WIELKA WYPRAWA NA BADR
Doszła uszu proroka wieść, że Abu Sufian ibn Harb przybywał z Syrii z wielką karawaną pełną towarów i pieniędzy, należącą do Kurajszytówów. Z karawaną szło około trzydziesu osób, wśród nich Machrama ibn Naufal oraz Amr ibn al As.
O poniższych wydarzeniach opowiadali mi Muhammad ibn Muslim al Zuhri oraz Asim ibn Umar ibn Katada oraz Abdullah ibn Abu Bakr oraz Jazid ibn Ruman na podstawie tego co powiedział mu Urwa ibn Zubar a także wielu innych uczonych. Wszystkie te relacje zebrałem opisując bitwę pod Badr.
Powiadają, że skoro tylko Prorok usłyszał o tym, że Abu Sufian przybywa z Syrii, zwołał muzułmanów i rzekł: "Oto karawana Kurajszytów z ich własnością. Idźcie i napadnijcie na nich, jeśli Bóg pozwoli, będziecie mieli duże łupy." Ludzie odpowiedzieli na wezwanie; niektórzy chętnie, inni bez entuzjazmu, bo nie sądzili, że Prorok sam wyruszy na wyprawę.
Abu Sufian, kiedy już był blisko Hidżazu, wypytywał każdego jeźdźca o wieści, aż dowiedział się, że Muhammad wzywał swych towarzyszy do wyprawy przeciw niemu i jego karawanie. Przestraszył się, wezwał Damdama ibn Amra al-Ghifariego i posłał go do Mekki. Kazał mu wezwać Kurajszytów by bronili swej własności i powiedzieć im, że Muhammad ze swymi towarzyszami zaczaili się na karawanę. Damdam popędził do Mekki co tchu.
(...)
Basbas i Adi ruszyli naprzód, aż dotarli do Badr, tam zatrzymali się na wzgórzu w pobliżu wody. Wzięli ze sobą stary bukłak i zeszli by nabrać wody, gdy nad wodą przebywał Madżdi ibn Amr al-Dżuhani. Adi i Basbas słyszeli dwie wiejskie dziewczyny omawiające sprawę jakiegoś długu. Jedna mówiła do drugiej: "Jutro lub pojutrze będzie tędy przechodzić karawana, ja się zatrudnię przy karawanie i wtedy oddam ci pieniądze." Madżdi powiedział "Dobrze" i uzgodnił z nimi warunki. Adi i Basbas podsłuchali rozmowę i wrócili do Proroka, by mu powiedzieć co słyszeli.
Abu Sufian dla bezpieczeństwa szedł przodem przed karawaną. Przybył nad wodę i pytał Madżdiego, czy nic podejrzanego nie widział. Madżdi odparł że nie, tylko dwóch jeźdźców zatrzymalo się na wzgórzu i nabrało wody do bukłaka. Abu Sufian podszedł do miejsca gdzie oni się zatrzymali, podniósł kawałek wielbłądziego łajna, rozkruszył je i znalazł w nim pestki daktyli. "Na Boga!" zawołał, "Taką paszę mają tylko w Jathrib!" Natychmiast wrócił do swych towarzyszy i skierował karawanę w kieunku morza, zostawiając Badr po lewej stronie.
(...)
Widząc, że karawana uniknęła niebezpieczeństwa, Abu Sufian pchnął posłańco do Kurajszytów z wieścią: "Wyruszyliście bronić swej karawany, swoich ludzi i swej własności, skoro więc Bóg ich ocalił, wracajcie!" Abu Dżahl odpowiedział: "Na Boga, nie zawrócimy nim nie dojedziemy do Badr." Badr był miejscem, gdzie Arabowie mieli doroczne jarmarki. "Spędzimy tam trzy dni, zarżniemy kilka wielbłądów, będziemy ucztować i pić wino, a dziewczęta będą dla nas grały. Arabowie usłyszą, żeśmy przybyli gromadą i będą nas szanować w przyszłości. Jedźmy więc!"
(...)
Kurajszyci dojechali do wzgórza al-Akankal i tam się zatrzymali. Koryto uedu Jaljal było pomiędzy Badr i wzgórzem al-Akankal, za którym rozbili się Kurajszyci, natomiast źródła w Badr były dalej w stronę Medyny. Bóg zesłał deszcz, który zamienił miękki piasek uedu w twardą powierzchnię, dzięki temu Prorok poruszał się szybko, natomiast Kurajszyci poruszali się powoli. Prorok i jego towarzysze śpieszyli się ku źródłom i kiedy dotarli do piewszego z nich, zatrzymali się.
(...)
Kurajszyci wyruszyli o świcie. Kiedy Prorok zobaczył ich schodzących ze wzgórza al-Akankal w dolinę, zawołał: "O Boże! Oto nadchodzą Kurajszyci w swej próżności i pysze, nie wierząc Tobie, a Twego proroka nazywając kłamcą! O Boże, ześlij pomoc, którą mi obiecałeś. Zniszcz ich dziesiejszego dnia!"
(...)
Muhammad ibn Muslim ibn Szihab al-Zuchri powiedział mi, że Abdullah ibn Thalaba ibn Su'ajr al-Udhri, sojusznik klanu Zuhra, powiedział mu, że kiedy wojownicy podchodzili do bitwy i byli coraz bliżej siebie, Abu Dżahl zawołał: "O Boże! Zniszcz dziś tego, co badziej niż ktokolwiek zerwał więzy pokrewieństwa i spowodował naganną sytuację!" W ten sposób sam na siebie wydał wyrok śmieci.
Wtedy Prorok podniósł garść kamyków i zwracając się w stronę Kurajszytów, rzekł: "Niech szczezną!" Rzucił kamyki w ich stronę i kazał swoim towarzyszom ruszyć do ataku. Wróg został rozgromiony. Bóg sprawił, że ich dowódcy zostali zabici, a szlachetnie urodzeni wzięci do niewoli.
(...)
Po skończonej bitwie Prorok nakazał odnalezienie Abu Dżahla pośród zabitych. Opowiedział mi to Thaur ibn Jazid na podstawie tego, co usłyszał od Ikrimy, który usłyszał to od ibn Abbasa; to samo opowiedział mi Abdullah ibn Abu Bakr. Pierwszym, który dotarł do Abu Dżahla był Mu'adh ibn Amr ibn al-Dżamuh (...), który opowiadał: "Słyszałem, że ludzie mówią, że Abu Dżahl jest w gęstwie i że nie można go dostać. Usłyszawszy to, postanowiłem się tym zająć. Kiedy zbliżyłem się doń na odległość ciosu, ciąłem go tak, że stopa i pół nogi odleciały daleko, niczym pestka z moździerza, w którym tłucze się daktyle. Jego syn Ikrima ciął mnie w ramię tak, że odpadło i zawisło tylko na skórze, ale w wirze bitwy zostawiłem go. Walczyłem cały dzień ciągnąc ramię za sobą, a kiedy za bardzo mnie zaczęło boleć, przydepnąłem je nogą i oderwałem." Mu'adh żył później aż do panowania Osmana.
(..)
Abdullah ibn Mas'ud znalazł Abu Dżahla, kiedy Prorok kazał go szukać wśród zabitych. Abdullah opowiadał, że znalazł go jeszcze dychającego i położył mu nogę na szyi (za to, że kiedyś w Mekce Abu Dżahl uderzył go i podrapał) i powiedział: "Więc w końcu Bóg cię pokarał, bezbożniku?"
(...)
Ludzie z klanu Machzum opowiadają, że ibn Mas'ud mawiał: "Powiedzial do mnie - 'wysoko zaszedłeś, prostaczku.' Wtedy odciąłem mu głowę i przyniosłem Prorokowi mówiąc: 'Oto głowa tego bezbożnika Abu Dżahla!' Prorok zawołał: 'Na Boga, który nie ma towarzysza, naprawdę?' (...) 'Tak', powiedziałem i rzuciłem głowę pod nogi Proroka, a on dziękował Bogu."
|