Columbus, Ohio, USA, 16 pazdziernik 2005 Szanowna Redakcjo, W tym miesiacu mija 63 rocznica "likwidacji" Getta Zydowskiego w Czestochowie. W zalaczniku pozwalam sobie przeslac, do ewentualnego ( bezplatnego, nie wylacznego) opublikowania, trzy kartki z pamietnika mojego ojca, Franciszka Czekajewskiego, ktory to pamietnik pisal on przez okres wojny, od 1 wrzesnia 1939r do 8 wrzesnia 1945r. Warto zauwazyc, z zalaczonego tekstu, ze ojcec moj gleboko przezywal zbrodnie jaka popelnili niemieccy hitlerowcy na czestochowskich Zydach. W ostatnim czasie, przypisuje sie Polakom obojetnosc a nawet wspolprace z niemieckim okupantem przy zbrodni ludobojstwa na Zydach. Jest to policzek dla mnie i mego ojca, szczegolnie, jesli pod kalumniami podpisuja sie Polacy. Moze wartoby wrocic do zapiskow tych co byli naocznymi swiadkami tamtych czasow, aby pokazac prawde i napietnowac wlasciwych zbrodniarzy, a nie szkalowac pamieci o tych Polakach-Katolikach, co cierpieli z rak hitlerowskich oprawcow na rowni z polskimi Zydami. Pozostaje z szacunkiem, Dr.inz. Jan Czekajewski Czlonek Polskiego Instytutu Naukowego w N.Y. (PIASA),USA E-mail: janczek@aol.com - 98 - 4.X.1942 r. Dzis w rannych godzinach odszedl z Czestochowy 5-ty z kolei, kilkutysieczny transport Zydow wysiedlonych z naszego miasta. Ladowano ich na stacji towarowej Warta, tuz przy fabryce, w ktorej pracuje i mialem mozliwosc patrzec na ten istotnie smutny obraz. Biedacy, porzuciwszy caly swoj dobytek, ida w nieznane z malymi tobolkami na plecach do ktorych jeszcze bardzo czesto zagladaja przedstawiciele wladzy, zabierajac z nich doslownie wszystko co im do gustu, przypadnie, sciagaja z nog lepsze obuwie, zdejmuja palta, koce, bizuterie. Ida starzy, mlodzi, dzieci, te ostatnie placzliwie kwila na upadajacych ze zmeczenia barkach rodzicow czy bliskich. Podwoza na wozach chorych i kaleki, a wszystko to w nie do wiary szybkim tempie, smagane biczami albo dla odmiany palkami gumowymi. Zamyka sie ich na glucho w wypchanych po brzegi (pono po 100 osob) w bydlecych wagonach. Kraza wiesci, ze wiele znanych w miescie rodzin zydowskich przed wysiedleniem skonczylo samobojstwem. Transporty zydowskie, jak twierdza, kierowani sa gdzies w okolice stacji kolejowej Malkinia. Oprozniona dzielnica zydowska czyni dzis niesamowite wrazenie, chwilami zdawac by sie moglo, ze wlasnie tymi ulicami przeszla dzuma i zaraza swa wykosila tu wszystkich. Otwarte okna, balkony zieja glucha pustka swych wnetrz, wiatr targa oknami, leci szklo na chodniki i puste podworka. I tylko od czasu do czasu widzi sie zandarmow sunacych wzdluz wyludnionych ulic, wzglednie zolnierzy Ukraincow, utrzymujacych straz w Getcie. Cisze zamierajacej dzielnicy przerywa od czasu do czasu suchy strzal karabinu zwiastujacy, ze znowu ktos tam wyzional ducha. W omawianej tu dzielnicy zginelo pono dwu Polakow, niosacych pomoc Zydom, wzglednie probujacym jeszcze niebezpiecznego handlu, swiadcza o tym wielkie zbiorowe mogily przy ulicy Kawiej. - 99 - Narazic obserwuje sie taki stan rzeczy, ze niektore fabryki i zaklady pracy zatrzymaly pewien kontyngent Zydow- mezczyzn jako swych robotnikow, wzglednie fachowcow, sa to przewaznie zaklady nalezace do grupy A. W innych przedsiebiorstwach, ktore do ostatnich wypadkow zatrudnialy znaczne ilosci Zydow, brak ich dal sie mocno w znaki, na przyklad papiernia, w ktorej obecnie pracuje, na skutek odplywa Zydow, zmuszona byla zawiesic czynnosci az do czasu jakiejs reorganizacji. Tesciowie - Borkiewiczowie otrzymali oficjalne wymowienie mieszkania, ktore maja opuscic z koncem pazdziernika. W Czestochowie i okolicy, zwlaszcza po wsiach slyszy sie o masowych lapankach ludzi, ktorych przymusowo wywoZa do Niemiec. Setki podroZnych zabranych z pociagow, przybywajacych ostatnio do Czestochowy, rownieZ znalazlo sie dzis w drodze do Raichu, slowem nigdzie czlek niepewny. KraZa rownieZ pogloski o masowym wysiedlaniu Polakow z Czestochowy. Czekaja nas jeszcze cieZkie chwile nim sie ta okropna wojna skonczy, a tu trzeba przyznac, Ze nic nie zwiastuje rychlego jej konca. Wedlug oficjalnej prasy niemieckiej, od paru juZ tygodni tocza sie niebywale cieZkie walki o Stalingrad. Sa wszystkich innych odcinkach rozleglego frontu wschodniego atakuja bolszewicy, ale jak dotad bez wiekszych rezultatow. Na Kaukazie z trudem i powoli ale wciaZ naprzod posuwaja sie Niemcy. W dalszym ciagu utrzymuje sie sucha i sloneczna pogoda. Przed paru dniami rozmawialem z Ukraincami z okolic Poltawy, udajacymi sie na roboty rolne do Niemiec, powiadali, Ze na calej Ukrainie od paru tygodni panuje niebywala posucha. Masowy odplyw z ojczyzny tlumacza wielka bieda, jaka sie wytworzyla w zburzonych miastach i wiekszych centrach przemyslowych Ukrainy, oraz nakazem wladz, na mocy ktorej wywoZa milionowe chyba rzesze mlodzieZy ukrainskiej, zwlaszcza rolniczej., ze bolszewikom nie udalo sie doszczetnie wytepic religii u swych obywateli, swiadcza krzyZyki na piersiach moich przygodnych rozmowcow. - 100 - 18.X.1942 r. Ubiegly tydzien uplynal nam czestochowianom pod znakiem masowych lapanek. Zaczelo sie od kupcow. OtoZ na mocy jakiegos tam zarzadzenia .wezwano wszystkich kupcow do stawienia sie w poniedzialek do sali kina "Luna". W pewnej chwili zamknieto wszystkie wejscia i wyjscia, a na estradzie zjawil sie burmistrz, obwieszczajac zebranym, Ze Niemcy, na skutek prowadzonej wojny, potrzebuja duzo rak do pracy w ich rodzinnych stronach i dlatego zebrani tu kupcy znajda tam szerokie pole do dzialania, troskliwa opieke, odpowiednie wyzywienie, oraz wynagrodzenie. Koniec -koncem przymusowej emigracji ulegli obecni w wieku od 18 - 55 lat zycia. Kiedy odplynal transport podstepnie przychwyconych kupcow, przyszla kolej na robotnikow fabrycznych. W czwartek 15.X. o godz. 14.00 na teren kilku wiekszych fabryk naszego miasta wkroczylo wojsko wzglednie zandarmeria. Wedlug z gory przygotowanych list zabrano pokazny odsetek mlodziezy w wieku od 16 - 55 lat. Omawianym tu "brankom" towarzyszyly przygnebiajace sceny. Co i rusz wzywano pogotowie aby cucic wzglednie ratowac omdlalych i chorych. Pod bramami zamknietych fabryk w miedzyczasie zebraly sie tlumy rodzin i bliskich aby chociaz w ostatniej chwili, bodaj daleka, popatrzec na swoich. Po paru godzinach meczacego wyczekiwania rozwarly sie bramy i ruszyly ciezarowe samochody pelne zrozpaczonych naszych biedakow, odstawianych pod silna eskorta na punkt zbiorczy. Dzis wlasnie w godzinach miedzy 11- 12-odchodzil na zachod transport czestochowskich robotnikow wylapanych w czwartek, oczywiscie po krotkiej kwarantannie i selekcji osobistej. Zebrane tlumy rodzin tylko z daleka mogly przygladac sie odjezdzajacym. ![]() Ryszarda L. Pelc Częstochowa w latach wojny. Kartki z pamiętnika. Z Polski, gdzie spędzililiśmy z mężem ostatnie tygodnie tegorocznego lata, przywiozłam ze sobą kilka książek. Wśród nich "Pamiętnik z Lat Okupacji Hitlerowskiej" Franciszka Czekajewskiego. Jak się dowiaduję z informacji zamieszczonej w książce, dwa dni przed śmiercią Autora tzn. 14 grudnia 1977 roku, pamiętnik został zdeponowany w Bibliotece Narodowej. W 2006 roku Jan, Adam i Hania, dzieci Franciszka, zdecydowały się (in memoriam) na publikację pamiętnika ojca. ![]() Franciszek Czekajewski większą część swego życia spędził w Częstochowie i tam przeżył cały okres okupacji niemieckiej. Pamiętnik, w którym zawarł swoje doświadczenia, obserwacje i refleksje, zaczął pisać w dniu wybuchu wojny, tzn.1 września 1939 a zakończył 8 września 1945 roku. Ostatni zapis w pamiętniku zawiera wzmiankę o okupacji Japonii przez armię amerykańską. * * * Franciszek Czekajewski, (jak wielu innych autorów przed nim, nie wyłaczając nawet Jana Karskiego, który był dyplomatą i wojskowym), pisze iż wojna była zaskoczeniem dla wszystkich “To chyba manewry" mówiono słuchając dobiegających odgłosów artylerii. "O godzinie 8:00 normalnie poszliśmy do pracy. Na wszelki wypadek przewiesiłem przez ramię maskę gazową. W wielu punktach miasta widać dużo młodych ludzi…W biurze kręci się wielu wojskowych…O godzinie 10-tej urząd (pocztowy) otrzymał oficjalne zawiadomienie, że wojna w istocie się rozpoczęla..." A życie toczy się dalej. Jest 1 dzień miesiąca, więc urzędnicy państwowi dostają swoje pobory "ze wszystkimi potrąceniami na Ligę Obrony Powietrznej, Fundusz Obrony Narodowej, Fundusz Obrony Morskiej itp." Jak podczas każdej wojny następuje eksodus ludności cywilnej. "Na ulicach widzi się znajomych popychających wózki z małymi dziećmi…Wszystko kieruje się na wschód…W mieście kompletne ciemności i jakaś dziwna pustka i tylko na szosie, już za miastem, posuwają się nieprzerwane sznury wozów..." Nad głowami uciekających raz po raz pojawiają się niemieckie samoloty. Słychać spadające bomby. Giną ludzie… Płoną domy. Ucieczka z Częstochowy tysiecy mieszkańców okazała się pomyłką. Samoloty niemieckie ostrzeliwują drogi, wsie. Nie ma nigdzie bezpiecznej przystani. Znaczna część uciekinierów wraca więc po trudach, do swoich domów. Wśród nich jest też Franciszek Czekajewski z rodziną. Potem notuje: 10 września 1939 ”Przez miasto płyną tysiące jeńcow polskich, idą pieszo, jadą samochodami, zbiedzeni, chorzy, ranni, głodni…Setki okolicznych mieszkańcow starają się podać tym biedakom jakąś strawę, czy choćby kawałek chleba, lecz gorliwa eskorta rozpędza takich śmiałków…Jeńcy rzucają kartki z adresami rodziców i najbliższych…” 14 września obserwuje samoloty lecące na Warszawę a 27 września pisze o kapitulacji stolicy, wspominając, że „wcześniej rząd opuścił stolicę” jak i o tym, że ludzie zmuszeni są czytać “Goniec Częstochowski” (“gadzinówka”), ponieważ zawiera on nakazy i zarządzenia okupanta, które znać trzeba. 29 września pojawia się notatka o tym co dzieje się na wschodnich terenach Polski. “Wypierane na na wschód przez przeważające siły niemieckie, wojsko polskie masami brane było do niewoli lub internowane przez wkraczające na ziemie polskie wojska sowieckie”. Od siebie dodam, iż wśród tych tysięcy znalazł się też Stanisław Pelc, mieszkaniec Częstochowy, więziony w Ostaszkowie, później zamordowany w Miednoje. Był to ojciec mojego męża. * * * Czekajewski pisze wiele o gwałtownie rosnących cenach, próbie robienia zapasów, o braku chleba. Autor pamiętnika z życzliwością pisze o ludziach, pokazując jak w tej dramatycznej sytuacji pomagają sobie wzajemnie. Pamiętnik dotyczy w dużej części spraw życia codziennego. Stanowi więc znakomity przyczynek dla wiedzy o położeniu Polaków w Generalnej Guberni. Sporo miejsca poświęca roli propagandy faszystowskiej, widząc jej przewrotność i kłamstwa. Oto zapisy z pamiętnika “Prasa niemiecka, której wciąż śnią się nowe sukcesy i podboje ani się zająknie o klęsce głodu, jaką przeżywa nasz naród, natomiast przeważnie podkreśla jak to normalizuje się życie w generalnej guberni”. 25 czerwca ‘41 “…gubernator Frank wydaje znamienną odezwę wzywająca do zachowania spokoju, zaufania wielkiej armii niemieckiej, ktora potrafi rozprawić się z moskiewskim satrapą i burzycielem chrześcijaństwa”. Sam autor zaś komentuje wojnę rosyjsko - niemiecką “Pocieszamy się, że biją się nasi wspólni wrogowie”. Tego samego dnia odnotowuje “Po morderczych walkach na Krecie, Anglicy wycofali się z niej na nowo upatrzone pozycje w Afryce i Małej Azji”. 21 czerwca 1942 pisze ”mija pierwsza rocznica wojny rosyjsko-niemieckiej. Nadal wrogie sobie armie stoją na starych pozycjach”. 7 listopada 1942 odnotowuje ”Z końcem października, a może nawet wcześniej, Częstochowa otrzymała znaczny transport jeńcow rosyjskich(…) W związku z ukazaniem się tych biedaków, w mieście na widocznych miejscach rozplakatowano zarządzenie władz, że każda próba zbliżenia się ludności cywilnej do jeńcow będzie surowo karana (nie wyłaczając kary śmierci) Traktowanie jeńcow sowieckich jest okrutne.” * * * 15 XII 1941 „Jeszcze parę dni i Boże Narodzenie. Nie cieszy to jednak ludzi dręczonych głodem, więzieniem, stratą najbliższych i tysiącem codziennych utrapień jakie przynoszą z sobą wojna i niewola.” Franciszek Czekajewski był cywilem, mającym 49 lat w momencie wybuchu wojny, ojcem rodziny odpowiedzialnym za jej utrzymanie. Jego pamiętnik uświadamia nam, że i w tych czasach nieludzkich życie mimo wszystko toczyło się dalej. Czytamy więc o imieninach urządzanych mimo trudności aprowizacyjnych, o ślubach w rodzinie, o zwalnianiu z pracy (zapis z 16 lutego 42 roku).., o wizycie kuzynki Luni przyjeżdzajacej do Częstochowy po niezbędne sprawunki, o narastającej inflacji, o pustych sklepach, o kradzieżach (“ Luni skradziono rower sprzed sklepu”). Nie brak przecież opowieści o łapankach, o masowym wysyłaniu Polaków na roboty do Niemiec (“ochotnicze zgłoszenia”), o organizowaniu (przez okupanta) przy fabrykach kursów języka niemieckiego. * * * Kilka tygodni temu odbył się w Częstochowie Światowy Zjazd Żydów Częstochowskich. Sądzę iż lektura “Pamiętnika” byłaby dla nich szczególnie interesująca. Czekajewski bowiem sporo miejsca poświęca losowi Żydów: 16 lutego 1941 pisze “Dziś, jak mówią naoczni świadkowie, przeszedł przez Częstochowę wielki transport Żydow z Wiednia..." 5 stycznia 1942 "Na skutek rozporządzenia władz okupacyjnych w dniu 25 XII 1941 Żydzi pod karą śmierci, zmuszeni byli oddać wszystkie posiadane futra i to w przeciągu kilku godzin (…) reszta mieszkańców musi oddać narty i buty narciarskie..." 5 września 1942 "W wielu miastach polskich, głośnych z wielkiego procentu Żydow, dziś ponoć nie zostało ich ani na lekarstwo. W Warszawie, pierwszym po Nowym Jorku, największym zbiorowisku Żydów w świecie, getto świeci pustkami. Gdzieś ich ponoć wywożą i to w bydlęcych i zaplombowanych wagonach, po czym ginie po nich ślad, bo żaden z pozostałych znajomych nie otrzymał (...) najmniejszego znaku życia (...) Częstochowa pod tym względem jest jakby unikatem, w której, jak dotąd, bezpiecznie żyje kilkadziesiąt tysiecy Żydów plus ich bracia, którym udało się uciec z innego piekła”. Wkrótce jednak pisze (4X 1942) "dziś...odszedł z Częstochowy piąty z kolei kilkutysięczny transport Żydów. Biedacy porzuciwszy cały swój dobytek, idą w nieznane z małymi tobołkami na plecach, do którego zaglądają przedstawiciele władzy, zabierając z nich dosłownie wszystko..." 29 listopada 1942 "...wydzielono w mieście dzielnicę niemiecką (...) Jak należy przypuszczać wszyscy z wymienionej dzielnicy znajdą pomieszczenie w opróżnionej dzielnicy żydowskiej…wg. zarządzenia, wszyscy pozostali przy życiu Żydzi zostana osiedleni w Radomsku, Szydłowcu, Sandomierzu (...) nie dotyczy to Żydow zatrudnionych (..)w zakładach przemysłu zbrojeniowego." * * * O masowych rozstrzeliwaniach Polaków schwytanych przypadkowo, publicznych egzekucjach wiemy. Wielokrotnie takie sceny oglądaliśmy w filmach dokumentalnych i fabularnych. Mój mąż, który był kilkuletnim dzieckiem podczas wojny do dziś pamięta miejsce w Częstochowie, w którym odbyła się publiczna egzekucja. Ludzi z łapanki pod karabinami prowadzili na miejsce egzekucji ulicznej. Mieli być świadkami. Wśród nich był mały chlopczyk. Wielki żandarm wyciagnął go na front. Polskie dziecko w ten sposób miało na zawsze zapamiętać, że za każdy sprzeciw spotka go taka kara. W pamiętniku znajdziemy więc wzmianki i o tym. Pod datą 11 XI 1942 zapis "Dziś w pobliskich Rudnikach zawisło na szubienicy 20 Polaków (…) była to kara za spisek przeciw tyranowi w nadzorze, oczywiście, Niemcowi. (niedawno ...) w ten sposób stracono 11 gospodarzy na publicznym miejscu we wsi Dmenin. Giną ludziska jak Polska długa i szeroka czy to w więzieniech, czy w obozach, czy wreszcie na wschodnim froncie z bolszewikami, jako żołnierze armii niemieckiej, wcieleni doń siłą". Autor pisze tu o regionach Polski wcielonych do Rzeszy. I jeszcze jeden zapis o polityce wobec Polaków:" 18 lipca 1943 "od dwu tygodni Częstochowa przeżywa ciężkie chwile. Od świtu do nocy, w coraz to innej dzielnicy, odbywają się łapanki uliczne, rewizje po domach i liczne aresztowania. Upływa trzy tygodnie od czasu wydania zakazu podróżowania Polakom kolejami, samochodami, rowerami. * * * Autor odnotowuje dnia 5 VII 1941 roku "Wśród tysięcy rozsianych po świecie Polaków, a ginących z dala od rodzinnego kraju, odszedł od nas na zawsze wielki człowiek i niezmordowany orędownik sprawy polskiej – Ignacy Paderewski (…) wierzymy, że niedługo nam przyjdzie czekać, gdy w wielkim tryumfie drogie nam prochy, podobnie jak prochy Sienkiewicza, wrócą na łono ojczyzny". Mylił się. Jak wiemy przyszło na ten moment czekać bardzo długo. Długo przyszło też czekać na to, by świat zaczął głośno mówić o prawdziwych sprawcach zbrodni w Katyniu. 30 V 1943 roku Czekajewski zapisał "Może już od miesiąca prasa niemiecka szeroko rozpisuje się o nowo odkrytym zbiorowym cmentarzysku pomordowanych oficerów polskich w miejscowości Katyń koło Smoleńska. Według opinii rzeczoznawców niemieckich mogiła mieści w sobie 10 do 12 tysięcy oficerów wymordowanych przez GPU sowieckie a internowanych przez wojska rosyjskie we wrześniu 1939. Mogiła ta obecnie jest rozkopywana (...) Na tle dociekań Rządu Polskiego o prawdziwości tej masowej zbrodni, doszło do konfliktu między Stalinem a Polskim Rządem w Londynie (...) Nota sowiecka zarzuca Sikorskiemu że widocznie pokumał się z Niemcami. Zatarg polsko-swiecki załagodziły ponoć ugody Anglii i Stanów Zjednoczonych". Owe "ugody" Anglików i Amerykanów miały rzecz jasna związek z własnym interesem. Nie chciano drażnić Stalina. Wojna trwała, nie można było aliantowi nie wierzyć. Pod datą 18 VII 1943 – nota o śmierci tragicznej Władysława Sikorskiego, który zginął 4 VII wieczorem, nad Gibraltarem. "Ze wszystkich stron posypały się kondolencje (...) ale największą żałobą okrył się naród polski tracąc w zmarłym pierwszego rzecznika i przedstawiciela na obczyźnie, niezmordowanego organizatora armii polskiej i całej emigracji polskiej za granicą (...)" * * * Zapiski z roku 1944 donoszą o zmaganiach na frontach walki, o stratach armii niemieckiej, o zamachu na Hitlera, o ciężkich zmaganiach Japończyków na Pacyfiku, o rocznicy "Cudu nad Wisła", o klęsce i ofiarach Powstania Warszawskiego, o próbach pomocy wywożonym do obozów Warszawiakom, o pogłoskach o desancie kandyjskim w Warszawie, o oficjalnej kapitulacji dowództwa AK w Warszawie, o wkroczeniu sowietów do Częstochowy. Każdy opis, każda nota obfitują w szczegóły o których nie można dowiedzieć się z podręczników historii a już z pewnością nie można znaleźć w nich tej szczególnej atmosfery jaką odtworzył Czekajewski w swoim pamiętniku. Dodatkowym walorem pamiętnika jest jego bezpretensjonalność, umiejętność obserwacji, niezmierna wrażliwośc Autora. Uderzające jest to, że mimo własnych kłopotów, biedy, obawy o najbliższych, nie pozostaje obojętny na cierpienia innych. Z tych kart wyłania się szczery, "cichy" patriota bez "hurra patriotyzmu", człowiek uczuciowy, zapobiegliwy gospodarz, odpowiedzialny opiekun rodziny. Na tytułowej stronie przeczytać można: "Kochanemu ojcu i szlachetnemu człowiekowi książkę tę dedykują dzieci". Tak, myślę iż to trafne określenie. Owa szlachetność znalazła odbicie w zapisach w "Pamiętniku". Franciszek Czekajewski Pamiętnik z Lat Okupacji Hitlerowskiej, Wstęp Jana Czekajewskiego, wyd. Kobieta, Warszwa 2006 str.182 , ilustracje W USA Pamietnik Franciszka Czekajewskiego jest dostepny poprzez Jana Czekajewskiego, (syna autora) w cenie $20.- lacznie z przesylka. Zainteresowani proszeni sa o kontakt na adres internetowy: janczek@aol.com ![]() Zobacz rowniez: "Pamietnik Stefana Ehrlich'a , Lwow 1942" |
|
![]() Glowna Strona | English | Wydarzenia | Polonia | Polonica | Plotki | Mapa Copyright © 2005 M.Myszkowska. All rights reserved |