więcej »
Powrót do strony głównej
Moje wspomnienia (3/6)
Gołonóg sąsiadował od zachodu z miastem Dąbrowa Górnicza, od północy
z gminą Ząbkowice, od wschodu z gminą Łosień i od południa z gminą
Strzemieszyce. Wszystkie te miejscowości w latach 60-tych przyłączone
zostały do Dąbrowy Górniczej.
Z rzek przepływających przez teren Gołonoga należy wymienić:
Pogorię, wypływającą z wywierzyska w lesie za kolonią Tworzeń (dziś
teren Huty Katowice) i wpadającą do jeziora Pogoria I, a następnie
płynącą w kierunku parku Zielona i łączącą się pod Będzinem z Czarną
Przemszą, Trzebyczkę, na granicy północnej, wpływającą do Czarnej
Przemszy pod miejscowością Marianki, potok Babia Ława, biorący początek
w kolonii o tej samej nazwie i płynący w okolicy dzisiejszej ulicy
Sadowej pod wiadukty kolejowe a następnie do kolonii Piekło - dziś
już mało widoczny.
Największym zakładem przemysłowym w Gołonogu była kopalnia
"Flora". Dziś na tym terenie rozbudowały się Zakłady "Damel". Oprócz
tego istniało jeszcze kilka innych, mniejszych kopalń jak: Wiktoria,
Stanisław, Baśka, Skorupka, Rechnic, oraz zlikwidowana wcześniej
- Jan.
W czasach kryzysu lat 30-tych rozpowszechnione było wydobycie węgla
w t.zw. biedaszybach . W południowej części wsi, w rejonie kolonii
Działki i Podlesie znajdują się wyjścia pokładów węgla, który zalega
na głębokości około 4-ch metrów pod powierzchnią ziemi. Biedaszyby
były to kwadratowe studnie o boku około l m, z umieszczonymi nad
nimi kołowrotami. Węgiel wydobywało zwykle kilku ludzi, z których
jedni kopali węgiel pod ziemią a inni wyciągali wiadra z urobkiem.
Większość węgla sprzedawano chłopom, którzy tu przyjeżdżali nawet
z odległych wsi. Węgiel był tańszy niż w kopalniach i sprzedawany
był po około 10 zł za tonę.
Przypominam sobie takie biedaszyby na Podlesiu, gdzie zaprowadził
mnie ojciec. Był to księżycowy krajobraz. Stosy ziemi i łupka wydobytych
przy budowie szybów. Mnóstwo ludzi, furmanek, ogniska i czasami
policja, która niszczyła szybiki, bo wydobycie takie było zabronione.
Stanowiło także konkurencję dla dużych kopalni.
Mój ojciec, na początku lat 30-tych, gdy był bezrobotnym, również
wykopał szyb, razem z kolegą Gajdzikiem, szwagrem Jasia Cichego,
na polu ciotki Jurowej, na Podlesiu. Pracę tę znali dobrze, bo obydwaj
byli górnikami. Wydobyli kilkanaście ton węgla, część sprzedali
a resztę przeznaczyli na opalanie własnych domów.
Praca w małych kopalniach była bardzo niebezpieczna i uciążliwa.
Byłem raz z matką w kopalni węgla "Stanisław", która znajdowała
się na Podlesiu, niedaleko miejsca, gdzie dzisiaj mieszkamy. Ojciec
pracował tam jako górnik, po zwolnieniu się z kopalni "Flora". Zeszliśmy
tzw. upadową, czyli chodnikiem biegnącym w dół tak jak pokład węgla.
Pokład miał grubość 80 cm a upadowa 2 m wysokości. Szliśmy po torach
kolejki, po której na linie spuszczano w dół trzy wagoniki o pojemności
około l tony.
więcej »
Powrót do strony głównej
|