypuśćmy jednak,
że ktoś zakłada się tak oto. Racjonalnie jest przyjąć, że istnieje Bóg,
który nagradza za to wszystko, co potępia katolicyzm, a karze za
postępowanie
zgodne z naukami tegoż kościoła. Takiemu zakładowi nic nie można
zarzucić
z teoretycznego punktu widzenia. Tak więc, zakład Pascala jest
przekonywający
tylko wtedy, gdy uprzednio założy się istnienie Boga karzącego i
nagradzającego
w pewien określony sposób.
Komentarz:
>: a jezeli np. wiara w Szatana jest bardziej
oplacalna?
To wtedy należałoby teraz postępować tak by się zasłużyć szatanowi, i nie zgadzać się z postępowanie głoszonym przez KK bo za to można stracić życie wieczne które szatan ,stwórca świata, daje za słuchanie jego.
Ogólnie można zauważyć że jest bardzo mała
szansa
robić to co każe wymyślony stwórca, bo przecież można wymyśleć tysiące
innych stwórców głoszących sprzeczne zasady postępowania więc raczej i
tak nie osiągnie się zbawienia, a tym samym nie warto wyznawać żadnej
religii.
Co innego natomiast tworzyć i przestrzegać zasady moralne co jest dobre
gdyż praktycznie pozwala na ład społeczny.
Oświecenie w dziedzinie antykoncepcji.
Może nie jestem specjalistą od ginekologii i
endokrynologii
ale trochę o tym wbito mi do głowy , co nie pamiętałem to doczytałem.
Postaram
się wyjaśnić trochę sprawę - czyli po prostu przedstawić prawdę naukową
zamiast "prawdy" parafialnej. Jak mówili starożytni Rzymianie "Komu
let's
,temu go".
> Ale sprowadza sie do rozpoznania naturalnego
cyklu,
a nie zaburzania
> go ani obchodzenia jego skutkow.
Uwierzcie mi lub nie - lekarz stara się rozpoznać
naturalny
cykl ( notabene wie o fizjologi i patologii cyklu miesięcznego u
kobiety
więcej niż makler o działaniu giełdy ) kobiety, i na podstawie badań
laboratoryjnych
, badania fizykalnego , a także i własnego doświadczenia stara się
dobrać
jak najlepszy środek antykoncepcyjny.
Nie zawsze "na odwal się " proponuję pigułki
hormonalne.
Poza tym trudno o leku , stosowanym w wielu chorobach (proszę nie
czepiać się o ogólniki - listu by nie starczyło na wymienienie) mówić
że
jest szkodliwy i zaburza działanie organizmu kobiety. Modyfikuje je i
reguluje
- te słowa można zastosować.
> wyznacznikiem czy metoda jest
> naturalna powinno byc czy polega na nie-wspolzyciu
w okresach
> plodnych, czy tez pozwala na wspolzycie
niezaleznie
czy kobieta jest
> plodna czy nie.
IMNSHO YHO jest błędna ( tłumaczenie -
In
My Not So Humble Opinion , Your Humble Opinion jest błędna ).
Poza tym gdybyś wciąż upierał się przy swoim zdaniu to
proponuję przyjąć za pewnik że antykoncepcja doustna zapewnia
współżycie
praktycznie tylko w dniach bezpłodnych ( innych nie ma )
>Oczywiscie nie sa to metody wygodne w uzyciu,
> szczegolnie dla osob ktore pieprza sie
spontanicznie
z kim popadnie.
> To raczej dla stalych zwiazkow i wymaga jednak
pewnych
wyrzeczen.
> Jednych na to stac, innych nie.
Oprócz tego że nie są wygodne w użyciu są także nieskuteczne i zawodne. Istnieje wiele powodów które mogą zaburzyć cykl menstruacyjny u kobiety , i o jeden dzień przesunąć okres płodny - i siupryza gotowa. Osoby jak to subtelnie określiłeś "pieprzące sie spontanicznie z kim popadnie" świadome zagrożeń ze strony chorób wenerycznych stosują prezerwatywy , nie środki hormonalne. Poza tym skuteczność metod naturalnych jest żenująca - 10% nieporządanych ciąż w czasie 1 roku ( określane u kobiet które stosowały te metody - termiczna , kalendarzyk , śluz , przez przynajmniej 3 lata wcześniej ). Skuteczność doustnych środków hormonalnych ocenia się na mniej niż 2 nieporządane ciąże na 1000 stosujących je kobiet w ciągu jednego roku . No chyba widać, która metoda jest lepsza.
> Ale gadki o ich nieskutecznosci sa
> chyba tylko wynikiem ignorancji.
VIDE kilka linijek wcześniej - chyba upieranie się
przy
skutecznośći metod określanych na kazaniach jako "naturalne" może być
raczej
uzane za przejaw ignorancji .
>BTW pigulki hormonalne dla mezczyzn juz sa
(zdaje sie
ze w fazie
> testow) i bardzo dobrze. U faceta przynajmniej nie
grozi poronienie
Sporo jeszcze brakuje - u kobiety występuje cykliczna aktywność hormonalna podwzgórza ( przynajmiej jeśli chodzi o hormony gonadotropowe) , u mężczyzn aktywność ta jest stała , i przy okazji niezbędna do wyglądania jak facet - cóż można zatrzymać czynność jąder - ale za cenę feminizacji organizmu - a nie o to chyba chodzi.
> > argumenty KK nie dotycza zdrowia. Czesc
jest rozumiala:
dogmatyzm i
> > bezkompromisowosc w sprawie aborcji przeklada
sie
na potepienie
> metod
> > wczesnoporonnych.
< /wkurzenie mode on)
A jaki to niby doustny środek antykoncepcyjny powoduje
poronienia , hę???
</wkurzenie mode off)
Zrobię wykład - środki hormonalne dzielimy na
złożone
i wyłącznie progestagenne. Te ostatnie polecane są tylko i wyłącznie
np.
podczas karmienia piersią ( przeciwwskazanie do przyjmowania
estrogenów.).
Srodki złożone składają sie z progesteronu (pochodnej)
i estrogenu (pochodnej) - pierwszy składnik jest tym potencjalnie
aktywnym
, drugi przede wszystkim osłonowym , choć także aktywnym. Progesteron
działa
na śluz szyjki macicy sprawiając że jest on nieprzepuszczalny dla
plemników
( fizjologiczny odpowiednik fazy lutealnej ). Ów progesteron nie tylko
nie jest wczesnoporonny , ale i działa odwrotnie - jest niezbędny do
zagnieżdzenia
się jaja płodowego . Śluz szyjki macicy nie przepuści plemników , ale i
tak wszystko w porządku bo nie może nastąpić owulacja - skutek
połączonego
działania hormonów . Istnieją różne przeciwwskazania do stosowania
środków
hormonalnych - i wtedy ich sie po prostu nie stosuje .
> Jasne. Dlatego proponowalem, aby jednak jasno
postawic
sprawe i
> dopuscic np. prezerwatywy (fuj!). Jesli ktos juz
chce
z nich korzystac
> (a dla osob pieprzacych sie co chwila z kim
popadnie
to dosc wygodne),
> to KK nic do tego - zadna wczesna aborcja tu nie
nastepuje.
Aborcji, to dopiero dokonuje organizm kobiety ( ok
50
% zygot ulega obumarciu do 3 tygodnia ).
A w ogóle to co ci leżą ci "pieprzący" się -
jeśli
często zmieniają partnerów to już ich problem , jeśli tylko dbają o
zapobiegnie
niechcianej ciąży i zarażeniu się chorobami wenerycznymi . Ja natomiast
uważam że seks , z osobą którą się kocha jest po prostu piękny, więc
dlaczego
moje zachowanie nie może być spontaniczne tylko ograniczone sztucznymi
metodami antykoncepcji. ( Ja za sztuczne uważam właśnie wszystkie poza
hormonalnymi środkami doustnymi , i ciążą ). Dlaczego kiedy
jestem
z kimś kogo kocham mogę być spontaniczny we wszystkim za wyjątkiem
seksu
- to zabija całe jego piękno , całą otoczkę zmysłową sprowadzając
wszystko
do śmiesznych ruchów frykcyjnych . Poza tym , oświecę wszystkich
facetów
którzy tego nie wiedzą - ewolucja
pozostawiła kobietom małą " pluskwę " fizjologiczną -
w czasie kiedy mają tak zwane płodne dni - no , cóż.....mają większą
ochotę
niż zwykle . Jest to atawizm zapewniający przetrwanie gatunku.
> Byly jeszcze starej daty pigulki hormonalne,
ktore polegaly
na
> zaaplikowaniu kobiecie takiej morderczej dawki
hormonow,
ze jej
> organizm glupial zupelnie i przestawal produkowac
komorki
rozrodcze.
Starej daty pigułki hamowały owulację na tych samych zasadach co obecne - po prostu kiedyś fizjologia mało wiedziała o układzie podwzgórze - przysadka .Obecna wiedza pozwala nam wiedzieć to że ten sam efekt można uzyskać przy pomocy mniejszych interwencji.
> Teraz juz sie tak nie robi - hormonow jest
mniej, za
to doszlo
> dzialanie wczesnoporonne, i tego KK moze nie lubic.
VIDE piętro wyżęj - każda pigułka antykoncepcyjna w
szerokim
i ogólnie przyjętym znaczeniu *nie dopuszcza* do zapłodnienia , a i
przy
okazji owulacji.
Więc do nierządnicy nędzy nie pieprz mi o
działaniu
wczesnoporonnym nowoczesnych tabletek bo jest to wierutną bzdurą , za
opowiedzenie
której dostajesz łąbądka do indeksu jednocześnie z fizjologii ,
ginekologii
i higieny , bądź też - znam osobiście taki przypadek - masz
długą rozmowę z dziekanem za nieprofesjonalne podejście do zawodu.(
szczegóły
na życzenie). Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć jak sprawa miała się z
doustnymi
środkami antykoncepcyjnymi dawno temu - stosowano tylko progesteron ,
co
powodowało skutki uboczne , później zrozumiano o niezbędnej równowadze
między estrogenami i progestronem , później zrozumiano szkodliwość
dużych
dawek estrogenów - i już jesteśmy przy nowoczesnych środkach
hormonalnych
oprócz zapobiegania ciąży leczących bezpłodność , nieregularne cykle ,
bolesne miesiączkowanie , a także szpecący trądzik młodzieńczy (
większość
odmian ).
Na tym zakończę - jeśli są jakieś niejasności proszę
o
pytania - gwarantuję
rzetelność odpowiedzi.
cosa@poczta.onet.pl
Cosa ( medicus in spe )
>srodki uniemozliwiajace zagniezdzenie, bo to
>sie rozni od aborcji tylko terminem
przeprowadzenia.
Co nie zmienia,
>ze i tak jest to mniejsze zlo niz normalna aborcja
bo
wprawdzie tak
>samo zabija dziecko ale mniej szkodzi kobiecie.
Witam
Jestem tu nowy ale obserwuje grupe juz od dluzszego
czasu.
Mialem zamiar jeszcze jakis czas nie wlaczac sie do dyskusji ale po
przeczytaniu
powyzszych madrosci nie wytrzymalem.
Mam pytanie: Jakie dziecko zostaje zabite ?
Jak można nazwać dzieckiem...w ogole
czlowiekiem....jednej
komorki. Co stanowi o istocie ich czlowieczenstwa? Czy te komorki maja
rozum, mysla, sa
w stanie samodzielnie zyc? Oj chyba przespało się kilka
lekcji biologi ;-)
Czym ten "czlowiek" w chwili poczecia rozni sie od
mojego
lupiezu, albo od innych komorek ciala ?
Odpowiem: Niczym !
Von
Wg. mnie jeśli ktoś nie wyraża swojej woli to znaczy, że jest mu wszystko jedno, zatem pozostawia decyzję innym. Ewentualnie może zaprotestować w trakcie. I weź pod uwagę, że cały czas mówimy o dziecku, za które rodzice podejmują szereg decyzji. Tak samo mógłbys zapytać dlaczego wbrew jego woli je ubierają, myją, każą mu mieszkać w takim, a nie w innym miejscu, kupują takie a nie inne zabawki itd. Po prostu decyzja o chrzcie jest jedną z wielu decyzji, jakie rodzice podejmują nie pytając dziecka o zdanie. I każda decyzja rodziców jest zgodna z prawem, jeśli nie szkodzi dziecku. A to, że chrzest nie szkodzi niewierzącym to już wykazywałem. (...)
Piotr
Niestety, gadasz już jak potłuczony. Czy jeśli ktoś nie wyraża woli powieszenia go, to znaczy, że jest mu wszystko jedno i mozna go powiesić? Postaraj się najpierw zrozumieć pojecie woli, a potem pogadamy. Poza tym nie zaginaj mi tu znowu o decydowaniu przez rodziców w sprawie ubierania czy obuwania dziecka. To są po prostu obowiązki. Chrzest nie jest żadnym OBIEKTYWNYM obowiazkiem rodziców wobec dziecka, a wyrazem checi ukształtowania go, niezaleznie od jego woli. Jest odbieraniem bezbronnemu dziecku jego (darowanej mu podobno przez waszego pana boga) wolnej woli. Zreszta juz raz Ci to tłumaczyłem, ale wykazujesz wyjątkową odporność na wiedzę. Pisałem też parę razy, że nie interesują mnie przekomarzanki na poziomie piaskownicy, o to czyj szpadelek jest ładniejszy, jednak Ty nie respektujesz cudzej woli i namolnie wciskasz swoje. Nie jestem może aż tak radykalnie usposobiony jak niektórzy inni uczestnicy tej grupy (vide listy niżej), niemniej ja też mam już dość tej przymusowej ewangelizacji z twojej strony w grupie dyskusyjnej o całkowicie przeciwnych założeniach. To właśnie te "obowiązkowe rekolekcje" odstręczaja mnie od grupy i powodują, że nie odzywam się całymi tygodniami. Czy w tym kraju nie ma już naprawdę ani miejsca ani odrobiny prawdziwej wolności aby człowiek nie był zmuszony do czytania lub słuchania treści dla niego obcych i nieprzyjemnych? Czy ja albo ktokolwiek z tu obecnych ateistów indoktrynujemy na siłę rozmodlonych i rozhisteryzowanych wyznawców waszego pana boga i uprawiamy w religijnych grupach ideowy sabotaż? Wolność każdego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innego. Wydawało mi się kiedyś, że wykazujesz pewne cechy rozumienia tej żelaznej zasady, okazuje się jednak, że niezupełnie. Przykro. Bądźże więc sobie katolikiem, pan z Toba, ale nie usiłuj nawracać tych, którzy jednoznacznie tego nie chcą. Swoje (postępowe - mimo wszystko) poglądy katolickie spróbuj krzewić wśród wyznawców swojej wiary, a będzie to z pewnością bardziej pożyteczne społecznie niż nieustanne zaczepianie i drażnienie ludzi wolnych od religijnych przesądów. Czego życzę Ci szczerze i uczciwie.
StefaN
---
Żeby uściślić dodam że sam chrzest nie jest aż tak
ważny
jak cały proces wychowania dziecka przez rodziców w duchu religijnym,
poprzez
zmuszanie do modlenia się, obrządki religijne i chodzenie na religię.
Ogólnie
przyjmuje się że są rzeczy racjonalne, jakie uczą przedmioty szkolne, i
inne np. kultowe które są zdeterminowane przez ich z góry irracjonalny
charakter i uczenie się takich przedmiotów wymaga pełnej świadomości
tego
co się robi czyli bycia dorosłym. Oświata ma za zadanie przekazać
dzieciom
wiedzę racjonalną. Podobnie wyrazilibyśmy swój sprzeciw gdyby w szkole
od najmłodszych klas uczono np. faszyzmu, nienawiści rasowej, chodzenia
ze swastyką itp. Wiadomo z badań że ludzie często przyjmują na całe
życie
pewne praktyki, wzory zachowań i nawet poglądy jeśli są uczeni( czytaj:
zmuszani przez rodziców do) tych rzeczy jako dzieci. Gdyby umożliwić im
wybór jako dorosłym z pewnością odsetek ludzi kontynuujących zachowania
ich rodziców byłby znacznie znacznie mniejszy i tym samym widać jaką
krzywdę
psychiczną na całe życie powoduje zmuszanie już od dziecka do praktyk
religijnych.
humanista
---
Dzięki FreeMen, dzięki humanista, dzięki Anonymous.
Dodaliście
mi trochę (sic!) WIARY. Wiary w to, że może warto tu zostać, że jest
dla
kogo i po co. Nie jestem wprawdzie zwolennikiem gonienia jak psa
kogokolwiek,
stąd i w stosunku do PP nie żywię żadnych krwiożerczych zamiarów, bo
facecisko
bywa też przytomny. Niemniej drażni mnie to jego, charakterystyczne dla
katolików, poczucie misji i niemozność zrozumienia, że tu każdy ma już
jakąś swoją własną "misję" i nie oczekuje nagłej katolickiej
"iluminacji".
Zresztą do złudzenia przypominającej słynną "pomroczność jasną", bo
opartą
na rewolucyjnej koncepcji logicznej, akceptującej wewnetrzną logiczną
sprzeczność.
Podobnie jak, dotknięty "pomrocznoscią jasną" synalek Wałęsy był
świadomy
ale nie miał świadomości, tak samo jest z katolickim bogiem; wprawdzie
realnie go nie ma, ale jest. Wprawdzie we Wszechświecie panuje chaos
(nieustanny
wzrost entropii) ale ten chaos to jest "boski porządek". Itd. Wracając
do chrztu oraz całego systemu wychowania, o którym pisze humanista.
Owszem,
przyjęta aktualnie w wiekszosci cywilizowanego świata konwencja
społeczna
daje prawo rodzicom kształtowania osobowości swoich dzieci, niemniej
pozostaje
otwartym pytanie: czy korzystanie z tego prawa w celu wywoływania i
utrwalania
zachowań irracjonalnych nie jest moralnym nadużyciem? Moim zdaniem
jest,
a utwierdza mnie w tym przekonaniu widok małych dzieci, zachowujących
się
dosłownie jak tresowane szympansy - bełkocących kompletnie
niezrozumiałe
dla nich pacierze, zwracających się z poważnymi sprawami do
nieistniejącej,
baśniowej postaci, wykonujących rytualne, puste w treści gesty itp. A
czymżesz
to tak naprawdę różni się od tumanienia tej samej dziatwy filmowymi
horrorami,
sajens - fikszynami i ekszynami. Co najwyżej różni się tym, że z wiary
w "i ti", Batmana i Brudnego Herry'ego w końcu się wyrasta, a z wiary w
fikcyjnego boga często nie, bo jest to ryzykowne, zagrozone rozmaitymi
sankcjami do wiecznego potępienia włącznie. Wszystkie religie
chrześcijańskie
oparte są w gruncie rzeczy na oszustwie - niesprawdzalnej obietnicy
(jak
sprzedaż Niderlandów) oraz na terrorze - strachu przed nicością. Z
"prawdami"
tymi, wpojonymi małemu i bezbronnemu człowiekowi mało kto jest w stanie
zmierzyć się i rozstać świadomie, dobrowolnie i ten właśnie fakt
wykorzystywany
jest bezwzględnie i cynicznie przez krzewicieli jedynie słusznej wiary.
O ile jednak wysztafirowane i przejęte, nieświadome dzieciaki, lecące
radośnie
do pierwszej komunii jak małpiątka po banany, budzą tylko mój sprzeciw
z powodu popełnianego wobec nich nadużycia, to prawdziwy ból i żałość
czyni
mi widok dorosłych, często starszych, steranych i biednych ludzi,
poddających
się temu samemu terrorowi bez protestu, a nawet w poczuciu obowiązku.
Emeryt
w wyblakłym prochowcu i w zdeptanych, zelowanych butach, dzierżący
dumnie
kościelny sztandar i chylący potulnie zesztywniały, reumatyczny kark
przed
kapiąca od złota monstrancją, trzymaną przez wypasionego darmozjada
rozbijającego
się luksusowym autem (nie zazdroszczę, też mam luksusowe), to
kwintesencja
całej tej obłudy, cynizmu i bezczelności, jaką funduje społeczeństwu
kosciół
katolicki. Będąc młodszym i bardziej radykalnym reagowałem na takie
widoki
wewnetrznym komentarzem: skoro ci głupcy dobrowolnie poddają się tej
zaklamanej
instytucji, to ich sprawa. Z czasem jednak doszedłem do wniosku, że to
wcale nie ich wina, a rodziców, którzy w dzieciństwie odebrali im wolną
wolę i wytresowali do wykonywania tych czynności w sposób niemal
bezwiedny,
zdeterminowany ukształtowaną niecnie osobowością. Rodziców tych i ich
rodziców,
całe pokolenia wreszcie, zdeformowała zaś samozwańcza i krwiopijcza,
cyniczna
i bezwzględna instytucja pod nazwą kościół katolicki, największy
imperialista
w całej historii ludzkości. Podoba mi się lista tematów "do
przerobienia",
zaproponowana przez humanistę (piszę konsekwentnie z małej litery, bo
sam
tak się podpisujesz). Dodałbym do niej rozpoczęcie medialnej batalii na
rzecz zniesienia konstytucyjnej ochrony uczuć religijnych, której
konsekwencją
jest stosowny paragraf w kodeksie karnym. Prawo winno bowiem chronić
tylko
te dobra osobiste, które istnieją obiektywnie i są wspólne ogółowi
obywateli
(cześć, honor, nazwisko itd). Jeśli zaś decydujemy się na ochrone dóbr
abstrakcyjnych (np. miłość), to na równych prawach. Tak więc chroniona
winna być nie tylko miłość do boga ale także miłość do szatana, a nawet
miłość do kury i płyty chodnikowej. I to byłby na razie koniec mojej
"ewangelii".
StefaN
--
Podoba mi sie pomysl zniesienia konstytucyjnej ochrony
uczuc religijnych. gdyby jeszcze Polska spelniala powiedzmy francuskie
standardy rozdzialu kosciolow od panstwa i byla krajem swieckim, bez
religijnych
antagonizmow zapewniam, ze bylbym pierwszym (bo moglbym to robic
nieprzymuszany)
ktory dobrowolnie szanuje uczucia religijne innych ludzi. Dopoki
zmuszany
jestem by to robic wbrew mojej Woli, bede robil wszystko by ich bolalo
to jak tylko jest to mozliwe.
Frog
Nie wiem na czym opierasz swoje przeświadczenie, że "w zbliżającym się roku chyba nastąpią jakieś zmiany". Nawet jeśli chodziłoby o rok 2002 (bo 2001 już mamy) i ewentualne rzady SLD, to i tak wątpię aby coś istotnego sie zmieniło. Tzw. lewica jest coraz bardziej konformistyczna i tylko uważa aby się katolom nie narazić. A zmieniać jest co. Np. z ustawy o gospodarce gruntami wynika, że gmina nie może "rozdawać" mienia komunalnego, a tymczasem większość gmin frymarczy wspólnym dobrem przyznając kosciołowi atrakcyjne działki za darmo, powołując się na prawo kościoła do otrzymywania darowizn na cele liturgiczne. Trzeba uregulować to jednoznacznie. Należy ustawowo zakazać dotowania kościoła przez podmioty gospodarcze z udziałem skarbu państwa, jak również uczestniczenia takich podmiotów w przedsięwzięciach gospodarczych koscioła (vide TV Familijna). Należy wprowadzić dobrowolny podatek kościelny i jednocześnie zlikwidować dotowanie instytucji kościelnych z innych źródeł przychodów budżetowych. Skoro kościoły mogą prowadzić działalność gospodarczą, to należy zlikwidować wszelkie ulgi celne dla parafii i jednostek kościelnych prowadzących taką działalność. Wszystkie ww. postulaty nie dyskryminują bynajmniej kościoła ale zmierzają zaledwie do wprowadzenia w życie konstytucyjnej równości obywateli i podmiotów wobec prawa, z którego to zapisu obecne przepisy dosłownie naigrywują się. A potulny wobec "siły przewodniej" Trybunał Konstytucyjny wyniośle milczy.
>Do jakiej wiedzy dostęp umożliwiłby biednym
stanie się
> bogatymi ale Kościół blokuje?
Do kazdej, poza szkola podstawowa. Kosciol zacheca
do
plodzenia duzej ilosci dzieci (jakby na swiecie ludzi bylo za malo...).
Dzieki temu rodzina, ktora moglaby miec dwojke dzieci ma ich nieco
wiecej.
O ile status materialny pozwolilby ta dwojke wyksztalcic, to przy
piatce
lub wiekszej ilosci jest to niemozliwe. W efekcie 'trzodka' kosciola
powieksza
sie o piec glupiutkich owieczek. Kosciol sie cieszy.
> I pewnie nie wprowadzi.
> Jak już raz państwo się rozbuduje, w dowolnych
celach,
> to zacznie się decydowanie za obywateli - nie
palić
mary jane,
> jeździć rowerami w kaskach, pić tylko mleko, i pod
absolutnie żadnym
> pozorem nie zarabiać więcej niż średnia.
Caly czas z uporem obstajesz przy totalitarnej,
komunistycznej
wersji
socjalizmu, a ja Ci mowie, ze w d e m o k r a t y c z
n y m
s o c j a l i z m i e nie byłoby
ograniczania
wolności, gdyz
oparty jest on na humanizmie, na poszanowaniu godnosci
ludzkiej
na jego prawach obywatelskich,
ktorych przestrzeganie jest jego podstawa.
Tak na marginesie to nie wydaje Ci sie, ze teraz w
Polsce
w epoce
kapitalizmu i demokracji Twoje prawa obywatelskie,
pracownicze,
swiatopogladowe nie sa "troche" ograniczane?
Mam podawac przyklady? Chyba nie. Sam je wymieniles.
>>> Żaden ateista nie chce, żeby ktoś
gdzieś tam decydował
za niego
>>> i drogą wzajemności raczej nie chce
decydować za
innych.
>>> Trzeba mieć religijne kiełbie we łbie,
żeby popierać
system
>>> powszechnego zmuszania ludzi do robienia
tego czego
nie chcą.
>> Mówisz o socjalizmie jaki znasz z historii,
czyli o
socjalizmie
>>w najgorszym wydaniu, bo totalitarnym. Tu sie
zgadzam
on narzucal
>> ludziom jak w srednowieczu w co maja wierzyc a
w co
nie.
> A który socjalizm nie walczy z prawem do
samodzielnego
wydawania
> zarobionych przez siebie pieniędzy i nie robi
prania
mózgu ludziom,
> żeby nie znali podstawowych praw ekonomii ?
Odpowiadam jeszcze raz: socjalizm oparty o
demokracje,
rownosc
spoleczna, wobec prawa i rownosc szans zyciowych.
Socjalizm w ktorym dominuje wielosektorowa gospodarka.
Nikt nie kwestionuje roli rynku , ktory towarzyszy
ludziom niemal od zawsze.
Rynek jednak nie moze miec wplywu na takie sektory
jak mieszkalnictwo, oswiata, uslugi medyczne.
Panstwo powinno miec wplyw na najwazniejsze
sektory gospodarki, majace strategiczny charakter,
dlatego
tez powszechna prywatyzacja to bzdura. Nie dlugo w
Polsce
bedziemy mieli sytuacje podobna jak na Wegrzech,
gdzie prywatyzacja zaszla tak daleko, ze minister
finansow musi leciec do Finlandii, zeby tam
uzgadniac z przedstawicielami tamtejszych
firm-udzialowcow
budzet na przyszly rok i prosic ich o jego
zaopiniowanie. Chcesz tego? A do tego doprowadzi ten
pierdolony
kapitalizm.
Socjalizm to dla mne demokracja, tolerancja, wolnosc,
rownosc, humanizm, niepodleglosc, prawo, praca,
sprawiedliwosc
spoleczna.
Tylko socjalizm wymaga poswiecen i altruizmu, co nie
przychodzi ludziom
latwo,
Kapitalizm daje szanse tylko nielicznym. Reszta ludzi
jest skazana na nedze
i
glod. Czy tak ma byc? Polska jest znakomitym przykladem.
Jak zyja ludzie w Polsce? Ilu z nich twierdzi, ze sa
szczesliwi i zyja
"na poziomie"? Statystyki sa przerazajace. No, mozna
organizowac
koncerty charytatywne i inne takie, na ktorych "chojni
"
kapitalisci rzucaja ochlap swoich pieniedzy,
zeby
pokazac jacy to oni sa
!
Nedza i zubozenie spoleczenstwa postepuja i dojdzie w
koncu do tego
ze ludzie masowo wyjda na ulice, bo ile mozna byc
poniewieranym,
oszu-
kiwanym. Co roku protestujacych antyglobalistow jest
wiecej i bedzie
wiecej, dopoki na swiecie panuje taki lad jak teraz.
Myslisz, ze dlaczego najwieksze autorytety z roznych
dziedzin zycia
opowiadalo sie za socjalizmem.
Einstein, Hemingway, Orwell, Jack London, Dario Fo,
Chaplin,
Lennon, Picasso, Bertolt Brecht i wielu wielu innych.
Wszyscy byli
socjalistami o czym niektorzy nie wiedza.
Einstein napisal nawet esej: Dlaczego socjalizm?
Polecam. Znajdziesz go na stronach FMUP lub na
stronie
www.popieramateizm.prv.pl (chyba).
Nie chce wiecej przedluzac, ale moglbym przytaczac
wiele
argumentow.
Proponuje wpisac sie na SocjaListe (grupa dyskusyjna)
i tam udowadniac
swoje racje i prezentowac wlasne argumenty.
Poki co jestesmy na grupie appa, wiec moze mowmy na
tematy
zwiazane
z tematyka listy.
Pozdrawiam.
--
Daniel (Heretyk)
www.heretic.prv.pl